Adam Bodnar, były rzecznik praw obywatelskich, a obecnie senator wybrany z list Koalicji Obywatelskiej, ma zostać ministrem sprawiedliwości w nowym rządzie powyborczej koalicji - ustaliła reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska.
Bodnar: staram się być zawsze w swoim życiu dość konsekwentny
O tę kwestię Bodnar był pytany w poniedziałkowej "Rozmowie Piaseckiego". - Decyzja należy do pana premiera Donalda Tuska - odparł.
- A jeśli zapytam, czy dostał pan taką propozycję, choćby wstępną albo sugestię takiej propozycji, to....? - dopytywał Konrad Piasecki. - To powiem, że jestem osobą, która uznaje pewne reguły polityki, że jeżeli pewne rzeczy nie są przesądzone, to się o nich nie mówi publicznie - odpowiedział gość TVN24.
Na pytanie, czy byłby gotów przyjąć taką funkcję na swoje barki, Bodnar stwierdził, że w książce "Nigdy nie odpuszczę", którą wydał swego czasu, mówił, że mógłby być gotowy do przyjęcia tej odpowiedzialności.
- Moja droga wskazuje na to, że raczej podążam drogą polityczną - mówił senator KO. - Staram się być zawsze w swoim życiu dość konsekwentny, jeśli chodzi o to, co mówię i co czynię - dodał.
Rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego? "Absolutny priorytet"
Jednocześnie Bodnar stwierdził, że uważa z "absolutny priorytet, by doprowadzić do rozdzielenia urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego".
- Największym problemem jest to, że rząd ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo. Ponosi także odpowiedzialność za ogólne funkcjonowanie państwa. I teraz sytuacja, kiedy dochodzi do rozdzielenia urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego może powodować, że nie ma tej sprawczości, jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa, porządku publicznego i ścigania przestępczości - powiedział.
Jednocześnie podkreślił, że "to rozdzielenie należy dokonać, ale właśnie w taki sposób, żeby jednak być może mieć ciut większy wpływ na takie ogólne funkcjonowanie kierunkowe prokuratury, niż to było w latach 2010-2015".
Dopytywany, w jaki sposób ten wpływ można zapewnić, Bodnar odparł, że "chociażby poprzez większy poziom sprawozdawczości". - Poprzez większy poziom konsultacji z tym, w jakim kierunku ogólnym podąża prokurator generalny. To jest to, co musi być po prostu wypracowane w toku prac legislacyjnych - zaznaczył.
Bodnar: jestem przekonany, że uchwałą Sejmu można stwierdzić, jakie skutki przyniósł wyrok TK w sprawie aborcji
Bodnar odniósł się też do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku w sprawie aborcji. - Jestem przekonany, że uchwałą Sejmu można stwierdzić, jakie skutki ten wyrok przyniósł, jakich nie powinien przynieść i w jaki sposób powinny się zachowywać organy władzy w obliczu tego wyroku - powiedział.
- Ja bym podążał w kierunku odwrócenia skutków tego wyroku i to może być potwierdzone także uchwałą Sejmu. Pytanie, czy ona będzie miała walor deklaratywny czy normatywny, czy tylko będzie potwierdzała pewien stan rzeczy, będzie podkreślała pod względem politycznym określone fakty i zachęcała inne organy władzy do odpowiedniego działania - dodała.
- Byłaby to uchwała, która podkreślałaby, że wyrok został wydany z naruszeniem prawa. Że jego skutek miał prowadzić do ominięcia kompetencji ustawodawcy, że w wyroku orzekali sędziowie, którzy nie mieli tego statusu i w pewnym sensie podkreślałaby znaczenie, jakie konsekwencje miał ten wyrok dla kobiet - zaznaczył Bodnar.
Odnosząc się do kwestii sędziów dublerów w TK, Bodnar wyraził opinię, że "uchwałą Sejmu można potwierdzić, że zostali oni wybrani w sposób niezgodny z prawem do Trybunału Konstytucyjnego i nie mają statusu sędziów".
- Co więcej, to wynika zarówno z orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który jest znany wszystkim widzom TVN24, czyli sprawa Xero Flor przeciwko Polsce, jak również chociażby wynika z tego, że zostało wszczęte postępowanie przez Komisję Europejską w związku z tym, że (polski - red.) Trybunał nie może być uznawany za sąd w rozumieniu prawa Unii Europejskiej - dodał.
