Nawet nie wiem, czy we wskazanym grobie faktycznie jest moja mama - mówi pan Marcin z Radomia. Pracownicy zakładu pogrzebowego złożyli trumnę nie do tego grobu, co powinni. - Kiedy z najbliższymi członkami rodziny byliśmy na konsolacji, dowiedzieliśmy się, że pracownicy wyciągnęli trumnę z jednego grobu i włożyli do drugiego - opowiada.
Pogrzeb odbył się 8 grudnia 2022 roku na radomskim Firleju. Pan Marcin opowiada, że już wtedy zwrócił uwagę, iż zakład pogrzebowy z Radomia zorganizował złożenie do grobu w innym miejscu niż to, które zakupił po śmierci mamy. Jeden z żałobników poszedł wyjaśnić sprawę, ale pracownicy pokazali dokumenty, z których miało wynikać, że wszystko jest w porządku.
- Wiedziałem, że to nie jest to miejsce. Uznałem jednak, że może coś się zmieniło. Pomyślałem, że być może z grobem numer 19 było coś nie tak. Nie chciałem przerywać ceremonii, zwłaszcza, że to też był dwuosobowy grób - opowiada mężczyzna.
Potem wszystko odbyło się zgodnie z planem uroczystości: msza, przeniesienie trumny do grobu, który potem został zamurowany. Na płycie położone zostały wieńce, kwiaty i znicze. Syn zmarłej wraz z najbliższą rodziną pojechał na konsolację. W jej trakcie zobaczył, że ma kilka nieodebranych połączeń od przedstawicieli firmy pogrzebowej, tak samo zresztą, jak jego partnerka.
- Jak się w końcu dodzwonili, to się dowiedzieliśmy, że faktycznie doszło do pomyłki. Usłyszeliśmy, że "trumna została już przeniesiona do właściwego grobu" - relacjonuje mężczyzna.
"Bez znieważenia zwłok"
Syn zmarłej - jak mówi - został poinformowany przez właścicielkę zakładu pogrzebowego, że do pomyłki doszło z winy zarządcy cmentarza. Pan Marcin złożył więc w administracji cmentarza komunalnego w Radomiu oficjalną skargę. W odpowiedzi dowiedział się, że pracownicy odpowiedzialni za pogrzeb nie mogli być poinformowani, iż ciało należy złożyć w grobie numer 9, bo został on sprzedany "za żywota" kilka miesięcy wcześniej. Jednocześnie zaznaczono, że nikt z zarządu cmentarza nie został poinformowany o pomyłce, ani o przeniesieniu trumny z jednego grobu do drugiego.
- W związku z tym zaalarmowałem prokuraturę, że mogło dojść do znieważenia zwłok mojej mamy, której ciało zostało poddane ekshumacji bez naszej wiedzy - przekazuje pan Marcin.
Co na to właścicielka radomskiego zakładu pogrzebowego? W rozmowie telefonicznej najpierw poprosiła o to, żeby dać jej czas na konsultację z prawnikiem. Potem stwierdziła, że nie będzie komentować sprawy.
Po kilku miesiącach badania sprawy prokuratura umorzyła śledztwo z powodu braku znamion czynu zabronionego. W uzasadnieniu tej decyzji czytamy, że do przestępstwa znieważenia zwłok dochodzi, kiedy sprawca umyślnie chce znieważyć ciało zmarłego. Zdaniem Prokuratury Rejonowej Radom-Wschód, która zajmowała się sprawą, tak nie było w tym przypadku.
Czytaj też: Karawan jechał na pogrzeb i "zgubił" trumnę
- Decyzja o umorzeniu dochodzenia uprawomocniła się kilka dni temu. W najbliższym czasie materiały zostaną przesłane do policji, która zajmie się sprawą wykroczenia polegającego na naruszeniu ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych - mówi Agnieszka Borkowska, rzecznik radomskiej prokuratury okręgowej.
Pomyłka
Prokuratorzy zajmujący się sprawą ustalili, że do zamieszania najprawdopodobniej doszło z powodu błędu właścicielki zakładu pogrzebowego. W czasie przesłuchania w prokuraturze przyznała ona, że faktycznie w dokumentach przekazanych pracownikom wpisała "9" zamiast "19" w polu wskazującym, gdzie należy złożyć trumnę. O pomyłce dowiedziała się telefonicznie od pracowników. Wtedy też okazało się, że w grobie numer 9 co prawda nikogo nie ma, ale trumna z mamą pana Marcina nie może tam zostać, bo grób został sprzedany "za żywota".
Właścicielka zakładu podczas zeznań stwierdziła, że decyzję o przeniesieniu trumny podjęła sama po tym, jak nie mogła dodzwonić się do żałobników. Prokuratorom przekazała, że chciała jak najszybciej naprawić swój błąd. W prokuraturze kobieta miała się też skarżyć, że klienci na nią "krzyczeli" i domagali się zwrotu całej kwoty pogrzebu.
"Ze zgromadzonego materiału wynika, że ciało zmarłej zostało przeniesione do właściwego grobowca z pełną godnością i poszanowaniem" - zaznacza prokuratura.
Bez wsparcia
Syn zmarłej jest zawiedziony postawą prokuratury. - Zrobiono nam wielką krzywdę. Moja mama została finalnie złożona do grobu bez duchownego, bez bliskich. Bez naszej wiedzy wyciągnięto ją z grobu. Dokonano dzikiej ekshumacji - uważa mężczyzna.
Zaznacza, że dla właścicielki firmy pogrzebowej najważniejszą kwestią są pieniądze. - Podkreśla, że rzekomo zależy mi na zwrocie pieniędzy za pogrzeb. Postrzega sprawę tylko przez ten pryzmat. Nawet nie przeprosiła. To jest straszne, bo ani moja mama, ani nasza rodzina nie zasłużyła na zderzenie z tak bezduszną postawą - kwituje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl