Minister edukacji Przemysław Czarnek powiedział, że w perspektywie dwóch, trzech lat trzeba będzie zwolnić około 100 tysięcy nauczycieli. Argumentował to mniejszą liczbą uczniów, zwłaszcza w szkołach średnich. - W takiej sytuacji należy pomyśleć o poprawie warunków nauki i pracy, czyli zmniejszyć liczbę uczniów w klasie. To jest sposób. A nie mówienie o zwolnieniach nauczycieli - skomentował Krzysztof Baszczyński, wiceszef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Minister edukacji Przemysław Czarnek był pytany w Radiu Zet, czy w przyszłym roku będą zwolnienia nauczycieli. - Nie, jeszcze nie w przyszłym roku, ale w perspektywie dwóch, trzech lat na 100 procent tak, zwłaszcza w szkołach średnich. Wiedzą to dyrektorzy liceów, choćby takich jak w Prudniku, którzy nie zatrudniają dodatkowo nauczycieli. Wolą dać nadgodziny nauczycielom, dlatego że to powoduje, że później nie trzeba będzie tych nauczycieli zwalniać - odpowiedział minister.
Mówiąc o skali zwolnień, powiedział: - To jest kwestia około 100 tysięcy nauczycieli z 700 tysięcy w perspektywie dwóch, trzech lat.
Czarnek dodał, że "wchodzi potężny niż demograficzny, zwłaszcza do szkół średnich". Zaznaczył, że to będzie powodowało, że nauczycieli będzie tam za dużo i należy przygotować odpowiednie rozwiązania, które umożliwią pewnej grupie nauczycieli przejść na emeryturę. Pytany o to, czy będzie powrót do wcześniejszej emerytury zawodowej dla nauczycieli powiedział: - To jest rozwiązanie, które absolutnie musi wrócić na tapet i musi być dyskutowane.
MEiN: ministerstwo rozważa różne scenariusze zapotrzebowania na nauczycieli
Resort edukacji w odpowiedzi na pytania TVN24 o wypowiedź Czarnka na temat zwolnień nauczycieli przekazał: "MEiN rozważa różne scenariusze zapotrzebowania na nauczycieli w kolejnych latach szkolnych. O jednym z nich wypowiadał się pan Minister".
"Na liczbę potrzebnych w przyszłości nauczycieli mają wpływ różne czynniki, np. spadek liczby urodzeń, wpływ reform strukturalnych w systemie oświaty, liczba szkół, fluktuacje w liczbie uczniów przechodzących przez poszczególne etapy edukacji, zmiany w podstawach programowych i ramowych planach nauczania. Część z tych czynników jest trudna do precyzyjnego zaprognozowania w dłuższym horyzoncie czasowym. W najbliższych latach na liczbę dzieci i uczniów największy wpływ będzie miał znaczny spadek liczby narodzin od 2021 r. – 331 tys. dzieci wobec 402 tys. dzieci w 2017. Dane dotyczące liczby urodzin wskazują, że ich liczba w 2022 r. będzie jeszcze niższa – około 320 tys. Uwzględniając trendy w zakresie urodzeń dzieci z lat wcześniejszych nie ulega wątpliwości, że w konsekwencji za kilka lat nastąpi znaczne zmniejszenie się liczby uczniów w szkołach ponadpodstawowych oraz dzieci w wychowaniu przedszkolnym. Swoje stanowisko wyraził także minister Przemysław Czarnek na swoim profilu na Tweeterze" - przekazał też resort edukacji.
"Projekt ustawy budżetowej na 2023 r. przewiduje zwiększenie wynagrodzeń nauczycieli o 7,8% od 1 stycznia 2023 r. (w stosunku do obowiązujących po podwyżkach dokonanych w maju i wrześniu 2022 r.). Biorąc pod uwagę zwiększenie wynagrodzeń nauczycieli o 7,8% od 1 stycznia 2023 r., procentowy wzrost wynagrodzenia średniego w stosunku do analogicznego okresu w roku 2022 (1 stycznia 2022 r.) wyniesie w przypadku nauczyciela początkującego (dotychczasowego nauczyciela stażysty) ok. 35%, natomiast nauczyciela dyplomowanego ok. 13% .Od 2015 r., łącznie z podwyżka zaplanowaną od 1 stycznia 2023 r., wynagrodzenie nauczycieli wzrośnie o ok. 47%, a nauczycieli początkujących o ok. 76%. Kolejne spotkanie z przedstawicielami związków zawodowym zaplanowano na styczeń 2023 r." - brzmi ostatni fragment pisma przekazanego TVN24.
Także sam minister opublikował na Twitterze wpis, w którym ocenił, że "w perspektywie najbliższych 2-3 lat nadejdzie niż demograficzny". "W systemie oświaty ubędzie kilkaset tys. uczniów. Trzeba już dziś rozmawiać i wypracować rozwiązania zabezpieczające, np. przywrócić wcześniejsze emerytury nauczycieli, które zabrał im Donald Tusk. Nie straszcie" - napisał.
Wiceprezes ZNP: trzeba poprawić warunki nauki, a nie zwalniać nauczycieli
Wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński w rozmowie z reporterem TVN24 komentował słowa Czarnka.
- Jeżeli zmniejsza się liczba uczniów, a to jest podobno główny powód, to należy pomyśleć o poprawie warunków nauki i pracy, czyli zmniejszyć liczbę uczniów w klasie. To jest sposób. A nie mówienie o zwolnieniach nauczycieli - powiedział.
Przyznał, że dla niego "to zupełnie nowy temat, który pojawił się niedawno". - Przecież jeszcze rok temu minister chciał nam podnieść pensum dydaktyczne - przypominał.
- Niż się zbliża, ale to dla ministra edukacji powinno oznaczać, że należy poprawić warunki nauki. Nie powinno być klas 36-osobowych, tylko takie, gdzie będzie można prowadzić normalną naukę, a tym samym normalną pracę nauczyciela - podkreślił Baszczyński.
Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl