Traktat europejski "mówi o godności ludzkiej, braku dyskryminacji, tolerancji, pluralizmie", bez przestrzegania tych wartości nie może funkcjonować wspólna przestrzeń i fundusze unijne - mówił w "Faktach po Faktach" TVN24 mecenas Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy. Były wiceminister spraw zagranicznych Marek Grela ocenił, że "we współczesnej, demokratycznej Europie" nie podejmuje się uchwał, które są "skierowaniem niechęci wobec jakichś grup społecznych, w tym przypadku społeczności LGBT".
We wtorek Komisja Europejska przyjęła listę 127 projektów w ramach programu "Partnerstwo Miast", które łącznie otrzymały 2 324 327 euro ze środków unijnych. W ramach programu można było uzyskać dofinansowanie w wysokości maksymalnie do 25 tysięcy euro na projekty, które mobilizują obywateli na poziomie lokalnym do prowadzenia debat dotyczących konkretnych kwestii z europejskiej agendy politycznej.
Tego samego dnia unijna komisarz ds. równości Helena Dalli poinformowała, że odrzucono sześć wniosków o środki na projekty w ramach programu. W ich składanie, jak przekazała komisarz, zaangażowane były polskie władze lokalne, które przyjęły uchwały dotyczące "stref wolnych od LGBT" lub "praw rodzinnych".
"Strzał ostrzegawczy"
Marek Grela, były ambasador Rzeczypospolitej Polskiej przy Unii Europejskiej, były wiceminister spraw zagranicznych, powiedział, że decyzja Komisji Europejskiej nie jest niespodzianką. Uznał, że uchwały samorządów dotyczące "kart rodziny" i "stref wolnych od LGBT" stoją "w sprzeczności z podstawowymi zasadami Unii Europejskiej: przestrzegania praw człowieka, rządów prawa i tak dalej".
- Chcę z góry powiedzieć, że to nie jest związane z ostatnim szczytem Unii Europejskiej, a dotyczy to pieniędzy, które już są przyznane. Decyzje podjęte zostały na szczeblu komisarza i Komisji Europejskiej, która ma prawo decydować, na co przydzielać poszczególne środki. To nie jest przedmiotem debat - powiedział Grela.
Dyplomata uznał, że pouczanie krajów Unii Europejskiej "jest nie na miejscu". Mówił, że uwagi, jakie padają ze strony części polskich polityków, dotyczą nie tylko Komisji Europejskiej, ale państw członkowskich, które solidaryzują się z decyzją komisarz. - To są pieniądze podatników europejskich - dodał.
- To był strzał ostrzegawczy, bo trzeba to widzieć we właściwych proporcjach. Nie dotyczy to ani wielkich środków, ani dużej liczby polskich miast - zaznaczył.
Jego zdaniem "we współczesnej, demokratycznej Europie" nie podejmuje się uchwał, które są "skierowaniem niechęci wobec jakichś grup społecznych, w tym przypadku społeczności LGBT".
Wawrykiewicz: działania samorządów bezprawne
"Minister Zbigniew Ziobro poprosił premiera Mateusza Morawieckiego, aby stanowczo zareagował na forum Komisji Europejskiej, ponieważ decyzje Komisji są niedopuszczalne i bezprawne" - napisało w środowym komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości.
- Bezprawnym nazwałbym działania samorządów, które uchwaliły tego typu dokumenty jak "strefa wolna od LGBT" czy samorządowe "Karty Praw Rodziny", zawierające także treści bardzo daleko dyskryminacyjne. Unia Europejska, Komisja Europejska jest jak najbardziej w prawie. Pamiętajmy - na co zwraca uwagę unijna komisarz do spraw równości Helena Dalli i komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders - że Unia Europejska opiera się na wartościach - przypomniał mecenas Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy.
Prawnik przypomniał artykuł 2 Traktatu o Unii Europejskiej, który "był szeroko omawiany podczas ostatniego szczytu w Brukseli, kiedy mowa była o powiązaniu funduszy z praworządnością". - Ten sam artykuł 2. mówi o godności ludzkiej, braku dyskryminacji, tolerancji, pluralizmie. Wszystkie te elementy stanowią podstawowe wartości prawa Unii Europejskiej. Na nich w zasadzie cała wspólnota została zbudowana. A więc bez przestrzegania tych zasad nie może funkcjonować wspólna przestrzeń i strumienie finansowe, czyli fundusze unijne - wskazywał.
- Możemy zauważyć dosyć daleko idącą konsekwencję instytucji unijnych. Po szczycie, na którym zostały powiązane dosyć wyraźnie fundusze w przyszłym budżecie z przestrzeganiem praworządności, teraz jest taki sygnał ze strony Komisji Europejskiej, że nie może tolerować tego typu aktów dyskryminacyjnych na terenie jednego z państw Unii Europejskiej, ponieważ wówczas pozwalałaby na tego typu praktyki na terenie innych państw - mówił.
W jego ocenie uchwały samorządowe, dotyczące m.in. "stref wolnych od LGBT", przypominają to, co działo się w Rosji w latach 2006-2013, gdzie w kolejnych obwodach "przyjmowane były uchwały dyskryminujące osoby nieheteronormatywne". - A potem mieliśmy do czynienia z ustawą ogólnorosyjską, która wprowadzała tego typu dyskryminacyjne mechanizmy. Teraz możemy spodziewać się podobnych praktyk w Polsce. Już wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski zapowiedział, że cała Polska powinna być strefą wolną od LGBT - przypomniał mecenas.
"Skończy się ideologia i zacznie się pragmatyzm"
Grela został zapytany, jakie mogą być działania ze strony instytucji unijnych po oddaniu "strzału ostrzegawczego". Dyplomata zwrócił uwagę, że podczas zakończonego szczytu w Brukseli przyjęto "najbardziej warunkowy budżet Unii Europejskiej". - To dotyczy nie tylko przestrzegania prawa, ale też innych kwestii, chociażby walki z ociepleniem klimatycznym - zaznaczył, dodając, że Polska w tej kwestii "stoi dalej z boku".
- Polska, będąc w trudnej sytuacji budżetowej - jak większość krajów europejskich - ze względu na pandemię, ale również ze względu na dość ryzykowną politykę ekonomiczną, polegającej na wydawaniu dochodów co do grosza w czasie koniunktury, może znaleźć się w sytuacji, gdzie interes gospodarczy przeważy. Skończy się ideologia i zacznie się pragmatyzm - zauważył.
Były ambasador RP przy Unii Europejskiej mówił, że pragmatyzm ze strony przedstawicieli polskich władz zaobserwował podczas minionego szczytu w Brukseli. - Wbrew całej retoryce wojowniczej, walczenia o swoje, pokazania, że nie poklepywaliśmy po plecach partnerów, Polska zachowała się niezwykle pragmatycznie. Stawała się krajem pośrodku pomiędzy krajami Europy Południowej i Północnej. Uzyskaliśmy wynik całkiem przyzwoity, ale to wszystko jest bardzo warunkowe - zaznaczył.
Zdaniem Wawrykiewicza powiązanie środków europejskich z praworządnością jest elementem konsekwentnej polityki Unii Europejskiej, która doszła do takiego przekonania na podstawie swoich negatywnych doświadczeń z Polską i Węgrami. Jak mówił, chodzi o konsekwentne, a nie konfrontacyjne bronienie podstawowych wartości Unii.
- Myślę, że Unia Europejska będzie postępować w sposób bardzo konsekwentny. Sankcje finansowe - jak widać - są najbardziej skuteczne. To najbardziej działa na nasze władze. To rumakowanie w sferze narracji kończy się, kiedy pojawiają się sankcje finansowe - zauważył mecenas.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24