Sąd zmieniony w twierdzę, rygorystyczne kontrole bezpieczeństwa, przepustki dla dziennikarzy i publiczności. W poniedziałek w Gdańsku rusza proces w sprawie afery Amber Gold. Na ławie oskarżonych Marcin P. i jego żona Katarzyna P. Materiał "Faktów" TVN.
Do sądu dostać się będzie można tylko przez jedno wejście. Zarządzono specjalne środki bezpieczeństwa, publiczność będzie musiała mieć przepustki. Oskarżeni zasiądą na zwykłej ławie oskarżonych, a nie w specjalnej klatce dla niebezpiecznych przestępców. Marcin P, twórca Amber Gold, oskarżony jest o wielomilionowe oszustwa.
- Jest to największy proces, jaki do tej pory znalazł finał przed sądem - mówi jego obrońca Michał Komorowski, który nie chce zdradzić, czy klient przyzna się do winy. Wiadomo tylko, że odczyta krótkie oświadczenie.
Rozpoczęcie procesu planowane jest o godzinie 9.00. Ale już od rana można spodziewać się tłumów.
- Proces ma zacząć się punktualnie, wówczas drzwi na salę są zamykane i już nie ma możliwości przemieszczania się. Dlatego trzeba pamiętać o kartach wstępu, które wydaje sąd – zapowiada Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Sąd przygotował ich 80 dla publiczności i 20 dla przedstawicieli mediów. Proces relacjonować będzie 5 stacji telewizyjnych. Przed wejściem do sali będzie obowiązywała kontrola osobista.
Pierwszego dnia sędzia Lidia Jedynak, przewodnicząca składu sędziowskiego, zaplanowała posiedzenie na cały dzień.
Wyłudzili blisko miliard
Amber Gold upadła trzy i pół roku temu. Prokuratura znalazła tysiące poszkodowanych i zgromadziła 15 tysięcy tomów akt. Wynika z nich, że Amber Gold wyłudziło 850 milionów złotych. - Mieliśmy do czynienia z piramidą finansową. Poszczególni klienci padli ofiarą oszustwa - opowiada prokurator Krzysztof Kopania.
Oskarżeni wydali miliony na nierentowne linie lotnicze, biura w całej Polsce, wynagrodzenie pracowników, kupno nieruchomości i swoje gigantyczne pensje. Marcinowi P. grozi za to piętnaście lat więzienia.
- Jakakolwiek kara, bez faktycznego zwrotu pieniędzy, nie będzie dla moich klientów w żaden sposób satysfakcjonująca - uważa pełnomocnik poszkodowanych Piotr Bartecki. Szanse na to są niewielkie, bo syndyk ze sprzedaży całego majątku Amber Gold może uzyskać w sumie niecałe 100 milionów złotych.
Autor: i/ja / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN