W czasie pierwszych przymiarek Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego do wytypowania kandydatów na I prezesa SN zarejestrowana została rozmowa między prowadzącym wówczas obrady Kamilem Zaradkiewiczem a Aleksandrem Stępkowskim, który podawał w wątpliwość jeden z pomysłów Zaradkiewicza. Ten dostrzegł kamerę i zakończył wymianę zdań. - Teraz nie rozmawiamy - powiedział. Sytuację przedstawił reporter "Czarno na białym" Dariusz Kubik.
Po zakończeniu kadencji przez pierwszą prezes Sądu Najwyższego profesor Małgorzatę Gersdorf prezydent Andrzej Duda powierzył wykonywanie obowiązków pierwszego prezesa Kamilowi Zaradkiewiczowi. Ten zwołał Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN w celu wyboru kandydatów na pierwszego prezesa do przedstawienia prezydentowi. Kilka dni zajęła próba ustalenia porządku prac i wybór komisji skrutacyjnej, zanim zgromadzenie przeszło do fazy wskazywania kandydatów.
Ze strony sędziów wybranych jeszcze przed nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym pojawiły się poważne wątpliwości, czy Zaradkiewicz ma w ogóle uprawnienia do prowadzenia obrad Zgromadzenia Ogólnego i czy robi to w prawidłowy sposób. W związku z tym były rzecznik SN Michał Laskowski poinformował, że kilkudziesięciu sędziów w piśmie do prezydenta Andrzeja Dudy wniosło o odwołanie Kamila Zaradkiewicza z funkcji. Dwa dni później, oskarżając "starych" sędziów o obstrukcję, Zaradkiewicz zrezygnował z pełnienia funkcji, a prezydent obowiązki pierwszego prezesa powierzył Aleksandrowi Stępkowskiemu.
"Wiem, że każdy głos dodatkowy to jest czas i jesteśmy pod tą presją czasu"
Burzliwym obradom w Sądzie Najwyższym przyglądał się reporter "Czarno na białym" Dariusz Kubik. Przedstawił między innymi zarejestrowaną przez kamery rozmowę między dwoma sędziami wybranymi do Sądu Najwyższego przez nową, powoływaną przez polityków, Krajową Radę Sądownictwa - Kamilem Zaradkiewiczem i Aleksandrem Stępkowskim (który, jak się wkrótce okazało, zastąpił tego pierwszego w tymczasowym pełnieniu funkcji pierwszego prezesa).
Do rozmowy doszło trzeciego dnia obrad po tym, gdy prowadzący ogłosił, że debata z wyłonionymi 10 kandydatami, z których piątka miała zostać przedstawiona prezydentowi, przeprowadzona zostanie w formie mailowej. Wzbudziło to sprzeciw części sędziów, którzy uznali, że Zaradkiewicz stara się ograniczyć kontakt z kandydatami.
ZOBACZ WIĘCEJ: Burzliwe obrady i nominacja >>>
Wątpliwości te podzielił sędzia Stępkowski. - Jesteś pewien, że to dobre rozwiązanie? - zwrócił się do Zaradkiewicza w przerwie obrad. Zapytany, o co chodzi, sprecyzował, że "no, z tym mailowym, z tą kanalizacją mailową". - Ja wiem, że każdy głos dodatkowy to jest czas i jesteśmy pod tą presją czasu, i ja to rozumiem - kontynuował. - Nagle, że tak się wyrażę, się pojawiła płaszczyzna porozumienia - przekonywał Stępkowski.
Na nagraniu widać, jak sędzia Zaradkiewicz wysłuchuje argumentacji Stępkowskiego. - Dobrze, no to… - rozpoczął, ale dostrzegł, że rozmowa jest rejestrowana przez kamery. - Jesteśmy w mediach, jesteśmy przed kamerami - ostrzegł.
- Jesteśmy przed kamerami. Teraz nie rozmawiamy - zakończył Zaradkiewicz.
Prezydent wskazał pierwszą prezes Sądu Najwyższego
Ostatecznie misję dokończenia obrad Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego prezydent powierzył właśnie Aleksandrowi Stępkowskiemu. Z pięciu wyłonionych kandydatów Andrzej Duda na stanowisko pierwszego prezesa mianował Małgorzatę Manowską, mimo że zdobyła o połowę mniej głosów poparcia Zgromadzenia Ogólnego od sędziego Izby Karnej Włodzimierza Wróbla.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24