"Rosja weszła po drabinie eskalacji co najmniej o dwa szczeble"

11 1220 debata cln-0001
Repetowicz o działaniach reżimu Łukaszenki: to element wojny hybrydowej
Źródło: TVN24+
Rosyjska wojna hybrydowa "przeszła do drugiej fazy" i trwa w sferze informacyjnej, psychologicznej i międzynarodowej - mówił uczestnik debaty "Prowokacja Putina - test dla NATO" w TVN24+ Witold Repetowicz z Akademii Sztuki Wojennej. Zdaniem pułkownik Andrzej Derlatki w przeszłości stojącego na czele Agencji Wywiadu, "Rosja weszła po drabinie eskalacji co najmniej o dwa szczeble". Paweł Prus, członek Rady Odporności przy MSZ, powiedział, że "integralnym elementem ataku" dronowego były rosyjskie działania dezinformacyjne w polskim internecie.

W nocy z wtorku na środę, w trakcie ataku Rosji na Ukrainę, polska przestrzeń powietrzna została 19 razy naruszona przez drony. Te, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone. Wojsko i służby poszukują szczątków maszyn. Zgodnie z ostatnimi danymi MSWiA, dotychczas znaleziono pozostałości 16 dronów.

Drony "nie posiadały głowic bojowych ani samolikwidatorów"

O tych wydarzeniach rozmawiali goście debaty w TVN24+ "Prowokacja Putina, test dla NATO".

TUTAJ MOŻESZ JĄ OBEJRZEĆ W CAŁOŚCI >>>

Pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints i były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego pytany o to, co wiemy na temat obiektów, które wleciały do Polski, powiedział, że "to były drony typu Gerbera, czyli wabik".

Dodał, że były "nieuzbrojone, nie posiadały głowic bojowych ani samolikwidatorów". - Przeleciały i albo zostały w części zestrzelone przez pary dyżurne, które zostały podniesione lub spadły na ziemię po skończeniu się im paliwa - kontynuował.

Pytany, czym kierowano się podejmując decyzję o zestrzeleniu obiektów, podkreślił, że decyzja w tej kwestii należy zawsze do dowódcy operacyjnego. - Co leci było wcześniej wiadomo chociażby z informacji białoruskich, z oceny, jak obiekt się przemieszcza, na jakiej wysokości, czy manewruje, czy nie, jakie daje echo. To są wszystko detale, które mają znaczenie w identyfikacji obiektu - zaznaczył. Dodał, że po analizie danych podejmowana jest również decyzja co do tego, czym można "porazić ten cel".

Zauważył, że ze słów szefa sztabu generalnego wynika, że zgoda na użycie broni była wydana pilotom już przed wzbiciem się w powietrze. - Czyli oceniono po ilości wlatujących, czy kierujących się na teren Rzeczpospolitej obiektów, że może taka opcja będzie miała miejsce - dodał Matysiak.

Pytany, czy to mogła być decyzja polityczna, powiedział, że "z tego, co wiemy i na podstawie komunikatów, decyzja została podjęta przez dowódcę operacyjnego strcite na podstawie oceny zagrożeń".

"Ktoś musiał zapalić zielone światło na szczeblu politycznym"

Pułkownik Andrzej Derlatka, były p.o. szefa Agencji Wywiadu, były ambasador RP w Seulu, pozytywnie ocenił decyzję o zestrzeliwaniu obiektów.

Pytany, czy to była decyzja czysto wojskowa, czy ktoś wcześniej zapalił zielone światło u sterów władzy, powiedział, że "musiał zapalić zielone światło na szczeblu politycznym". - Żaden wojskowy nie podejmuje decyzji samodzielnie. Wojsko nie jest państwem w państwie - dodał.

- Jeśli chodzi o decyzje w takich sytuacja, one muszą zapadać szybko i być jednoznaczne - zaznaczył.

Derlatak ocenił, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez drony "to wejście przez Rosję po drabinie eskalacji co najmniej o dwa szczeble". - Oznacza to poważną zmianę sytuacji międzynarodowej - dodał.

"Przeszliśmy do drugiej fazy" ataku

Według doktora Witolda Repetowicza (Akademia Sztuki Wojennej) "atak cały czas trwa, tylko przeszliśmy do jego drugiej fazy, która odbywa się w sferze informacyjnej, psychologicznej i międzynarodowej". Zwrócił uwagę, że "Rosjanie i Białorusini uruchomili narrację, że to jest prowokacja Polski, która chce w ten sposób storpedować rozmowy pokojowe". Dodał, że "tego można było się spodziewać".

Podkreślił, że "nie bagatelizowałby tych narracji, bo sfera wojny informacyjnej i wojny psychologicznej, czyli próba zastraszenia społeczeństwa, i próba wprowadzenia chaosu, jest tutaj kluczowa".

Jak mówił, trzeba zwiększać nasze zdolności obrony, ale też nie można się tylko na tym koncentrować.

"Przegraliśmy wojnę propagandową z Rosją"

Dziennikarka TOK FM Agnieszka Lichnerowicz oceniła "dużo więcej uwagi powinniśmy przyłożyć do sfery propagandowo-psychologicznej". Wskazała przy tym na badanie Res Futura dotyczące środowych reakcji w internecie. Oceniła, że ma ono "bardzo jasny przekaz - przegraliśmy wojnę propagandową z Rosją". 

Jak mówiła, według tego badania "najpopularniejsza tezą była taka, że to była ukraińska prowokacja". - Była to dużo powszechniejsza teoria, to się oczywiście zmieniało, niż to, że była to rosyjska prowokacja - dodała.

- Jeżeli dobrze rozumiem walkę, wojnę propagandową, kognitywną, psychologiczną, to ona ma kilka przestrzeni, na których powinniśmy działać - podkreśliła.

debata1
"Przegraliśmy wojnę propagandową z Rosją"
Źródło: TVN24

Dezinformacja "integralnym elementem tego ataku"

Jednym z gości programu był także Paweł Prus, ekspert Instytutu Zamenhofa i członek Rady Odporności przy MSZ.

Jak tłumaczył, Rada Odporności to organ konsultacyjny w kwestiach budowania odporności na dezinformację. - To w zasadzie jest pierwsze ciało, które ma dostarczyć "spojrzenia z zewnątrz" i merytorycznej wiedzy, jeżeli chodzi o problemy dezinformacji - wskazywał.

Prus mówił, że przestrzenią, w której jest najwięcej dezinformacji, jest internet. - Tam roznosi się najszybciej, tam najłatwiej prowadzić te działania, ale tak naprawdę ofiarą ataku dezinformacyjnego możemy się stać za pośrednictwem na przykład kogoś z rodziny, kto przez przypadek, w dobrej wierze przekaże nam te nieprawdziwe informacje - zwracał uwagę ekspert Instytutu Zamenhofa.

- Mam wrażenie, że pierwszy raz widzieliśmy tak wyraźnie, że działania dezinformacyjne wokół wtargnięcia dronów w polską przestrzeń powietrzną to nie był jakiś skutek ataku o charakterze militarnym. W mojej ocenie to była integralna część tego ataku - mówił dalej Paweł Prus.

Zdaniem eksperta "ktoś, kto planował ten atak, (...), równolegle w tym samym czasie od razu planował i koordynował działania w infosferze".

Paweł Prus
Paweł Prus: działania związane z dezinformacją były integralnym elementem tego ataku

"Pytanie, czy instytucje, które mają reagować, są gotowe"

Agnieszka Lichnerowicz (TOK FM) zwracała uwagę na to, jak w polskiej opinii publicznej postrzega się przygotowywanie do ataku i to, co jest samym atakiem.

- My mamy pewne skojarzenie z wojną i kiedy mówimy o przygotowaniach do wojny, to się przygotowujemy do pełnoskalowej wojny. I bardzo dobrze, że to robimy, bo niestety to jest scenariusz, którego nie możemy wykluczyć. Natomiast pomijamy ten moment, w którym jesteśmy teraz i nie od dziś - zwróciła uwagę.

Tłumaczyła, że w polskim społeczeństwie musi być zrozumienie tego rodzaju działań, których obecnie doświadczamy, "jak ważny jest w tym element psychologiczny, jak ważny jest element destabilizacji i wywołania sporu". - Jest więc pytanie, czy instytucje, które mają reagować, są gotowe, i czy my sobie na tyle ufamy, że w momencie kryzysu będziemy sobie umieli przekazywać informacje, które są istotne - dodała dziennikarka.

Kniażycki: po ataku Rosji teraz produkujemy drony w każdej wsi i szkole

Mykoła Kniażycki, deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy, mówił o tym, jak za naszą wschodnią granicą postrzega się naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Porównywał też skalę tego, co stało się w Polsce z tym, co w tym samym czasie działo się na terenie Ukrainy.

Jak mówił, w nocy z wtorku na środę, sam Lwów został zaatakowany przez 60 dronów i 10 rakiet.

Pytany o to, jakiego rodzaju uzbrojeniem Ukraińcy zestrzeliwują rosyjskie drony, wskazał, że często robią to ochotnicy, którzy wykorzystują do tego "specjalne uzbrojenie z ziemi", a nie używają do tego myśliwców.

Zwracał uwagę, że w tym aspekcie Polacy mogliby się dużo nauczyć od Ukraińców, którzy w ciągu ostatnich lat zdobyli na tym polu duże doświadczenie.

Podkreślał również, że aby dać odpór rosyjskim atakom, Ukraina postawiła na masową wręcz produkcję dronów. - Teraz produkujemy drony w każdej szkole, w każdej wsi - powiedział.

OGLĄDAJ: Rosja przeszła do "drugiej fazy ataku"
Służby w miejscu uderzenia drona w miejscowości Wyryki

Rosja przeszła do "drugiej fazy ataku"

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: