- Wydaje mi się, że doszło do nieporozumienia. Oni mieli tego pecha znaleźć się w środku kontrowersji politycznych w Nigerii - mówił w "Faktach po Faktach" szef MSZ Radosław Sikorski, pytany o sprawę polskich studentów zatrzymanych w tym afrykańskim kraju. Jak dodał, "wydaje się, że sprawa jest na dobrej drodze".
Zatrzymani w Nigerii studenci Uniwersytetu Warszawskiego spotkali się w piątek z polskim konsulem. Przebywają w hotelu, a MSZ zabiega o wyjaśnienie ich sytuacji prawnej - informował szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski. Nie postawiono im żadnych zarzutów.
Czytaj więcej: Nowe informacje o studentach zatrzymanych w Nigerii. "MSZ zabiega o wyjaśnienie ich sytuacji prawnej"
Sikorski: wydaje mi się, że doszło do nieporozumienia
Jak zapewnił w "Faktach po Faktach" na antenie TVN24 Radosław Sikorski, MSZ "jest w kontakcie z władzami Nigerii z jednej strony i z rodzinami studentów z drugiej".
- Wydaje mi się, że doszło do nieporozumienia. Oni mieli tego pecha znaleźć się w środku kontrowersji politycznych w Nigerii - kontynuował. Jak dodał, "nic im nie grozi".
- Są w hotelu, otrzymujemy uspokajające komunikaty. Nie mogę wszystkiego powiedzieć, ale wydaje mi się, że sprawa jest na dobrej drodze - powiedział Sikorski.
Sikorski: ta akcja sieje zamęt w szeregach rosyjskich
Siły ukraińskie 6 sierpnia wkroczyły do obwodu kurskiego w Rosji. Pełniący obowiązki gubernatora regionu Aleksiej Smirnow przekazał w poniedziałek, że Kijów kontroluje obecnie 28 miejscowości, a jego wojsko posunęło się o 12 kilometrów w głąb terytorium Rosji.
Czytaj więcej: Ukraińscy żołnierze zrzucają rosyjskie flagi
Jak z kolei przekazał naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Ołeksandr Syrski, Kijów kontroluje około tysiąca kilometrów kwadratowych rosyjskiego terytorium.
Sytuację skomentował Radosław Sikorski. - Dzisiaj odbył się Komitet Rady Ministrów do Spraw Bezpieczeństwa Narodowego pod przewodnictwem wicepremiera, (szefa MON Władysława - red.) Kosiniaka-Kamysza i przyjęliśmy meldunek szefa Sztabu Generalnego, więc rząd ma bieżące informacje. One są zbieżne z tym, co wie opinia publiczna - mówił.
- To śmiała akcja ukraińska, ona przywraca morale Ukraińcom. Ona pokazuje Rosji, że nie kontroluje tej sytuacji. Ona polepsza hipotetyczną sytuację negocjacyjną Ukrainy i sieje zamęt w szeregach rosyjskich - zarówno wojskowo, jak i przede wszystkim politycznie - więc uważam, że to dość skuteczna póki co ukraińska akcja - kontynuował.
Jak stwierdził, "Ukraińcy wyciągnęli wniosek z rajdu Prigożyna na Moskwę, gdy się okazało, że właściwie można przejechać kilkaset kilometrów i że wszystkie siły rosyjskie są na froncie".
Szef MSZ nawiązał do zeszłorocznego marszu na Moskwę w wykonaniu Jewgienija Prigożyna, nieżyjącego już lidera Grupy Wagnera, który 23 czerwca 2023 roku przybył z Ukrainy i zajął Rostów nad Donem na południu Rosji, a następnie jego siły rozpoczęły krótką szarżę na stolicę, nie napotykając praktycznie żadnego oporu.
"Marsz sprawiedliwości" - jak określił te wydarzenia sam Prigożyn - zakończył się następnego dnia w wyniku negocjacji z Władimirem Putinem, w których pośredniczył białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka.
Źródło: TVN24