Europoseł Leszek Miller mówił w "Kropce nad i" o rozmowie Joe Bidena i Władimira Putina na temat napięć na linii Rosja-Ukraina. Jego zdaniem obaj przywódcy "zyskali" na tym wideospotkaniu. - Taka rozmowa jest w dużej części adresowana do opinii publicznej własnych krajów - wyjaśniał były premier. Przekonywał również, że Putin "wie, jakie będą konsekwencje" agresji na Ukrainę.
Były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller komentował w "Kropce nad i" w TVN24 wtorkową wideorozmowę Joe Bidena i Władimira Putina, która dotyczyła napięć związanych z koncentracją wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą. Dzień po rozmowie prezydent USA wykluczył możliwość wysłania żołnierzy amerykańskich na Ukrainę lub jednostronnego użycia siły przeciw Rosji w reakcji na ewentualną inwazję.
Miller ocenił, że "celem Zachodu nie jest i nie może być pokonane Rosji w konflikcie zbrojnym, bo to by oznaczało trzecią wojnę, której nikt nie chce". - Dyplomacja Zachodu polega na tym, że kiedy trzeba, Rosję się blokuje, a kiedy trzeba, to się z nią rozmawia - powiedział.
Miller: według mnie Putin nie ma zamiaru atakować Ukrainy, bo mu się to nie będzie opłacać
Zdaniem eurodeputowanego, obaj przywódcy "zyskali" na wspólnym wideospotkaniu. - Dlatego, że taka rozmowa jest w dużej części adresowana do opinii publicznej własnych krajów. Putin na pewno zyskał, że spotyka się z szefem największego mocarstwa na świecie, a Biden, że oprócz twardości prowadzi negocjacje dyplomatyczne. Zawsze lepiej rozmawiać niż strzelać - powiedział Leszek Miller.
- Według mnie Putin nie ma zamiaru atakować Ukrainy, bo mu się to najzwyczajniej nie będzie opłacać. Wie, jakie będą konsekwencje. Biden powiedział wyraźnie, że gdyby to zrobił, to zostaną zastosowane sankcje, których jeszcze nie było, na przykład wykluczenie Rosji z międzynarodowego systemu bankowego - kontynuował.
Miller był również pytany, czy nie dziwi go, że przed spotkaniem z rosyjskim przywódcą Biden rozmawiał z przywódcami Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch, ale nie z prezydentem Andrzej Dudą lub kimś innym z polskich władz.
- Kiedyś by mnie to dziwiło, gdyby Polska znajdowała się pod innym rządem, ale teraz to już mnie nie dziwi. Dziwiłbym się, gdyby Biden rozmawiał z Dudą, czy kimkolwiek z polskich władz - powiedział. - Bo przecież Polska przestała być liczącym się partnerem dla Stanów Zjednoczonych, tak samo jak i dla Unii Europejskiej - argumentował.
Miller: biegała plotka, że to spotkanie ma zainicjować stworzenie wielkiego bloku politycznego w PE
Gość "Kropki nad i" mówił także o spotkaniu przywódców skrajnie prawicowych partii w Europie, które odbyło się w Warszawie na zaproszenie PiS.
- Przez moment, jeszcze przed tym spotkaniem, tutaj po korytarzach Parlamentu Europejskiego biegała plotka, że to spotkanie ma zainicjować stworzenie wielkiego bloku politycznego w Parlamencie Europejskim. To znaczy grupy politycznej, która liczyłaby ponad 100 osób, a wiec byłaby trzecią co do wielkości. Wtedy oczywiście miałaby swojej znaczenie - mówił Miller. Powiedział jednak, że "ponieważ tak się nie stało i nic na to nie wskazuje, to nikt już o tym nie mówi, wszyscy się uspokoili".
Jak dodał, "Kaczyński nie mogąc nawiązać kontaktu z żadnymi poważnymi siłami, zadowala się takimi resztkami nacjonalistycznymi".
Leszek Miller: decyzja o przymusowych szczepieniach byłaby dysfunkcjonalna dla PiS-u
Europoseł mówił również, że rząd wprowadza obowiązkowe szczepienia przeciw COVID-19 dla trzech grup zawodowych od 1 marca, a nie wcześniej, "bo to jest rząd tchórzy, którzy w sytuacji dramatycznej boją się podejmować twarde decyzje". - Twarde decyzje nikogo nie zabiją, a brak tych decyzji zabija - powiedział Miller.
Jego zdaniem decyzja o "przymusowych szczepieniach byłaby dysfunkcjonalna dla PiS-u, bo nastąpiłby jakiś odpływ elektoratu i to jest najważniejsze dla PiS-u, a nie zdrowie i życie obywateli".
Pytany, czy według niego szczepienia przeciw koronawirusowi powinny być obowiązkowe, uznał, że "albo przymusowe, albo (powinny być - przyp. red.) jakieś sankcje finansowe". - Na przykład takie, że jeżeli ktoś zachoruje na covid i będzie w szpitalu, a nie jest zaszczepiony, to ponosi wszystkie koszty leczenia - wyjaśniał były premier.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24