To, że do wyborów kopertowych w maju zeszłego roku ostatecznie nie doszło to bardzo źle - ocenił w TVN24 Marcin Horała, wiceminister infrastruktury. Powiedział, że znając sprawę organizacji tych wyborów "dosyć blisko", nie widzi podstaw do wszczynania postępowań prokuratorskich wobec osób za nie odpowiedzialnych.
Na czwartek na godzinę 10 zaplanowano konferencję prasową prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Ma on zaprezentować ustalenia kontroli NIK dotyczącej przygotowania wyborów kopertowych zarządzonych na 10 maja 2020 roku, które się ostatecznie nie odbyły.
Pod koniec kwietnia portal Onet napisał, że NIK posiada dowody i dokumenty, które mają "postawić w trudnym położeniu prawnym premiera Mateusza Morawieckiego i szefa jego kancelarii Michała Dworczyka" w związku z organizacją tych wyborów.
Czytaj więcej: NIK o wyborach kopertowych: decyzje "prawnie wadliwe", Sasin i Kamiński nie wykonali poleceń premiera
Horała: podstaw do postępowań prokuratorskich nie widzę
W czwartek gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 był Marcin Horała, wiceminister infrastruktury z Prawa i Sprawiedliwości.
Był pytany, czy po ewentualnym doniesieniu NIK do prokuratury, osoby odpowiedzialne za wybory kopertowe powinny podać się do dymisji.
- Nie znamy treści tego hipotetycznego zawiadomienia, trudno się wypowiadać. Ja osobiście, znając tę sprawę dosyć blisko, podstaw do takiego rodzaju zawiadomień nie widzę. (...) Podstaw do postępowań prokuratorskich nie widzę - odparł.
Jego zdaniem odpowiedzialni za wybory "w ciemno na pewno nie" powinni podawać się do dymisji. - Różne rzeczy różne instytucje, różne osoby mogą mówić - dodał.
Przekonywał, że "odpowiedzialni za tę organizację, czyli wielu samorządowców Platformy Obywatelskiej, odmówili wykonywania swoich obowiązków". - Trzeba było działać tak, żeby zapewnić podstawową funkcję państwa demokratycznego, czyli przeprowadzenie wyborów - mówił Horała.
- To, że do tych wyborów ostatecznie nie doszło to bardzo źle. Widzimy z perspektywy czasu, liczby zakażeń, że ta rozpętana wówczas histeria była absolutnie dęta. Trzeba wyciągać konsekwencje wobec tych, którzy do tych wyborów nie doprowadzili - powiedział.
"Konsekwencje powinni ponosić ci, którzy zrobili wszystko, żeby wybory się nie odbyły"
Horała stwierdził, że "najpierw miały się odbyć zwykłe wybory, rozpętano wokół nich histerię, a samorządowcy powiedzieli, że nie wykonują swoich obowiązków i ich nie zorganizują". - Wtedy, chcąc ratować sytuację, padł pomysł wyborów kopertowych i (powstały - red.) odpowiednie przepisy służące ich przygotowaniu. Później z kolei obstrukcja w Senacie, która spowodowała, że i tych wyborów nie udało się przeprowadzić - dodał wiceminister.
Jego zdaniem "generalnie za to, że wybory się nie odbyły i wszystkie związane z tym konsekwencje powinni ponosić ci, którzy zrobili wszystko, żeby się nie odbyły, a nie ci, którzy zrobili wszystko, by się odbyły".
Horała o asystencie zatrudnionym w zarządzie CPK: zarabia trochę poniżej 30 tysięcy złotych netto
Horała, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego, był też pytany o zatrudnienie w zarządzie CPK jego byłego asystenta. Ma on zarabiać 44 tysiące złotych brutto miesięcznie.
- To jest trochę poniżej 30 tysięcy złotych netto. Zarobki członków organów spółek skarbu państwa są regulowane ustawą kominową, która - wprowadzona przez PiS - je generalnie obniżyła. Wynikają z wielkości danej spółki, portfela, obrotów - odpowiedział Horała. Przyznał, że kwota, którą zarabia jego były asystent to "w Polsce duże pieniądze".
Tłumaczył, że człowiek ten "pięć czy sześć lat temu" był jego asystentem. - Jeszcze zanim współpracował ze mną, to na przykład w prywatnych firmach pełnił kierownicze funkcje, ukończył MBA na Polskiej Akademii Nauk, na instytucie ekonomii. Prowadzi zajęcia na uczelni, wykłada - wyliczał Horała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24