Większość Zjednoczonej Prawicy przegłosowała na komisji jeden z najbardziej skandalicznych przepisów w projekcie pana prezydenta, czyli tak zwany test niezależności, niezawisłości sędziowskiej - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek, członek sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, która w czwartek zajęła się prezydenckim projektem w sprawie Sądu Najwyższego. Powiedział też, że posłowie partii Zbigniewa Ziobry złożyli kilkanaście nowych poprawek do projektu, "o których pani minister z Kancelarii Prezydenta nie wiedziała, więc pewnie Solidarna Polska będzie próbowała znowu coś kombinować".
Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka zajęła się w czwartek wieczorem prezydenckim projektem zmian w przepisach o Sądzie Najwyższym.
O losach prezydenckiego projektu w sprawie Sądu Najwyższego, a także o przebiegu posiedzenia sejmowej komisji w jego trakcie mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 jeden z jej członków, poseł klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek.
- Mamy kolejny odcinek serialu pod tytułem "Likwidujemy Izbę Dyscyplinarną" - powiedział.
- Właśnie kilkanaście minut temu większość Zjednoczonej Prawicy przegłosowała jeden z najbardziej skandalicznych przepisów w projekcie pana prezydenta, czyli tak zwany test niezależności, niezawisłości sędziowskiej. To jest sytuacja, w której pan prezydent próbuje zabetonować sytuację, w której w polskim wymiarze sprawiedliwości będą funkcjonować sędziowie, którzy mają podważony status sędziowski przez europejskie trybunały - powiedział Śmiszek około godziny 19.30.
- Widać, że z jednej strony pan prezydent chciał zaproponować jakąś kompromisową ustawę po to, aby Polska wreszcie pozyskała pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, (...), ale z drugiej strony tak naprawdę zaproponował zabetonowanie grzechu pierworodnego, jakim jest funkcjonowanie w polskim wymiarze sprawiedliwości tych osób, które nie mogą mienić się sędziami - dodał.
Na czym polega badanie "wymogów niezawisłości i bezstronności"
W projekcie zaproponowana została instytucja określana mianem "testu bezstronności i niezawisłości sędziego", dająca każdemu obywatelowi - jak wskazywał prezydent - prawo do rozpatrzenia jego sprawy przez bezstronny i niezawisły sąd.
Jak napisano w projekcie prezydenckim, dopuszczalne miałoby być "badanie spełnienia przez sędziego Sądu Najwyższego wymogów niezawisłości i bezstronności z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu oraz jego postępowania po powołaniu", na wniosek uprawnionego, "jeżeli w okolicznościach konkretnej sprawy może doprowadzić to do naruszenia standardu niezawisłości lub bezstronności, mogącego mieć wpływ na wynik sprawy".
Oznacza to, że uprawiona strona będzie mogła wystąpić do sądu o zbadanie, czy w danej sprawie mogło dojść do naruszenia niezawisłości lub bezstronności, co mogło mieć wpływ na wynik sprawy. Według projektu prezydenta wniosek w tej sprawie byłby składany w terminie trzech dni od zawiadomienia uprawnionego o tej możliwości.
Sąd Najwyższy miałby rozpoznawać taki wniosek na posiedzeniu niejawnym w składzie pięciu sędziów losowanych spośród sędziów całego składu Sądu Najwyższego, po wysłuchaniu sędziego, którego zachowania dotyczy, chyba że wysłuchanie jest niemożliwe lub bardzo utrudnione.
Czytaj też: Sejmowa komisja odrzuciła kluczowe poprawki Solidarnej Polski do projektu w sprawie Sądu Najwyższego
Śmiszek: pewnie Solidarna Polska będzie próbowała znowu coś kombinować
Zapytany, czy po przebiegu posiedzenia można wnioskować, że PiS i Solidarna Polska zawarły jakieś ustalenia w sprawie przyszłości tego projektu, odparł: - Pierwsze głosowanie pokazało, że Solidarna Polska solidarnie ręka w rękę głosuje z PiS, to oznacza, że pewnie część przepisów zostało dogadanych.
- Ale kilkanaście minut temu panowie z Solidarnej Polski położyli na stole kilkanaście nowych poprawek, o których pani minister z Kancelarii Prezydenta nie wiedziała, więc pewnie Solidarna Polska będzie próbowała znowu coś kombinować i będzie stawiała pana prezesa Kaczyńskiego pod ścianą, przystawiała mu taki symboliczny rewolwer do głowy i znowu będzie żądała kolejnych koncesji, kolejnych benefitów dla członków Solidarnej Polski - powiedział Śmiszek.
Reporter TVN24 Sebastian Napieraj, relacjonując przebieg posiedzenia, mówił, że z obserwacji głosowań na komisji wynika, że obie siły Zjednoczonej Prawicy rzeczywiście dogadały się, ponieważ poprawki zgłaszane przez PiS i Solidarną Polskę są przyjmowane, natomiast te zgłaszane przez opozycję są przez nie odrzucane.
Gregorczyk-Abram: projekt prezydenta nie jest odpowiedzią na kryzys praworządności
Założenia prezydenckiego projektu komentowali w "Faktach po Faktach" mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy" oraz były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień.
- Ten projekt, który zaproponował pan prezydent, nie jest ani odpowiedzią na ten kryzys praworządności, który mamy od lat, ani nie jest odpowiedzią na realizację wyroków trybunałów w Luksemburgu i Strasburgu. On zostawia Krajową Radę Sądownictwa, ale zostawia też osoby wadliwie powołane w Sądzie Najwyższym - powiedziała Gregorczyk-Abram.
- Izba Dyscyplinarna jest do likwidacji nie dlatego, że się nie podoba nazwa obu trybunałom, tylko dlatego, że osoby, które tam zasiadają, zostały powołane w wadliwej procedurze przez upolityczniony organ i uzależniony od władzy ustawodawczej i wykonawczej, jakim jest Krajowa Rada Sądownictwa. Dopóki te osoby są w budynku Sądu Najwyższego, dopóty nie możemy mówić o realizacji wyroków obu trybunałów - dodała.
Stępień: w demokratycznym państwie nie może być jakichś nadzywczajnych sądów
Jerzy Stępień przypomniał, że Izba Dyscyplinarna "została zdyskwalifikowana w orzecznictwie sądów międzynarodowych z uwagi na to, że stworzono z niej sąd specjalny". - A w normalnych warunkach, w naszym porządku konstytucyjnym, w państwie demokratycznym, nie może być jakichś specjalnych, nadzwyczajnych sądów. A to była tego rodzaju izba - dodał. Odnosząc się do tego, że według założeń prezydenckiego projektu miałaby powstać teraz Izba Odpowiedzialności Zawodowej, stwierdził, że "błąd sądu specjalnego będzie ciągle funkcjonował, co jest nie do zaakceptowania".
Co zakłada projekt prezydenta?
Projekt prezydenta zakłada, oprócz wspomnianego już "testu bezstronności i niezawisłości sędziego", przede wszystkim likwidację Izby Dyscyplinarnej SN. Sędziowie, którzy w niej orzekają, mieliby możliwość przejścia do innej izby lub w stan spoczynku. W SN miałaby zostać utworzona Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Spośród wszystkich sędziów SN, z wyjątkiem m.in. prezesów izb SN, miałyby być wylosowane 33 osoby, spośród których prezydent wybierać ma na pięcioletnią kadencję 11 sędziów do składu Izby Odpowiedzialności Zawodowej.
Konieczność zmian dotyczących Izby Dyscyplinarnej SN ma związek z tym, że Trybunał Sprawiedliwości UE latem 2021 r. zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w kwestiach m.in. uchylania immunitetów sędziowskich. Za niewykonanie tego postanowienia TSUE nałożył na Polskę karę 1 mln euro dziennie.
Komisja Europejska wciąż nie zaakceptowała złożonego już ponad rok temu przez polski rząd Krajowego Planu Odbudowy, czyli dokumentu opisującego sposób wydatkowania środków z Funduszu Odbudowy UE. Pod koniec października zeszłego roku przewodnicząca KE Ursula von der Leyen postawiła warunek, by w polskim KPO znalazło się zobowiązanie rządu do likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24