Uczniowie drwią: szkoła każe za wszystko. Za pomalowane paznokcie, niebieskie włosy i sznyty na rękach.
I nawet, jeśli statuty, w których pojawią się tak krzywdzące zapisy, i jeszcze są egzekwowane, nie są regułą w polskich szkołach, to gdybyśmy znaleźli choćby trzy – to byłoby o trzy za dużo. Niestety znaleźliśmy ich więcej.
Coraz więcej jest też dzieci i młodych dorosłych wołających o pomoc. – Blisko 10 osób dziennie dzwoni i mówi, że się samookalecza. To osoby do 18 roku życia – mówi tvn24.pl psychoterapeutka Magdalena Tyburcy, która pracuje w telefonie zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
- Samookaleczenie to nie tylko każde celowe przerwanie tkanki za pomocą żyletki czy cyrkla. To również wyrywanie sobie włosów, zadrapania, otarcia i siniaki – wyjaśnia i podkreśla: na samym początku okaleczenia są płytsze, dzieci zakrywają je frotkami, biżuterią.