"Nie szukajmy innych rozwiązań, nawet jeżeli teoretycznie mogłyby nam się one wydawać możliwe"
Zapytany o pomysł profesora Marka Chmaja, by odwołać prezydenta przy pomocy referendum, Bodnar powiedział, że "szczerze" zaskoczyła go ta propozycja. - I zdecydowanie bliższym jest mi pogląd, że mamy dwie możliwości zakończenia kadencji przez prezydenta. Pierwszy to jest Trybunał Stanu. Drugi to jest po prostu zakończenie kadencji prezydenta. I nie szukajmy innych rozwiązań, nawet jeżeli teoretycznie mogłyby nam się one wydawać możliwe - powiedział były RPO.
Dopytywany o możliwość postawienia prezydenta przed Trybunałem Stanu, gość TVN24 powiedział, że "to jest konstytucyjnie bardzo trudna procedura". - I nie wiem, czy to jest w ogóle teraz dobry trop myślenia. Wydaje mi się, że na tym etapie należy się po prostu zastanowić nad tym. Myślę, że wyborcy przede wszystkim oczekują, aby jak najszybciej przewrócić praworządność - podkreślił.
Bodnar o "wielowarstwowym problemie" z KRS
Konrad Piasecki w rozmowie z Adamem Bodnarem poruszył też temat Krajowej Rady Sądownictwa. - Tutaj mamy znowu wielowarstwowy problem, bo to nie jest tylko i wyłącznie kwestia wyboru nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa. To sędziowie powinni powoływać sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, a nie parlament - podkreślał były rzecznik praw obywatelskich.
Jak zaznaczył, "taka była idea powstania tego organu w 1989 roku". - Jest to potwierdzone przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w dziesiątkach orzeczeń, przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, przez uchwałę połączonych trzech Izb Sądu Najwyższego - zwracał uwagę. - Myślę, że to wszystko może się znaleźć w uchwale Sejmu, która by dotyczyła Krajowej Rady Sądownictwa - stwierdził.
Według Bodnara "taka uchwała może wywoływać określone skutki w sferze polityczno-prawnej". - Pozostaje oczywiście pytanie, na ile może mieć charakter normatywny, a na ile charakter deklaratywny, ale już na podstawie wysłania takiego bardzo jasnego sygnału politycznego przez Sejm można podjąć określone działania. Chociażby można wstrzymać ogłoszenia o wolnych stanowiskach sędziowskich, czyli nie dawać dodatkowej pracy, czyli nie powodować, że Krajowa Rada Sądownictwa się dalej przyczynia - mówił senator KO.
- Poza tym w Krajowej Radzie Sądownictwa będzie sześciu przedstawicieli Sejmu i Senatu, którzy mogą mówić: zobaczcie, jest kłopot z wami drodzy sędziowie, którzy tutaj zasiadacie, nie macie legitymacji do tego, żeby wykonywać swój mandat - dodał.
Na pytanie, co z nominacjami Krajowej Rady Sądownictwa, wskazywanymi przez nią w ostatnich latach, Bodnar zwrócił uwagę na tekst profesora Tomasza Pietrzykowskiego, wicerektora Uniwersytetu Śląskiego. - On mówi coś takiego: każda osoba, która po 2018 roku podjęła decyzję, żeby skorzystać z procedury przed Krajową Radą Sądownictwa, czy to w kontekście dostania się do sądu, w tym do Sądu Najwyższego, czy to w kontekście nominacji na wyższe stanowisko, w pewnym sensie dokonała określonego wyboru moralno-prawnego. Musiała sobie zdawać sprawę, będąc prawnikiem, że ta procedura może być dotknięta wadą - mówił Bodnar.
- Dlatego, przyjmując tego typu filozofię, należy tak do tego podejść, czyli chociażby, jeżeli chodzi o osoby powołane na wyższe stanowiska sędziowskie, zawrócić te osoby do poprzednich instancji sądowych - powiedział gość TVN24. Jak dodał, podobnie wyglądałaby sytuacja osób, które weszły do stanu sędziowskiego. - Niestety te osoby też wracają na uczelnie, wracają do zawodu adwokata, radcy prawnego i mogą oczywiście startować w nowych konkursach, które będą rozpisane na te wyższe stanowiska - podkreślił.
Były rzecznik praw obywatelskich
Adam Bodnar to prawnik, polityk i nauczyciel akademicki, doktor habilitowany nauk prawnych, wieloletni działacz na rzecz praw człowieka. W latach 2010-2015 był wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, natomiast w latach 2015-2021 był rzecznikiem praw obywatelskich. W październikowych wyborach, startując z list Koalicji Obywatelskiej, uzyskał mandat senatora w okręgu wyborczym numer 44 w Warszawie.
Autorka/Autor: pp//mrz
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24