Coraz więcej faktów (…) wskazuje na to, że ta informacja była dość powszechna jednak w systemie informowania i meldowania w resorcie obrony narodowej - mówił w "Kropce nad i" generał Bogusław Pacek, odnosząc się do sprawy rakiety pod Bydgoszczą. Były dyplomata Jerzy Marek Nowakowski wskazywał, że odpowiedzialność wobec incydentu ponosi minister obrony narodowej, "bo on odpowiada za bezpieczeństwo".
Dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, generał dywizji w stanie spoczynku Bogusław Pacek oraz Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador na Łotwie, Armenii i prezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, mówili w "Kropce nad i" w TVN24 o sprawie rakiety, która spadła pod Bydgoszczą w grudniu, a odnaleziona została w kwietniu.
Nowakowski ocenił, że odpowiedzialność w tej sprawie ponosi minister obrony narodowej, którym jest Mariusz Błaszczak, "bo on odpowiada za bezpieczeństwo".
Natomiast generał ocenił, że "to jest niestety wydarzenie ogromnie smutne". - Smutne dla państwa, smutne dla resortu obrony, smutne niestety także dla wojska - powiedział, dodając, że "to jest po prostu kompromitacja państwa".
Pacek: coraz więcej wskazuje na to, że informacja była dość powszechna w systemie MON
Pacek był pytany, czy to możliwe, by Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Tomasz Piotrowski nie poinformował ministra Błaszczaka o incydencie.
W ubiegłym tygodniu szef MON oświadczył, że procedury reagowania w sprawie znalezionego obiektu zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który nie poinformował go "ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej".
CZYTAJ TEŻ: Kim jest generał Tomasz Piotrowski i czym zajmuje się Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych
- Coraz więcej faktów (…) wskazuje na to, że ta informacja była dość powszechna jednak w systemie informowania i meldowania w resorcie obrony narodowej. W związku z powyższym możliwość, że szef resortu o tym nie wiedział, musiałaby oznaczać, że tego szefa resortu po prostu nie ma w Polsce z jakichś powodów - komentował generał Pacek.
Wskazywał przy tym, że "w odnalezionych szczątkach obiektu jest coś o wiele bardziej poważnego". - To jest brak reakcji Polski 16, 17 grudnia na to, co się zdarzyło. To jest o wiele poważniejsze - przekonywał.
Ocenił, że również "fatalne jest to, co w tej chwili obserwujemy". - Ta rakieta bardzo mocno uderzyła w wizerunek systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi (…), wizerunek państwa - podkreślił.
Wspomniał także o rzeczy, która - jak mówił - jest dla niego "niewyobrażalna". - Nie widziałem nigdy takiej sytuacji, żeby na oczach nie tylko Polski, ale świata, rozprawiać się z dowódcą - przyznał. Dodał, że "to jest wojna psychologiczna, informacyjna, w której my gramy po stronie naszych przeciwników".
Nowakowski: postawa naszego państwa była taka, że udajemy, że się nic nie stało
- Powiedzmy sobie szczerze, byli szefami różnych instytucji, wiesz doskonale, że nawet jeżeli nie lubisz tego swojego pracownika, to go bronisz przed atakami z zewnątrz - zareagował na słowa generała Nowakowski.
- W tej chwili jako obywatel (...) mam głębokie poczucie braku bezpieczeństwa, bo jaki oficer - nie mówię nawet o generale - będzie ryzykował w momencie, kiedy wie, że politycy powiedzą: a to była jego sprawa? - pytał gość TVN24. Podkreślił, że "armia, szczególnie w sytuacji zagrożenia, wymaga solidarności".
Były ambasador zwrócił też uwagę, że w sprawie incydentu "nikt nie został wezwany". - Postawa naszego państwa była taka, że udajemy, że się nic nie stało. Jest to poważny incydent międzynarodowy - powiedział.
- U nas jest taki krzyk: odwołać ambasadora Rosji. Jeżeli był jakiś powód, to on był w grudniu tak naprawdę. Nie zrobiliśmy tego - dodał, nawiązując do doniesień, że mogła być to rosyjska rakieta.
Według byłego ambasadora "powinniśmy to dogadać z sojusznikami, to jest ciężkie naruszenie bezpieczeństwa nie tylko Polski, tylko NATO".
Generał uspokaja: nie ma powodu do paniki, to był incydent
Generał Pacek uspokajał też, mówiąc, że "nie ma powodu do paniki". - Uważam, że to był incydent, że takie incydenty się zdarzają - powiedział, dodając, że jednak "nie powinien się zdarzyć".
- Nie boleję aż tak bardzo nad samym incydentem, chociaż on był straszny, ile nad sposobem zadziałania i nad tym, co się dzieje później, nad rozwojem sytuacji. Bo ona dzisiaj bardziej szkodzi Polsce niż rakieta, która spadła i nie narobiła szkód - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24