|

Minus sto za cięcie się. "Takie zapisy w szkolnych statutach to absurd, trzeba pomóc, nie karać!"

Szkoła
Szkoła
Źródło: Shutterstock
Czy można karać ucznia za to, że ma problem z autoagresją? Okazuje się, że tak. W wielu szkolnych statutach (wewnętrznych regulaminach placówek) można znaleźć zapisy o punktach ujemnych z zachowania czy naganie, a w skrajnych przypadkach - nawet wydalenie ze szkoły czy z internatu za samookaleczanie się. Psychologowie biją na alarm: to absurd. Uczeń, który się tnie, powinien zostać otoczony opieką specjalistów.Artykuł dostępny w subskrypcji

Uczniowie drwią: szkoła każe za wszystko. Za pomalowane paznokcie, niebieskie włosy i sznyty na rękach.

I nawet, jeśli statuty, w których pojawią się tak krzywdzące zapisy, i jeszcze są egzekwowane, nie są regułą w polskich szkołach, to gdybyśmy znaleźli choćby trzy – to byłoby o trzy za dużo. Niestety znaleźliśmy ich więcej.

Coraz więcej jest też dzieci i młodych dorosłych wołających o pomoc. – Blisko 10 osób dziennie dzwoni i mówi, że się samookalecza. To osoby do 18 roku życia – mówi tvn24.pl psychoterapeutka Magdalena Tyburcy, która pracuje w telefonie zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. 

- Samookaleczenie to nie tylko każde celowe przerwanie tkanki za pomocą żyletki czy cyrkla. To również wyrywanie sobie włosów, zadrapania, otarcia i siniaki – wyjaśnia i podkreśla: na samym początku okaleczenia są płytsze, dzieci zakrywają je frotkami, biżuterią.

Czytaj także: