O śmierci kobiety w 22. tygodniu ciąży w szpitalu w Pszczynie oraz obowiązujących, zaostrzonych po wyroku Trybunału Konstytucyjnego przepisach aborcyjnych mówili w "Tak jest" posłowie Włodzimierz Tomaszewski (klub PiS) i Katarzyna Piekarska (KO). Zdaniem Tomaszewskiego do doprecyzowania przepisów "musi być konsensus także z opozycją". - Przepychacie kolanem wszystko, co chcecie, a teraz pan mówi: winna jest opozycja, że są takie przepisy, jakie są - odpowiadała Piekarska.
Pod koniec września ciężarna trzydziestoletnia kobieta zmarła w szpitalu w Pszczynie, bo lekarze mieli czekać na obumarcie jej płodu. Przypadek ten 29 października opisała radczyni prawna Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej. Napisała, że to konsekwencja ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską zaostrzającego prawo aborcyjne.
Sprawą zajmuje się prokuratura. Dyrektor szpitala w Pszczynie powiedział w poniedziałek, że "ferowanie wyroków" na tym etapie wyjaśniania sprawy "jest nie do końca rozsądne". Minister zdrowia zlecił prezesowi NFZ przeprowadzenie kontroli w tej placówce.
Tomaszewski o uściśleniu przepisów aborcyjnych: opozycja blokuje taką możliwość
W kontekście tej sytuacji o realiach prawnych dotyczących aborcji w Polsce mówili w "Tak jest" w TVN24 posłowie Włodzimierz Tomaszewski z Partii Republikańskiej (klub PiS) i Katarzyna Piekarska z klubu Koalicji Obywatelskiej.
Tomaszewski był pytany, czy jego zdaniem niepotrzebne jest uzupełnienie tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. o przepis, który zastąpiłby ten uznany przez TK za niekonstytucyjny i jednocześnie był zgodny z orzeczeniem.
Wskazywał, że "była inicjatywa wtedy jeszcze partii Porozumienie i także prezydenta w zakresie uzupełnienia" ustawy. Jego zdaniem "uzupełnienie o taki przepis jest niezbędne, tylko (...) opozycja blokuje możliwość przeprowadzenia takiego uzupełnienia tej ustawy, w związku z czym opozycja musi się zdecydować, czy chce taki przepis, czy też nie chce - ocenił.
Prezydent Andrzej Duda 30 października - po fali protestów spowodowanej orzeczeniem TK - skierował do Sejmu projekt ustawy, według którego aborcja byłaby możliwa w sytuacji, gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne".
Tomaszewski: część posłów, także ze Zjednoczonej Prawicy, takiego przepisu prawdopodobnie by nie poparło
Na słowa Tomaszewskiego zareagowała Piekarska. - Żarty pan sobie robi? Przepychacie kolanem wszystko, co chcecie, a teraz pan mówi: to winna jest opozycja, że są takie przepisy, jakie są. Żarty pan sobie robi z tak strasznej sytuacji w ogóle - powiedziała.
Poseł PiS przekonywał zaś, że "żeby ta ustawa mogła przejść, musi być konsensus także z opozycją". - Dlatego, że musi być większość dla takiej regulacji - mówił.
Na uwagę, że klub PiS ma większość w Sejmie odparł: - Część posłów, także ze Zjednoczonej Prawicy, takiego przepisu prawdopodobnie by nie poparła, ponieważ uznali, że w tej materii dalsza ingerencja nie jest potrzebna.
Tomaszewski był pytany, czy zatem były próby porozumienia się z opozycją i propozycja, by jakoś "ulżyć polskim kobietom". - Co znaczy ulżyć polskim kobietom? Tu jest walka o ochronę życia, życia kobiety i także życia dziecka - powiedział gość "Tak jest".
- Trzeba oczywiście określić w tych przepisach, że w przypadkach, kiedy płód nie może przeżyć dalej, taki przypadek jest powiązany z tym, że to także stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia kobiet. To jest powiązane akurat dokładnie z tym artykułem, który dalej obowiązuje jako ten główny i ten przepis powinien być także respektowany przez lekarzy - ocenił.
Przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy: 1) ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, 2) (utracił moc) 3) zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, 4) (utracił moc)
Poseł Tomaszewski o przepisach Kodeksu karnego w kontekście aborcji
Prowadzący program Andrzej Morozowski zwrócił uwagę, że lekarze mogą mieć dylemat, czy ryzykować, oceniając samodzielnie, czy występują przesłanki aborcyjne, czy - jak w sytuacji z Pszczyny - poczekać na obumarcie płodu. Argumentował to obowiązującymi przepisami sankcjonującymi dokonanie aborcji i cytując par. 1 i 3 z art. 152. Kodeksu karnego.
§ 1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania. § 3. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Poseł Włodzimierz Tomaszewski uznał, że "żaden lekarz ma nie czekać na obumarcie, tylko ma ocenić, czy sytuacja zagraża życiu i zdrowiu kobiety, czy też nie". - Natomiast kwestia dotycząca uzupełnienia przepisu, określiłem, musi być - dodał.
Jego zdaniem zacytowane przez prowadzącego przepisy "na pewno nie będą powodować jakiegokolwiek karania". - Ponieważ tutaj przepis mówi jednoznacznie: zagraża coś życiu i zdrowiu, jeśli chodzi o sytuację kobiety, to wówczas musi być reakcja ze strony lekarza, broniąca tej kobiety. Jednocześnie jest ten drugi przypadek, gdzie mamy do czynienia z przemocą i gwałtem - powiedział.
Piekarska: nic żeście z tym nie zrobili, przerzucacie wszystko na opozycję
Piekarska mówiła natomiast, że "wyrok Trybunału Konstytucyjnego sprzed roku wywołał na oddziałach ginekologii efekt mrożący". Jej zdaniem "ten efekt mrożący musiał spowodować wielką tragedię". - I sądzę, że jeżeli czegoś z tym nie zrobimy, to takich tragedii będzie po prostu więcej, bo lekarze się boją - oceniła.
- Przez to orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, przez postawę naszych rządzących lekarze boją się, albo mogą się zacząć jeszcze bardziej bać podejmować właściwych decyzji - kontynuowała. Podkreśliła przy tym, że "żadne przepisy nie zostały doprecyzowane". - Miał nad tym częściowo pochylić się pan prezydent. Nic żeście z tym nie zrobili, przerzucacie wszystko na opozycję, a naprawdę sytuacja jest dramatyczna - dodała posłanka KO.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24