Spotkanie przywódców skrajnie prawicowych partii odbyło się w sobotę Warszawie. Do stolicy przyjechali między innymi Viktor Orban, Marie Le Pen i Santiago Abascal. Wicerzecznik PiS informował, że spotkanie zostało podzielone na dwie zamknięte sesje robocze. Szczyt zakończył się przyjęciem wspólnego oświadczenia.
W sobotnim zjeździe europejskiej prawicy uczestniczyli szef PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, a także szefowie kilkunastu konserwatywnych partii europejskich, w tym przewodniczący Fideszu premier Węgier Viktor Orban, przewodniczący hiszpańskiego Vox Santiago Abascal oraz szefowa francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen.
Uczestnicy spotkania dyskutowali m.in. o współpracy i przyszłości Unii Europejskiej, w tym o reformach instytucjonalnych. Inicjatorem rozmów był prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Kaczyński o idei federalizacji Unii Europejskiej
Szczyt - nazwany przez organizatorów Warsaw Summit - zainaugurowało przemówienie Kaczyńskiego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości wyraził nadzieję, że konwencja będzie znaczącą częścią ważnego przedsięwzięcia dla europejskiej prawicy i Unii Europejskiej.
- Podjęliśmy to przedsięwzięcie jakiś czas temu w dwóch celach: pierwszy z nich odnosił się do zacieśnienia współpracy, koordynacji i budowania perspektywy jedności dwóch prawicowych grup w Parlamencie Europejskim. (...) Był cel drugi, ogromnie istotny. Otóż stoimy dzisiaj przed nowymi wyzwaniami. One są nowe tylko po części, bo dążenie do zmiany charakteru Unii Europejskiej, do takiej zmiany, która w gruncie rzeczy oznacza - często się używa takiego określenia, chociaż według mnie nie jest ono precyzyjne - federalizację, miało miejsce już przedtem - powiedział Kaczyński.
To dążenie, jak mówił, wraca dziś "w postaci bardzo konkretnej propozycji przedstawionej ostatnio w trakcie rokowań o powołanie nowego rządu Federacji Niemieckiej". - Europa na skutek działań niemieckich - to też jest wyraźnie powiedziane - ma iść ku owej federalizacji, a owa federalizacja to między innymi odrzucenie suwerenności poszczególnych państw europejskich, tych, które są dzisiaj w Unii Europejskiej na rzecz wspominanej w tym dokumencie suwerenności europejskiej - podkreślił. Ocenił, że jedne państwa stracą ją bardziej, a inne mniej. - Być może niektórzy, a szczególnie Niemcy w ogóle - dodał.
Kaczyński: ważne jest, że to propozycja Niemiec
W ocenie lidera PiS warto z tej propozycji wyciągnąć wnioski. Zaznaczył, że istotne jest to, że zaproponowali ją Niemcy. - Oznacza to przekreślenie pamięci historycznej XX wieku, pamięci historycznej, która budowała przez pewien czas w Europie pewien typ wrażliwości, który prowadził Niemcy do samoograniczenia jeśli chodzi o ich działania i ambicje - powiedział. Zdaniem Kaczyńskiego to samoograniczenie dziś jest odrzucane. - I co charakterystyczne (…) ten typ wrażliwości, ten typ pamięci jest w dalszym ciągu aktualny, odnoszony do państw, które były ofiarami Niemiec w szczególności podczas II wojny światowej, w tym do Polski - zaznaczył. - Ofiarę i to ofiarę niebywałych zbrodni, niestety nieznanych w ogromnej mierze na Zachodzie - próbuje się przedstawić jako współsprawcę - dodał.
W propozycji federalizacji jest też ujęta kwestia przywództwa - mówił. - Przywództwa niemieckiego, przywództwa, które ma wynikać z odpowiedzialności, ale wszyscy wiemy, ze takiego języka się używa z (powodu) największej liczebności narodu niemieckiego, to jest pewien obiektywny fakt, ale nie muszą z niego wynikać tego rodzaju wnioski, które są w tym dokumencie przedkładane - powiedział. W ocenie Kaczyńskiego taka wizja Europy "to Europa pewnego rodzaju hierarchii". - W moim przeświadczeniu i przeświadczeniu moich przyjaciół, moich kolegów, to nie jest dobra wiadomość dla Europy, dla przyszłości Unii. Metoda wspólnotowa jest tu bez wątpienia metodą lepszą - podkreślił. Jak wskazywał, ogromna większość narodów europejskich wcale nie chce się pozbywać suwerenności. Stworzenie ośrodka, który zapewniłby równe traktowanie różnych podmiotów o różnej sile i położeniu, to - zaznaczył - przedsięwzięcie utopijne i niemożliwe do realizacji.
24 listopada socjaldemokratyczna SPD, Zieloni i liberalna FDP doszły do porozumienia w sprawie utworzenia nowego rządu Niemiec. Partyjni liderzy koalicji przedstawili w środę w Berlinie umowę koalicyjną. Jak czytamy w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich ten 177-stronicowy dokument negocjowało przez dwa miesiące ponad 300 polityków skupionych w 22 grupach roboczych. Jak pisze OSW, celem integracji europejskiej według nowej koalicji powinno być "federalne, europejskie państwo związkowe, zorganizowane zgodnie z zasadą subsydiarności i proporcjonalności oraz kartą praw podstawowych" jako podstawami funkcjonowania.
Komunikat końcowy: instytucje europejskie nie mogą być narzędziem inżynierii społecznej
W komunikacie opublikowanym po spotkaniu czytamy, że "uczestników konferencji łączy wspólne i głębokie przekonanie, że Unia Europejska złożona jest z wolnych i równych państw narodowych, powiązanych bliskimi i licznymi nićmi współpracy". "Przekonanie to dzielimy z wieloma milionami obywateli krajów członkowskich całej Unii Europejskiej" - napisano.
Autorzy oświadczenia ocenili, że "tylko poprzez taki model współpracy europejskiej możemy uchronić Unię przed kolejnymi kryzysami i napięciami oraz powstrzymać niepokojące tendencje do tworzenia Europy rządzonej przez samowybierające się elity". "Odrzucamy arbitralne stosowanie prawa UE, naginanie, a nawet łamanie traktatów. Pełną legitymację demokratyczną mają wyłącznie suwerenne instytucje państw. Instytucje europejskie nie cieszą się taką legitymacją i dlatego ich rola w architekturze politycznej musi być służebna wobec państwa narodowego" - czytamy.
W komunikacie uznano również, że instytucje europejskie nie mogą być "narzędziem inżynierii społecznej dla stworzenia nowego europejskiego narodu". "Taką inżynierią społeczną jest, między innymi, ideologiczna operacja na języku, która zmierza do oderwania człowieka od kultury i dziedzictwa, jak na przykład dążenie przez Komisję Europejską do usunięcia z przestrzeni publicznej nazwy 'Boże Narodzenie' " - napisano.
"Koncepcja takiego narodu nigdy nie istniała, nie istnieje i zaistnieć nie może. Uczestnicy deklarują wolę solidarnej współpracy na różnych poziomach i w różnych formach ze wszystkimi partiami i organizacjami, którym drogie jest wyjątkowe dziedzictwo Europy i koncepcja Europy Ojczyzn" - oświadcza komunikat.
Biorący udział w konferencji liderzy przedyskutowali bliższą współpracę między ich partiami w Parlamencie Europejskim, w tym organizację wspólnych posiedzeń oraz koordynowanie głosowań nad łączącymi je kwestiami, między innymi ochroną suwerenności państw członkowskich oraz podejściem do nielegalnej imigracji. Politycy uczestniczący w konferencji ustalili, że w najbliższych miesiącach zorganizowana zostanie w Hiszpanii następna konferencja.
Kaczyński: demokracja musi opierać się na wspólnym poczuciu sensu
Podczas swojego wystąpienia na Warsaw Summit Jarosław Kaczyński mówił o zagrożeniach, w obliczu których stoi dzisiaj Europa. Obok wspomnianej wcześniej utraty suwerenności, lider PiS wymienił także likwidację demokracji.
- Demokracja, jeżeli ma być czymś realnym, jeżeli ma być czymś, co upodmiotawia obywatela, co tworzy demos, a więc suwerena, musi opierać się na jakimś wspólnym poczuciu sensu, wspólnym rozeznaniu, opartym o rożnego rodzaju kody kulturowe, o kulturę polityczną, która zwykle jest osadzona w kulturze szerzej rozumianej danego kraju - stwierdził.
- Jeżeli tego się pozbywamy - a nie ma europejskiego demosu - to mamy do czynienia z sytuacją, w której mogą istnieć procedury demokratyczne, ale będą to procedury puste, to będą procedury, które w gruncie rzeczy żadnego prawdziwego mechanizmu demokratycznego tworzyć nie będą. Będą tylko i wyłącznie zasłoną dla silniejszych, dla władzy tak czy inaczej rozumianej oligarchii - oceni lider PiS.
Kaczyński: dzisiaj w Europie wolność się cofa
Kolejną kwestią omówioną przez prezesa PiS jest "radykalne zagrożenie dla wolności". - Dzisiaj w Europie, nie tylko w Europie, w całym świecie Zachodu - tak go przynajmniej do niedawna nazywano - wolność się cofa. Poprawność polityczna radykalnie ogranicza wolność - zaznaczył. Wskazywał m.in., że budowany jest mechanizm opresji wobec tych, którzy nie chcą podporządkować się pewnym regułom - zdumiewającym z punktu widzenia kultury tradycyjnej.
- Gdybyśmy taką Europę skonstruowali, gdybyśmy się na to zgodzili, to stworzylibyśmy bardzo miękką cywilizację w świecie, gdzie istnieją cywilizacje twarde. Istnieją bardzo niedaleko tego miejsca, w którym siedzimy. Tutaj do granic wschodnich jest około 200 kilometrów - powiedział Jarosław Kaczyński. - To, co byłoby w ten sposób stworzone, na pewno długo by nie potrwało, bo te twarde cywilizacje w tym te także odległe, bardzo potężne i coraz potężniejsze z tej okazji musiałby skorzystać - dodał.
Jak podsumowywał, na to przedsięwzięcie należy przygotować jakąś odpowiedź. - Odpowiedź, która podtrzymywałaby zasadę europejskiej jedności, bo ona jest potrzebna jako stały zinstytucjonalizowany system współpracy państw europejskich, sięgający być może nawet w pewnych sprawach bardzo daleko. Mówię tutaj przede wszystkim o sprawach obrony, o sprawach podmiotowości Europy w sferze militarnej - zaznaczył.
W jego ocenie, "to jest bardzo poważne wyzwanie". - Sądzę, że jest możliwe, może nie na tej konferencji, ale w ciągu następnych naszych działań, byśmy na to wyzwanie w sposób konstruktywny odpowiedzieli. To znaczy, byśmy odpowiedzieli nie tylko słowem "nie", ale także innym planem, inną propozycją dla Europy. Jeżeli nam się to uda, to uczynimy coś nie tylko dla naszych formacji, nie tylko dla naszego kierunku politycznego, ale po prostu dla Europy, dla naszej cywilizacji, dla - jak to mówił mój świętej pamięci brat (prezydent Lech Kaczyński - red.) - najbardziej życzliwej człowiekowi cywilizacji w dziejach świat, coś bardzo dobrego - podkreślił prezes PiS.
"Bardzo dobre spotkanie"
Jak informował wcześniej w sobotę wicerzecznik PiS Radosław Fogiel spotkanie Warsaw Summit podzielone zostało na dwie zamknięte sesje robocze. Po zakończeniu pierwszej części rozmów europoseł PiS Tomasz Poręba mówił, że "to bardzo dobre spotkanie". Dodał, że "jest przekonanie co do tego, że obecny kierunek rozwoju Unii Europejskiej, te kolejne próby zawłaszczania kompetencji państw narodowych przez instytucje europejskie, przez Parlament Europejski, przez Komisję Europejską, to nie jest absolutnie droga, która ma służyć rozwojowi Unii Europejskiej". - To nie jest ta droga, która ma służyć obywatelom Unii Europejskiej, to nie jest też ta droga, która ma służyć przyszłości całej Europy – mówił Poręba. - Chcemy Unii Europejskiej ojczyzn, chcemy suwerennych krajów – dodał.
Wcześniej Fogiel mówił, że spotkanie jest "kontynuacją tego, co zostało zapoczątkowane w lipcu, gdy została przyjęta deklaracja liderów partii prawicowych i konserwatywnych". - Liczymy na dobrą dyskusję, na budowanie podstaw do szerszej współpracy partii konserwatywnych z całej Europy, zarówno w ramach dzisiejszego politycznego układu w Parlamencie Europejskim, jak i tego, który będzie w przyszłości - dodał.
Przekazał, że rozmowy zakończą się prawdopodobnie przyjęciem wspólnego oświadczania liderów ugrupowań.
Już w piątek do Warszawy przylecieli Le Pen i Orban. Oboje spotkali się z premierem Mateuszem Morawieckim.
Na początku lipca członkowie prawicowych, konserwatywnych ugrupowań, których przedstawiciele zasiadają w Parlamencie Europejskim, podpisali wspólną deklarację ideową. Podpis został złożony między innymi przez Jarosława Kaczyńskiego, Santiago Abascala, Victora Orbana, przewodniczącą Braci Włochów Giorgię Meloni, przewodniczącego Ligi Matteo Salviniego oraz przedstawicieli kilkunastu innych partii centro-prawicowych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/@AC_Sobol