To była opowieść o kraju w stanie wojny - stwierdził w "Kropce nad i" Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii, komentując czwartkowe orędzie Władimira Putina. - Musi przed wyborami odpowiednio wygłosić takie zachęcające przemówienie, co zresztą zrobił - mówił doktor Piotr Łukasiewicz, były ambasador RP w Afganistanie.
Rosyjski prezydent Władimir Putin wygłosił w czwartek orędzie. Ostrzegał w nim między innymi przed niebezpieczeństwem konfliktu nuklearnego w razie wprowadzenia wojsk NATO na Ukrainę.
Nowakowski: to była opowieść o kraju w stanie wojny
Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador na Łotwie i w Armenii, prezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, stwierdził, że "to była opowieść o kraju w stanie wojny". - Ta sprawa jest niesłychanie ważna, bo państwo tego typu jak Rosja, jeżeli przejdzie na tory wojenne, to nie jest tylko gospodarka, to jest nastawienie społeczeństwa i bardzo trudno jest wtedy z tego się wycofać - dodał.
- To zagrożenie, że Rosja uderzy w Mołdawię, w Łotwę, w Finlandię, w nas, rośnie wraz z tym, jak Rosja staje się coraz bardziej mocarstwem wojennym. I to było w tym przemówieniu bardzo typowe. To było przemówienie ofensywne - kontynuował.
- To przemówienie w gruncie rzeczy dodające ducha. Teraz on właściwie opowiadał o kraju, który ruszy do przodu: mamy doświadczone wojska, mamy sprzęt, mamy bomby atomowe - stwierdził Nowakowski.
Łukasiewicz: musi przed wyborami wygłosić takie zachęcające przemówienie
- Putin ma wybory za miesiąc, więc my sobie wyobrażamy, że one są wygrane przez niego, że będą sfałszowane, ustawione, to jest oczywiste. Natomiast one są ważnym elementem jego drogi politycznej, jego kariery, jego mocy sprawczej, (...) takiej mocy politycznej w Rosji. I też musi przed tymi wyborami odpowiednio wygłosić takie zachęcające przemówienie, co zresztą zrobił - powiedział pułkownik rezerwy doktor Piotr Łukasiewicz, były ambasador RP w Afganistanie.
- Putin miesiąc temu, w czasie swojego wystąpienia do narodu, chwalił się, że jego żołnierze zajęli 19 domów pod Awdijiwką. I to są tego rodzaju sukcesy. Niewątpliwie korzysta z pewnej chwilowej, moim zdaniem, dekoniunktury ukraińskiej, bo trwa ten żmudny, ślimaczy proces (uchwalania pakietu pomocy dla Ukrainy - red.) w Kongresie, który w moim przekonaniu jednak zakończy się przyznaniem tej pomocy, przynajmniej wojskowej pomocy dla Ukrainy po tym, jak się Kongres upora ze swoimi problemami - dodał.
W poniedziałek w Pałacu Elizejskim odbyły się wielostronne rozmowy plenarne poświęcone wojnie w Ukrainie i wsparciu dla tego kraju. Prezydent Francji Emmanuel Macron oznajmił, że w kwestii wysłania zachodnich żołnierzy na Ukrainę "nie ma konsensusu", jednak "niczego nie należy wykluczać". - Na tym etapie nie ma zgody na wysłanie wojsk na Ukrainę - mówił Macron.
Łukasiewicz komentował, że "nawet te słowa Macrona, które oczywiście możemy traktować jako potrząsanie szabelką, to też jest element nacisku na Rosję, pokazywania, że Rosja tej wojny nie wygrywa, a w takim strategicznym ujęciu ona tę wojnę przegra".
Nowakowski: groźby rosyjskie są coraz bliższe zmaterializowania się
- Ja bym się umiarkowanie bał, a właściwie nie bał, ale był ostrożny - powiedział Jerzy Marek Nowakowski, oceniając, że orędzie zostało "powiedziane mocniej niż poprzednio, a argument broni atomowej zaczyna być coraz bardziej używany przez Rosjan".
Jednym z powodów ma być wypowiedź prezydenta Macrona dotycząca wysłania wojsk do Ukrainy. Jak dodał, "Rosjanie są ludźmi, którzy bardzo wiele zniosą". - Rosjanie mają inną mentalność i dla nich, zresztą to wyszło z badań socjologicznych, jeszcze tych uczciwych, które były robione parę lat temu, że 70 procent Rosjan uważa, że ważniejsza jest potęga państwa niż ich osobisty dobrobyt - stwierdził.
- To jest ewenement, w Europie tego nie ma nigdzie. Rosjanie są skłonni do poświęceń i Rosjanie akceptują w większości tę wizję wojenną - powiedział.
Łukasiewicz: ciekawe słowa padły na sam koniec tego przydługiego przemówienia
Jak mówił Łukasiewicz, "część pierwsza orędzia, strategiczna była skierowana na zewnątrz, ale też do Rosjan, żeby pokazać, że jesteśmy silni, zwarci i gotowi i mamy te magiczne bronie, które Putin również wymieniał, typy broni, które jeszcze nie istnieją, są testowane, ale mają zapewniać Rosji rzekome przewagi strategiczne".
- Bardzo ciekawe słowa padły na sam koniec tego przydługiego przemówienia o sprawach społecznych, bo Putin wszystkie te plany podsumował w zasadzie jednym zdaniem: "to wszystko nam się uda, jeśli wygramy specjalną operację wojskową", czyli jeśli wygramy wojnę w Ukrainie - kontynuował.
- Kiedy Putin coś mówi, to trzeba też jego słowa czytać, że on adresuje coś, czego sam się może obawiać. Na przykład mówił o tym w czasie swojego przemówienia, że tak jak Związek Radziecki został przyduszony wyścigiem zbrojeń w latach 80., tak Rosja teraz nie może do tego dopuścić - dodał.
- Porównuje to do przykładu traumatycznego ze swojego punktu widzenia z historii Związku Radzieckiego i mówi, że my tego unikniemy - stwierdził Łukasiewicz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24