Opiekun zwierząt w zoo zginął zaatakowany przez lwy w Safari World Bangkok w Tajlandii, jednym z największych parków safari w Azji. Mężczyzna wysiadł z samochodu, by uprzątnąć wybieg, a zwierzęta rzuciły się na niego.
Doświadczony pracownik parku safari, 59-letni opiekun zwierząt Jian Rangkasamee, który przez około 20 lat zajmował się dokarmianiem lwów, zginął w środę po tym, jak zaatakowało go kilka zwierząt. Stało się to na oczach przerażonych turystów, część z nich filmowała zdarzenie. Policja wszczęła dochodzenie po tym, jak nagranie dramatycznych chwil zostało rozpowszechnione w mediach społecznościowych.
Tavatchai Kanchanarin, lekarz, który był świadkiem ataku, powiedział, że "mężczyzna wysiadł z samochodu i stał sam, odwrócony plecami do zwierząt". W rozmowie z lokalnymi mediami opowiadał, że wydało mu się to "dziwne". - Stał przez około trzy minuty, po czym lew podszedł powoli i chwycił go od tyłu - powiedział Kanchanarin w rozmowie z telewizją Thairath. - Nie krzyczał - dodał.
Zwierzęta zadziałały zgodnie z instynktem
Attapol Charoenchansa, dyrektor generalny Departamentu Parków Narodowych, powiedział, że do incydentu doszło w porze karmienia. Przypuszcza się, że "jeden z lwów nie był w dobrym humorze" i rozpoczął atak, a "do niego dołączyły inne". Dodał, że ofiara została ugryziona w kark, co było oznaką "polowania", wówczas dołączyła do niego reszta. Podkreślił, że "to był instynkt drapieżników, a "pracownik popełnił błąd wysiadając z samochodu". Wspomniał też, że "dzikie zwierzęta są zawsze gotowe do wyrażania swoich uczuć, a to jest niebezpieczne".
Całe zdarzenie trwało około 15 minut, po których udało się innemu pracownikowi zabrać poranionego mężczyznę w inne miejsce. Niestety, obrażenia okazały się śmiertelne. Ofiara ataku zmarła w szpitalu. Sekcja zwłok wykazała, że choć narządy wewnętrzne były nienaruszone, doszło do obfitego krwawienia z powodu uszkodzenia naczyń.
Edwin Wiek z organizacji ochrony przyrody Wildlife Friends Foundation Thailand w oświadczeniu wydanym po zdarzeniu złożył kondolencje rodzinie zmarłego mężczyzny. Napisał, że to zdarzenie powinno "być dobitnym przypomnieniem, że te zwierzęta, nawet wychowywane przez ludzi od urodzenia, nadal stanowią poważne zagrożenie dla ludzkiego życia".
Departament odpowiedzialny za zarządzanie parkami narodowymi w Tajlandii nakazał tymczasowe zamknięcie ośrodka. Przekazano również, że pięć lwów, które przypuściły atak na mężczyznę, zostanie zamkniętych w klatkach i będą ponownie trenowane. Ponieważ zaatakowały człowieka, muszą zostać poddane zmianom behawioralnym, w przeciwnym razie nabiorą takiego nawyku - mówili przedstawiciele zoo.
Do podobnej sytuacji z udziałem pracownika zoo doszło dwa lata temu w Japonii. Został zaatakowany przez lwy, gdy próbował zamknąć drzwi oddzielające wybieg dla lwów od części technicznej. Znaleziono go z głębokimi ranami szyi.
Źródło: The Independent, Bangkok Post
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock