Sikorski o tym, co się stanie, jeżeli Rosja wchłonie ukraińską armię

epa11969515
Sikorski: jeśli coś będzie musiało zostać poświęcone w kwestii pokoju, to tylko Ukraina będzie mogła tego dokonać
Źródło: Enex

Rosja nie jest obecnie w stanie przeprowadzić ataków na kolejne kraje, bo nie potrafi pokonać Ukrainy. Ale co, jeżeli Ukraina zostałaby porzucona i przegrała, a Rosja wchłonęła jej armię i zasoby kraju? Zdaniem Radosława Sikorskiego, wtedy dla nas "rachunek by się zmienił" i Moskwa byłaby gotowa do ataku jeszcze w tej dekadzie.

Szef MSZ w poniedziałek w radiu TOK FM został zapytany o możliwości dalszej agresji Rosji, a w tym kontekście m.in. o niedawną wypowiedź premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera, który w wywiadzie dla "The New York Timesa" stwierdził, że "nie ufa Władimirowi Putinowi, bo jest pewien, że dążył do tego, by Ukraina była bezbronna, co umożliwiłoby mu kolejną inwazję".

- Rosja póki co nie jest w stanie wygrać z samą Ukrainą, więc nie byłaby gotowa do szerszej ofensywy natychmiast. Ale gdyby Ukraina była zmuszona do kapitulacji - gdyby na przykład Rosja przejęła zasoby przemysłowe, ludzkie Ukrainy, największą armię po naszej stronie w Europie, czyli armię ukraińską, to wtedy ten rachunek by się zmienił - stwierdził Sikorski. - Więc musimy się przygotowywać na zdolność Rosji do agresji w przedziale do końca dekady - ocenił.

Przyspieszenie w sprawie negocjacji. Delegacje Ukrainy i USA już się spotkały
Źródło: Anna Czerwińska/Fakty TVN

Sikorski: Ukraina nie jest bezwolną ofiarą agresji

Szef MSZ wyraził jednocześnie nadzieję, że negocjacje trwające w Arabii Saudyjskiej między USA, Ukrainą i Rosją doprowadzą do zawieszenia broni i pokoju. - To jest w interesie Ukrainy. Ukraińcy to podkreślają. (...) Oni uważają, że takie pewne ocieplenie atmosfery z Rosją być może służy tym negocjacjom, ale należy pamiętać, że Ukraina nie jest bezwolną ofiarą agresji. Ukraina walczy i ma sojuszników, w tym UE i Polskę - zaznaczył Sikorski.

- Najważniejsze jest to, by Ukraina przetrwała jako kraj, który sam wybiera sobie przywódców, kontroluje znakomitą większość swojego terytorium i wybiera kierunki integracji - podkreślił szef polskiej dyplomacji.

Rozmowy w Arabii Saudyjskiej

W niedzielę - w ramach kolejnej tury rozmów - w saudyjskim Rijadzie spotkały się delegacje USA i Ukrainy na negocjacjach, które ukraiński minister obrony Rustem Umerow określił później jako "konstruktywne". Tematami rozmów ukraińskiej i amerykańskiej delegacji były kwestie bezpieczeństwa, ochrona obiektów energetycznych i infrastruktury krytycznej.

W poniedziałek w Rijadzie spotykają się delegacje USA i Rosji.

Spór o ambasadorów. "W systemach logicznych, które znam, to się nie mieści"

W rozmowie w TOK FM poruszono także temat sporu na linii MSZ-prezydent w sprawie nominacji ambasadorskich. W marcu 2024 roku Radosław Sikorski zdecydował, że ponad 50 ambasadorów zakończy misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu zostanie wycofanych. Po decyzji MSZ Andrzej Duda ogłosił, że "nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta". Z powodu braku porozumienia z MSZ prezydent odmawiał nominacji następców w miejsce odwołanych ambasadorów.

Od tego czasu w miejsce odwołanych ambasadorów trafili dyplomaci wskazani przez MSZ w randze charge d'affaires - taka sytuacja jest na przykład w USA, gdzie Klich zastąpił Marka Magierowskiego, czy na Ukrainie, gdzie Piotr Łukasiewicz zastąpił Jarosława Guzego.

Sikorski powiedział, że "doszło już do trzeciego porozumienia z panem prezydentem". - Tylko że bilans tego porozumienia jest nadal zerowy. To znaczy, że nie ma żadnego podpisu pod nominacją ambasadorską - dodał.

Szef MSZ potwierdził doniesienia o propozycji, według której ambasadorem w Waszyngtonie zostałby dawny współpracownik prezydenta Krzysztof Szczerski, który pełni obecnie funkcję ambasadora przy ONZ w Nowym Jorku. Wówczas w jego miejsce wszedłby Bogdan Klich, na co skłonny był się zgodzić prezydent Andrzej Duda.

Jak zaznaczył minister, on dotrzymuje swoich umów, ponieważ w roli ambasadorów "mamy ludzi prezydenta w Nowym Jorku, w Londynie, w Paryżu, w Rzymie, przy Watykanie, w Rumunii i w Pekinie". Sikorski dodał, że w zamian nie dostał "jeszcze ani jednego podpisu pana prezydenta" pod nominacjami ambasadorskimi.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: