W czwartek na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie w śledztwie dotyczącym nielegalnego składowiska odpadów w Rudnej Wielkiej (woj. dolnośląskie) zostały zatrzymane trzy osoby - kierownik składowiska, jego zastępca oraz urzędnik Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Śledczy chcieli aresztu dla dwóch podejrzanych, sąd się na to nie zgodził. Sprawę wysypiska w Rudnej Wielkiej przedstawił w reportażu w "Superwizjerze" Maciej Kuciel.
Trzy lata temu w czasie kontroli na wysypisku wykryto śmieci z Niemiec, Litwy i Rumunii. Były wśród nich zakaźne odpady medyczne, które zgodnie z prawem powinny zostać spalone. Tego typu śmieci mieszkańcy znajdowali też w okolicach swoich domów.
Dwaj dolnośląscy radni twierdzą, że Michał Dworczyk - wówczas szef kancelarii premiera - blokował zaplanowaną w budżecie województwa kontrolę składowiska odpadów w Rudnej Wielkiej na Dolnym Śląsku, gdzie wcześniej wykryto nieprawidłowości. Sprawę przedstawił w reportażu w "Superwizjerze" Maciej Kuciela. Sam Dworczyk i Centrum Informacyjne Rządu zaprzeczali tym twierdzeniom.
Trzy osoby zatrzymane, wśród nich jest kierownik składowiska i jego zastępca
W czwartek na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie w śledztwie dotyczącym nielegalnego składowiska odpadów w Rudnej Wielkiej zostały zatrzymane trzy osoby. To - jak poinformowała Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie - kierownik składowiska, jego zastępca oraz urzędnik Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Jak przekazała Skrzyniarz, kierownikowi składowiska i jego zastępcy przedstawiono zarzuty tego, że - w latach 2018-2019 w Rudnej Wielkiej - jako osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie składowiska odpadów doprowadzili m.in. do składowania niebezpiecznych odpadów medycznych, nieprzetworzonych bioodpadów, tworzyw sztucznych pochodzących z instalacji przetwarzania odpadów. "Powyższe zachowanie mogło zagrozić zdrowiu człowieka oraz spowodować istotne obniżenie jakości wody i powietrza. Przedstawiony zarzut obejmuje również czyn polegający na przewozie, wbrew przepisom, odpadów komunalnych z Litwy i Niemiec" - opisała Skrzyniarz.
Z kolei "urzędnik GIOŚ usłyszał zarzut tego, że działając w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez inną osobę, nakłaniał kontrolera z GIOŚ do przekroczenia swoich uprawnień w ten sposób, że przedstawił do zapoznania się i podpisania zmienione w istotny sposób sprawozdanie z kontroli, które po wprowadzonych zmianach poświadczały w nim nieprawdę wskazując, że wykonane kontrole w spółkach zajmujących się gospodarowaniem odpadów zostały przeprowadzone rzetelnie".
Sąd nie zgodził się na areszt
Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o trzymiesięczny areszt dla kierownika składowiska i jego zastępcy. Trzeci z podejrzanych został objętymi wolnościowymi środkami zapobiegawczymi.
Czytaj też: Minister miał blokować kontrolę składowiska odpadów. "Czas na prośby minął. Żądamy przeprowadzania badań"
Posiedzenie aresztowe w tej sprawie odbyło się w sobotę. Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, sąd nie uwzględnił wniosków prokuratury o areszty. Wobec obu podejrzanych sąd zastosował poręczenia majątkowe w wysokości 50 i 25 tys. zł oraz dozory policyjne.
"Tym samym sąd podzielił argumentację prokuratora co do istnienia dużego prawdopodobieństwa popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów. Prokuratura podejmie decyzję co do zaskarżenia po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wydanych postanowień" - przekazała PAP Skrzyniarz.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN