Pokłócili się, czy nóż jest ostry. Pobity 38-latek nie przeżył, 18-latek usłyszał wyrok

Sąd Apelacyjny w Białymstoku
Do zdarzenia doszło w miejscowości Świętajno w powiecie oleckim
Źródło: Google Earth
Siedem lat w więzieniu spędzi 18-latek skazany za śmiertelne pobicie przed dwoma laty 38-letniego mieszkańca Świętajna (woj. warmińsko-mazurskie). Sąd Apelacyjny w Białymstoku podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji. Prokuratura domagała się zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo. Sędzia z tym się nie zgodził, choć przyznał, że "poza sporem jest fakt wręcz zmasakrowania pokrzywdzonego".

Prokuratura oskarżyła nastolatka o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Sąd pierwszej instancji zmienił tę kwalifikację na spowodowanie ciężkich obrażeń skutkujących śmiercią i nieprawomocnie skazał oskarżonego na siedem lat więzienia.

- Prokuratura Rejonowa w Olecku wniosła apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Suwałkach, w którym uznano, że spowodowanie przez oskarżonego śmierci mężczyzny poprzez zadanie mu licznych ciosów pięściami w twarz oraz kopanie obutymi nogami w twarz i głowę pokrzywdzonego nie stanowiło zabójstwa, a jedynie przestępstwo spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mężczyzny, którego następstwem była śmierć - wyjaśniał w kwietniu prok. Wojciech Piktel, zastępca Prokuratora Okręgowego w Suwałkach.

Poszło o nóż

Sprawa dotyczy wydarzeń z 2 września 2023 r. Wówczas przy przystanku w Świętajnie między dwoma nastolatkami w wieku 15 i 16 lat a 38-letnim mężczyzną miało dojść do utarczki słownej, która przerodziła się w bójkę. Jej powód był błahy - miał dotyczyć tego czy nóż 16-latka jest ostry czy też nie.

- 16-letni wówczas napastnik zadał mieszkańcowi gminy Świętajno liczne ciosy pięściami w twarz oraz kopał obutymi nogami w twarz i głowę. Następnie pozostawił pobitego mężczyznę za przystankiem autobusowym - opisywał Piktel.

Przypadkowa osoba wezwała karetkę, która zabrała pobitego 38-latka do szpitala. Mężczyzna doznał m.in. licznych, poważnych obrażeń głowy i stłuczenia mózgu. Po dwóch dniach zmarł.

W sprawie policja zatrzymała dwóch nastolatków, którzy trafili do schroniska dla nieletnich. Ostatecznie za zabójstwo z zamiarem ewentualnym odpowiadał – jak dorosły – starszy z nich. - Zdaniem prokuratora ilość, intensywność i siła ciosów, skierowanie ich w newralgiczne dla życia części ciała oraz pozostawienie ofiary bez pomocy w ustronnym miejscu wskazywały, że sprawca przewidywał, że ofiara może umrzeć i na to się godził - tłumaczył Piktel.

Według ustaleń śledztwa młodszy był jedynie świadkiem tego, co się działo.

Sąd: to nie było zabójstwo

Sąd Okręgowy w Suwałkach, przed którym toczył się proces w pierwszej instancji, zmienił kwalifikację prawną przyjętą przez śledczych i ocenił, że doszło nie do zabójstwa, lecz do spowodowania obrażeń, które zakończyły się śmiercią. Przy zastosowaniu przepisów dotyczących nieletnich nieprawomocnie skazał nastolatka (obecnie już pełnoletniego) na siedem lat więzienia. Miał on też zapłacić po 50 tys. zł zadośćuczynienia dwojgu bliskim zmarłego.

Obrona w apelacji argumentowała, że nie ma dowodów jednoznacznie potwierdzających sprawstwo oskarżonego, m.in. kwestionowała wiarygodność zeznań świadka, 15-latka zatrzymanego wraz z 16-latkiem, jako osoby, która miała cel w tym, by inną osobę obciążyć, odsuwając od siebie odpowiedzialność. Chciała uniewinnienia, ewentualnie uchylenia wyroku albo kary łagodniejszej i niższego zadośćuczynienia na rzecz bliskich zmarłego.

Prokuratura i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych chcieli powrotu do pierwotnej kwalifikacji prawnej. Prokuratura wnioskowała o karę dziewięciu lat. Argumentowała, że sposób działania sprawcy – siła, liczba ciosów i miejsca, w które były zadawane, oraz to, że pozostawił on ofiarę bez pomocy w ustronnym miejscu (za przystankiem autobusowym) – jednoznacznie wskazywały, że oskarżony przewidywał śmiertelny skutek i co najmniej się na to godził.

Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych chciał kary 10 lat więzienia za zabójstwo i wyższego zadośćuczynienia.

Sędzia wskazuje na wiek i domaganie się przeprosin

Sąd apelacyjny nie zmienił ani opisu czynu, ani wysokości kary. Zmienił część wyroku – zasądził oskarżycielowi posiłkowemu koszty wynajęcia pełnomocnika. Uznał za poprawną ocenę pierwszej instancji, że nie można w tej sprawie mówić o zabójstwie.

W uzasadnieniu wyroku sędzia Jerzy Szczurewski wyjaśniał, dlaczego nie można było w tej sprawie przyjąć – nawet ewentualnego – zamiaru zabójstwa i takiej kwalifikacji prawnej. Przyznał, że ocena zamiaru jest kwestią bardzo trudną, ale podkreślał, że skład orzekający sądu apelacyjnego nie miał wątpliwości, że zamiarem 16-latka nie było dokonanie zabójstwa.

Przyznając, że 38-latek został brutalnie pobity, zwracał uwagę na wiek sprawcy. – Idzie za tym niedojrzałość. I to nie tylko wiekowa, ale przede wszystkim osobowościowa. Zwłaszcza że problemy wychowawcze ciągnęły się za nim, praktycznie rzecz biorąc, od początku – mówił sędzia.

Zwracał uwagę, że sprzeczka zaczęła się z błahego powodu, a różnica zdań w kwestii tego, czy nóż jest ostry, wywołała agresję. Odwołując się do zeznań świadków, mówił, że 16-latek, wciąż bijąc ofiarę, cały czas domagał się przeprosin. - Zestawmy te dwie okoliczności. Domaganie się przeprosin za błahą rzecz i młody wiek. Gdzie tutaj jest zamiar zabójstwa? – pytał sędzia Szczurewski.

I przypomniał, że gdy nastolatkowie odchodzili od pobitego, ten się podniósł i w tamtym momencie był wciąż przytomny. Sędzia przyznał, że co prawda dość szybko ją stracił, ale obaj odeszli szybko i tego nie wiedzieli. – Poza sporem jest fakt wręcz zmasakrowania pokrzywdzonego, ale w zestawieniu z okolicznościami nie można mówić tutaj i nie można wywodzić zamiaru dokonania zabójstwa pokrzywdzonego – dodał sędzia Szczurewski.

Wyrok jest prawomocny.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: