Komisja śledcza do spraw Pegasusa przygotowuje wniosek do Sejmu o uchylenie immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości w rządzie PiS, Zbigniewowi Ziobrze. Do roboczej wersji dokumentu dotarła reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska. Wniosek składa się z sześciu stron, na których przedstawiono 24 argumenty, które mają uzasadniać wniosek komisji. - To jest bardzo mocny środek w tej sytuacji, bo ciągle rozmawiamy o świadku - zauważyła dziennikarka w programie "W kuluarach".
Arleta Zalewska podkreśliła, że wniosek ma trafić do prokuratora generalnego, a potem do marszałka Szymona Hołowni. - Z tego, co wiem, to prace wciąż trwają, dlatego mówię, że to jest robocze - zastrzegła w programie "W kuluarach na antenie TVN24.
Zauważyła, że w dokumencie jest ponad dwadzieścia punktów, które uzasadniają wniosek komisji, że tym razem Ziobro powinien być zatrzymany na okres 30 dniu. Przeczytała również jedną z opisanych w nim prób zatrzymania byłego ministra sprawiedliwości, gdy policja próbowała dostarczyć mu wezwanie i dzwoniła domofonem, którego nikt nie odebrał. Następnie służby zdecydowały się obserwować posesję i - jak cytowała Zalewska - "funkcjonariuszom udało się nawiązać kontakt z posłem Zbigniewem Ziobro, który opuszczał posesję samochodem".
- Stąd członkowie komisji uważają, że w świetle rażącego uchybienia przez Zbigniewa Ziobro wyżej opisanych obowiązków, czyli obowiązku stawiania się przed komisją, sąd powinien tym razem zarządzić 30-dniowy areszt. Ja dodam, że to jest bardzo mocny środek czy kara w tej sytuacji, bo ciągle rozmawiamy o świadku, a nie o osobie z zarzutami - powiedziała Zalewska.
24 punkty
Uzasadnienie wniosku do Sejmu o wyrażenie zgody na zastosowanie kary porządkowej dla byłego szefa resortu sprawiedliwości liczy 24 punkty uzasadnienia. Pierwszy i drugi ma charakter informacyjny - wskazują one kiedy i przez kogo została powołana komisja ds. Pegasusa. Autorzy wniosku przekazują, że pierwsze przesłuchanie Zbigniewa Ziobry było zaplanowane na 14 października 2024 roku. Były minister został zawiadomiony przesyłką priorytetową, która jednak została zwrócona nadawcy. Drugie zawiadomienie zostało wysłane drogą mailową i w takiej formie - jak czytamy w roboczym wniosku - zostało odebrane na pięć dni przed planowanym przesłuchaniem.
W punkcie trzecim uzasadnienia autorzy wskazują szczegóły wydarzenia, o których w studiu TVN24 opowiadała Arleta Zalewska. Czytamy w nim, że pod dom Zbigniewa Ziobry pojechali policjanci, którzy dzwonili za pomocą domofonu, ale nikt im nie otwierał. Policjanci zdecydowali się obserwować posesję i zobaczyli, że Zbigniew Ziobro opuszcza posesję samochodem. Ale i wtedy wezwanie nie zostało wręczone - były minister sprawiedliwości poinformował, że "nie odbierze żadnego wezwania i poprosił o kierowanie wezwań drogą pocztową".
Wniosek o karę i kolejne przesłuchanie, którego nie było
Punkt czwarty uzasadnienia roboczego wniosku traktuje o tym, że komisja - w obliczu nieobecności Zbigniewa Ziobry - zdecydowała się wystąpić do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o ukaranie byłego ministra. Sąd zarejestrował sprawę, ale orzeczenie w tej kwestii dotąd - jak informuje autorzy pisma - nie zapadło.
CZYTAJ TEŻ: Dwugłos w rządzie po decyzji komisji w sprawie Ziobry. "Ja uważam, że komisja powinna poczekać"
Punkt piąty i szósty dotyczy kolejnego terminu, w którym komisja planowała zapoznać się z zeznaniami świadka Zbigniewa Ziobry. Miało to się wydarzyć 4 listopada zeszłego roku. Wezwanie - jak poprzednio - wysłano pocztą (przesyłką poleconą) oraz za pomocą poczty elektronicznej przez policję. Autorzy wniosku przekazują, że potem wielokrotnie policja "podejmowała próby doręczenia wezwania", które były nieskuteczne.
31 października policjanci ze Skierniewic w województwie łódzkim dowiedzieli się, gdzie znajduje się Zbigniew Ziobro i pojechali wręczyć mu wezwanie. Były minister - jak czytamy w dokumencie przygotowanym przez komisję - odmówił odebrania wezwania, ale zaznaczył, że "wraca z urzędu pocztowego, gdzie odebrał tożsame wezwanie".
Policjanci odczytali politykowi treść wezwania i sporządzili notatkę. Ostatecznie jednak Zbigniew Ziobro i tak nie pojawił się na komisji.
Dalej czytamy o szczegółach związanych z decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie, który to zarządził zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry na posiedzenie komisji. Decyzja sądu zapadła 27 stycznia, a były minister miał być przesłuchany w charakterze świadka 31 stycznia br. Ziobry jednak nie było w domu (policja bezskutecznie próbowała ustalić, gdzie się znajduje), a w końcu funkcjonariusze udali się do siedziby TV Republika, gdzie polityk udzielał wywiadu na żywo.
"W świetle rażącego uchybienia przez Posła Zbigniewa Ziobro wyżej opisanym obowiązkom osoby wezwanej przez Komisję, Komisja podjęła uchwałę o wyrażenie przez Sejm Rzeczypospolitej zgody na zastosowanie kary porządkowej aresztu w wymiarze trzydziestu dni" - czytamy w punkcie 19. wniosku, do którego dotarła nasza reporterka.
Dalej autorzy wskazują, że "zachowanie Posła Zbigniewa Ziobro, noszące znamiona uporczywego niewykonywania obowiązków osoby wezwanej, wymaga stanowczej i sprawiedliwej reakcji".
"Różne warianty, różne scenariusze'
Decyzję komisji i jej wniosek o areszt dla Ziobry w programie "W kuluarach" dziennikarze TVN24 i "Faktów" TVN.
Radomir Wit opowiadał, że rozmawiał z członkami komisji. - Mieli różne warianty i różne scenariusze. Przedyskutowany jeden, zakładający realizację posiedzenia komisji, weryfikację dokumentów, pokazywanie, wyświetlanie tego wszystkiego Zbigniewowi Ziobrze. Drugi wariant, co zrobić, skoro on się nie pojawia, skoro jest zupełnie gdzie indziej, bo oni też nie byli na bieżąco informowani - relacjonował.
- Czy wszyscy są równi wobec prawa? Jeżeli jakiś obywatel ma się stawić na daną godzinę, bo jest wezwany przez jakiś urząd, jakiś organ państwowy - w tym przypadku to był organ sejmowy - to czy ma się stawić, czy to cały świat jest od czekania na obywatela, któremu się wydaje, że funkcjonuje na innych prawach? - pytał retorycznie Wit.
"Możliwość zadania pytań też była wyjątkowa w tej sytuacji"
Jak zauważyła Arleta Zalewska, "Zbigniew Ziobro nie chciał i nie chce się przed tą komisją stawić".
- Stąd wniosek do sądu i stąd zgoda sądu na to, żeby policja go zatrzymała i doprowadziła przed komisję. Ale też nie można abstrahować od tego, co na przykład mówi Przemysław Wipler, że jednak członkowie komisji próbowali przyspieszać to głosowanie, żeby do przesłuchania tego dnia nie doszło - powiedziała.
Jak dodała, "rozmawiając w kuluarach, wie, że oni się obawiali". - Czy jeśli Ziobro się stawi i na przykład zostanie doprowadzony (...), usiądzie na tym krześle i powie, że jesteście nielegalni, zwracając się do członków komisji, że nie będzie na te pytania odpowiadał, wstanie i wyjdzie. I oni nie mają żadnych możliwości prawnych, żeby go tam zatrzymać - wyjaśniła.
CZYTAJ TAKŻE: Ziobro o "uniemożliwieniu mu stawiennictwa". "On po prostu tam nie chce być i nie chce zeznawać"
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak