Nie mam podstaw do żadnych innych wypowiedzi niż ta, która padła tydzień temu i ją podtrzymuję - tak rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak odniósł się w środę do słów, jakich użył 1 września w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24. Dodał, że jego ówczesna wypowiedź "w takim ferworze z redaktorem Konradem Piaseckim" była "skrótowa".
1 września w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak mówił między innymi o edukacji seksualnej w szkołach. - A czy zagwarantuje pan, że wpuszczamy edukatorów do 20 tysięcy szkół i że nie będą wprowadzali takich treści, jak chociażby w Poznaniu, że wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, któremu dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy? - pytał prowadzącego program Konrada Piaseckiego. Według Pawlaka takie sytuacje "zdarzały się i były ostatnio rozpisywane w mediach".
Konkret24 próbował sprawdzić podane przez Pawlaka informacje. Dziennikarze nie znaleźli jednak żadnych doniesień o takim wydarzeniu. Nie otrzymali też z Biura RPD odpowiedzi na pytanie dotyczące wypowiedzi Pawlaka. Władze Poznania wezwały RPD do sprostowania informacji, którą podał. Sam Pawlak tłumaczył, że "dynamika rozmowy" skłoniła go do użycia skrótu myślowego w sprawie edukatorów seksualnych, którzy mieli podawać dzieciom tabletki na zmianę płci. - Nigdzie nie powiedziałem, że to się działo w szkołach - przekonywał.
"Wypowiedź w takim ferworze z redaktorem Piaseckim jest skrótowa"
Rzecznik Praw Dziecka przedstawił w środę senatorom z dwóch komisji informację o swojej działalności w 2019 roku. Przy okazji wizyty w Senacie został zapytany przez dziennikarzy o swe słowa z 1 września.
- Nie mam podstaw do żadnych innych wypowiedzi niż ta, która padła tydzień temu i ją podtrzymuję - powiedział. - Wiele moich wypowiedzi medialnych już wiele razy tu wyjaśniałem od zeszłego tygodnia. Proszę się z tym stanowiskiem zapoznać, było bardzo precyzyjne, trafne - dodał.
Ponownie tłumaczył, że "wypowiedź w takim ferworze z redaktorem Piaseckim jest skrótowa".
"Mogłem powiedzieć tak". I odczytał wypowiedź
Odczytał z telefonu słowa, których - jak stwierdził - mógłby wtedy użyć. "Dzieciom sprzedaje się środek farmakologiczny będący syntetycznym odpowiednikiem estradiolu, czyli hormonu, który działa za pośrednictwem swoistych receptorów na narządy płciowe, gruczoł sutkowy, podwzgórze, przysadkę warunkując drugo- i trzeciorzędne cechy płciowe". - Czy to by było lepsze? - zapytał.
- To będzie wyjaśniała dalej prokuratura. To, że postępowanie zostało wszczęte, to znaczy, że nie tylko prawdopodobieństwo, ale dowody są na tyle mocne, żeby to prowadzić - ocenił. - Ja nigdzie nie powiedziałem, że to się dzieje w szkołach. Edukatorzy to nie jest szkoła - dodał.
Rzecznik Praw Dziecka zawiadomił prokuraturę
Mikołaj Pawlak tydzień temu w środę skierował do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa nielegalnej sprzedaży osobom małoletnim środków farmakologicznych wspomagających modyfikację płci. Prokuratura Krajowa przekazała Prokuraturze Regionalnej w Warszawie zawiadomienie RPD.
Uzasadniając to zawiadomienie, powołał się na artykuł "Zmień sobie płeć, dzieciaku", opublikowany w sierpniowym wydaniu "Tygodnika Solidarność". Opisano w nim dziennikarskie śledztwo ujawniające, że "na internetowych czatach dla transaktywistów osoby małoletnie – np. 14-letnia dziewczynka – są informowane m.in. o nielegalnych sposobach zdobycia środków hormonalnych mających wpływać na cechy płciowe". Trwa tam również – według publikacji – wymiana informacji o nagich zdjęciach dzieci.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24