- Mamy partię, która zawsze mówiła, że ulica i zagranica to coś złego. Tymczasem cztery dni przed wyborami jedzie się po poparcie za granicę - komentował wizytę w USA ubiegającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy Radosław Sikorski. Były minister spraw zagranicznych w "Kropce nad i" w TVN24 dodał, że "to trochę niespójne, ale też i cholernie ryzykowne, bo prezydent Trump jest znany z tego, że przysparza kłopotów politycznych i wizerunkowych swoim rozmówcom".
Dzisiejsza wizyta to piąte oficjalne, dwustronne spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. Na briefingu prasowym w Rezydencji Ambasadora RP w Waszyngtonie na kilka godzin przed spotkaniem z przywódcą USA Andrzej Duda wyraził satysfakcję, że jest pierwszym przywódcą, który odwiedził Biały Dom po okresie zawieszenia wizyt z powodu pandemii COVID-19.
"Prezydent Trump ewidentnie używa naszego prezydenta do swoich rozgrywek z Angelą Merkel"
Do wizyty prezydenta w Stanach Zjednoczonych odniósł się w "Kropce nad i" były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. - Na jego miejscu bym tej wizyty nie odbył - stwierdził eurodeputowany. - Prezydent Trump ewidentnie używa naszego prezydenta do swoich rozgrywek z Angelą Merkel, a to nie jest dobrze być rozgrywanym - dodał.
Sikorski zwrócił uwagę, że "ta wizyta odbywa się w atmosferze skandalu". - Jest krytykowana przez ważnych kongresmenów, senatorów, media, bo łamie konwencję, że Stany Zjednoczone nie rozmawiają z liderami, którzy są w trakcie kampanii wyborczej, bo nie chcą wrażenia ingerowania w wybory w innych krajach - mówił Sikorski.
Odnosząc się do wizyty premiera Izraela Benjamina Netanjahu, który został przyjęty w Białym Domu mimo trwającej kampanii wyborczej w kraju, Sikorski stwierdził, że "sympatie takiej twardej prawicy są ważniejsze niż ugruntowana praktyka". - Co nie zmienia faktu, że konkurent Donalda Trumpa (Joe Biden - red.) na pewno to zauważy i jeśli wygra, to odpowiednio nam odpłaci - stwierdził Sikorski.
- Ja rozumiem, że można próbować łamiąc tę konwencję coś uszczknąć, bo prezydent Trump też jest już w kampanii wyborczej i politycy w kampanii wyborczej bywają bardziej szczodrzy - mówił Sikorski.
- Jeśli coś by się tu udało załatwić, to dobrze, a nie źle, ale z tego, co słyszę, to raczej Amerykanie chcą nam coś sprzedać - kontynuował. - Jeśli chcieliby nam sprzedać na przykład cywilną elektrownię atomową po to, żeby wejść po raz pierwszy na rynek Unii Europejskiej, to cena powinna być odpowiednio konkurencyjna, bo to my byśmy im wyświadczali przysługę - dodał.
"Jeśli my wchodzimy w ich kampanię wyborczą, a oni w naszą, to robi się ryzykownie i kontrowersyjnie"
Sikorski w "Kropce nad i" mówił także o ustaleniach, które mogą zapaść na spotkaniu Dudy z Trumpem. - Prezydent Trump może powiedzieć prawie wszystko, bo i tak nie uda się tego wykonać do końca roku, a w styczniu w Białym Domu może być ktoś inny - zauważył.
- Takie pokazywanie całemu Waszyngtonowi, że się identyfikujemy na tysiąc procent z kandydatem, który jest o kilkanaście procent do tyłu za swoim konkurentem, jest nieroztropne i niemądre - komentował europoseł. - Polska powinna mieć świetne relacje ze Stanami Zjednoczonymi, niezależnie od tego, kto rządzi, ale jeśli my wchodzimy w ich kampanię wyborczą, a oni w naszą, to robi się ryzykownie i kontrowersyjnie - dodał.
Zdaniem Sikorskiego prezydent Duda powinien zabiegać o spotkanie z Bidenem. - Ja odwiedzając Rosję, gdzie opozycji nie lubią, spotykałem się z opozycją. Takie prawo gościa, żeby spotykać się i z rządzącymi, i z opozycją. Tylko mam takie podejrzenie, że to były wiceprezydent Biden nie chciał się z naszym prezydentem spotkać - komentował były minister spraw zagranicznych.
Radosław Sikorski dodał, że "prezydent Trump potrzebuje pokazać, że nie jest tak izolowany, jak jest". - Znalazł chyba jedynego już w tej chwili sojusznika w Europie. Panowie się potrzebują nawzajem, ja rozumiem ich potrzeby propagandowe. Oby z tego wyszło dla Polski coś dobrego, a nie skończyło się na tym, że za te potrzeby PR-owe Polska płaci - mówił eurodeputowany.
Sikorski: nikt nie upoważniał prezydenta Dudy do reprezentowania Unii Europejskiej
"Bzdurą" Sikorski nazwał słowa prezydenta Dudy, który po przyjeździe w Waszyngtonie mówił, że "tym samym zaproszona została także Europa, Unia Europejska, bo jesteśmy członkiem UE". - Oczywiście Polska jest członkiem Unii Europejskiej i w tym sensie oczywiście tak, ale nikt nie upoważniał prezydenta Dudy do reprezentowania Unii Europejskiej - mówił w "Kropce nad i".
- Ja wielokrotnie byłem przedstawicielem całej Unii Europejskiej, ale to wymagało decyzji odpowiednich gremiów i uzgodnienia tego, co się będzie w tej obcej stolicy mówiło w imieniu Unii Europejskiej, bo przecież stanowisko Polski to nie jest stanowisko całej Unii Europejskiej - stwierdził. - To są propagandowe bzdury. Myślałem, że (prezydent Duda - red.) więcej się nauczył o zasadach dyplomacji przez pięć lat - podkreślił Sikorski.
"Trump jest znany z tego, że przysparza kłopoty polityczne i wizerunkowe swoim rozmówcom"
- Mamy partię, która zawsze mówiła, że ulica i zagranica to coś złego. Tymczasem cztery dni przed wyborami jedzie się po poparcie za granicę. To trochę niespójne, ale też i cholernie ryzykowne, bo prezydent Trump jest znany z tego, że przysparza kłopotów politycznych i wizerunkowych swoim rozmówcom - komentował Sikorski.
- Mam nadzieję, że tym razem sprawa fotografii i stolików jest lepiej dograna, niż to bywało poprzednio. Ja bym na miejscu prezydenta Dudy nie ryzykował w takim momencie kampanii - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24