Już od piątej rano, razem z warszawiakami idącymi do pracy, swoją kampanię wyborczą poprowadzi Nelly Rokita. W wywiadzie dla "Dziennika" zdradza, że będzie prowadzić kampanię na przystankach autobusowych i tramwajowych.
- Chcę się dowiedzieć, z jakimi problemami muszą się zmagać szczególnie kobiety i czego będą ode mnie oczekiwać, gdy dostanę się do Sejmu - mówi "Dziennikowi" Nelly Rokita.
Jednak Nelly nie liczy zbytnio na pomoc męża podczas kampanii. - Pewnie na stronie internetowej pojawi się nasze wspólne zdjęcie, ale nie sądzę, aby Janek chciał się angażować w moją kampanię - powiedziała gazecie.
Będzie to w dużej części realizacja strategii niedoszłej kampanii jej męża Jana Rokity, którą roboczo sam nazwał "milionem spotkań z wyborcami".
"Mój mąż wróci" - Najważniejsze dla kraju jest to, aby Jana Rokitę wykorzystać w rządzeniu. On wróci - mówi Nelly Rokita w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Uważa, że nie będzie w stanie zrobić dla polityki tyle, co jej mąż.
- Ja jestem numer dwa i w domu, i w polityce. Jak mąż przegrał w Krakowie, ja powiedziałam: - Jasiu, to jest tak: prezydentem się bywa, a Rokitą się jest, a ty jesteś naprawdę kimś wyjątkowym - stwierdziła doradczyni prezydenta do spraw kobiet. Nelly Rokita jest przekonana, że jej mąż znajdzie dla siebie pracę w polityce. - Wyobrażacie sobie, że on, pracoholik, teraz będzie siedział i nic nie robił? Uważam, że politykę, prawdziwą politykę, robi się poza Sejmem. Może być ekspertem, może doradzać, może napisać książkę nareszcie, może skoncentrować myśli na mniejszych tekstach, może spotykać się z ludźmi. Praca dla Rokity jest wszędzie - uważa.
"Więcej zrobię w Kancelarii Prezydenta niż w Sejmie" Nelly Rokita wyznała, że bardzo dobrze się czuje w Kancelarii Prezydenta i niechętnie by zrezygnowała z tego stanowiska. - Podoba mi się bycie doradcą prezydenta. Wiem, że mogę tu zrobić bardzo dużo, bo prezydent jest dużo bardziej opiniotwórczą postacią, niż pojedynczy poseł. Trudno by mi było z tego zrezygnować. Na dzień dzisiejszy bardziej nadaję się na doradcę prezydenta - stwierdziła. Decyzję o kandydowaniu do Sejmu podjęła bardziej z powodu męża, który bardzo ją do tego zachęcał, niż własnych przekonań.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", "Dziennik", RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24