Dzisiaj jesteśmy w sytuacji, w której Jarosław Kaczyński, zdaje się, stracił kompletnie kontrolę nad rzeczywistością i gra w grę, którą nie on sam wymyślił - powiedział w "Jeden na jeden" Szymon Hołownia. Lider ruchu Polska 2050 mówił o trwających od ponad tygodnia protestach po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Według niego, "Kaczyński został zapędzony w kozi róg".
Od 22 października trwają protesty związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, kierowanego przez Julię Przyłębską, który uznał, że niezgodne z konstytucją jest prawo do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
Do tej decyzji i wywołanego nią społecznego gniewu odniósł się we wtorek w nagraniu lider PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński. - Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła - mówił. Dodał, że wyrok Trybunału Przyłębskiej w sprawie aborcji "jest całkowicie zgodny z konstytucją". - Co więcej, w świetle konstytucji innego wyroku w tej sprawie być nie mogło - ocenił.
"Kaczyński został zapędzony w kozi róg"
W "Jeden na jeden" Szymon Hołownia, lider ruchu Polska 2050, ocenił, że "Kaczyński został zapędzony w kozi róg". - Ma w tym swój duży udział (minister sprawiedliwości, prokurator generalny – red.) Zbigniew Ziobro - dodał.
Według Hołowni, "to, co dzisiaj widzimy, zaczęło się tak naprawdę w późnym sierpniu, we wczesnym wrześniu, kiedy dokonywała się ta cała ofensywa Zbigniewa Ziobry, który pokazywał Kaczyńskiemu, że jest w stanie sam albo z Konfederacją okrążyć go z prawej".
- Kaczyński zaczął uprawiać politykę reaktywną. On zawsze był człowiekiem, który nadawał ton, wyznaczał kierunki, a wszyscy w Polsce ganiali za piłeczkami, które on rzucał. (...) Dzisiaj jesteśmy w sytuacji, w której on, zdaje się, stracił kompletnie kontrolę nad rzeczywistością i gra w grę, którą nie on sam wymyślił - ocenił.
Hołownia: Kaczyński od początku manipuluje
Hołownia stwierdził, że "Kaczyński od początku robi manipulację".
- On mówi: to nie ja podpaliłem Polskę, to protestujący ją dzisiaj podpalają - zauważył, dodając, że jest to "oczywiście bzdurą". Wskazywał także, że lider PiS używa przesłania "to nie ja będę winny, to protestujący będą winni". - Nie, to on będzie winny, bo on podpalił Polskę i to on jest temu wszystkiemu winien - uznał Hołownia.
- Później mówi: protestujący mają problem z Kościołem, nie ze mną. Więc Kościół atakują, nie mnie - kontynuował. Zdaniem lidera ruchu Polska 2050, "to jest kolejne przeniesienie wektora". - Później zaczyna jątrzyć i pokazywać, że protestujący są przeciwko protestującym. To jest kolejna zagrywka - stwierdził.
"Mam nadzieję, że to, co dzisiaj widzimy na polskich ulicach, to początek takiego przebudzenia Polaków"
Hołownia wyraził także nadzieję, że "to, co dzisiaj widzimy na polskich ulicach, to początek takiego przebudzenia Polaków, które skończy się tym, co widzimy w sondażach, które pokazują wysoką frekwencję wyborczą".
- Są takie sondaże, które pokazują frekwencję na poziomie nawet 80 procent. Widać dziś dokładnie, że to powszechna mobilizacja nas wszystkich jest kluczem do zmiany tej władzy - ocenił.
Na uwagę, że przez trzy lata nie będzie kolejnych wyborów, Hołownia przekonywał, że "tego nie wiemy". - Dlatego, że nie wiemy, jak potoczy się sytuacja. W grze są dwie bardzo ważne zmienne - mówił.
- Pierwszą jest oczywiście pandemia, która rozszalała się w Polsce w drugiej fali na dobre i za którą rząd wciąż idzie, a nie przed nią - mówił. - Drugi czynnik to oczywiście są te protesty. Nie wiadomo, jaką siłę one przybiorą, jak bardzo przeformatują nam całą rzeczywistość - uznał.
Według niego "tej Polski, w której byliśmy półtora tygodnia temu, już nie ma". - Teraz wszystko się zmieniło, jesteśmy w zupełnie nowej rzeczywistości - dodał.
- Wierzę, że albo te protesty doprowadzą do tego, że rząd będzie musiał się ugiąć - władza, Kaczyński tak naprawdę będzie musiał się ugiąć i zacząć iść na ustępstwa, przed czym teraz się wzbrania - albo doprowadzi to do takiego przesilenia, że rząd będzie musiał ustąpić, PiS będzie musiał ustąpić, ratując co się da - mówił. Uznał, że w takiej sytuacji "wybory będziemy mieli na przykład na wiosnę".
Hołownia: kompromisu aborcyjnego nie należy ruszać
Hołownia - w nawiązaniu do wyrażonego niegdyś przez niego stanowiska nieprzychylnego możliwości aborcji w przypadku ciężkiej wady płodu - przekonywał, że poglądy w tej sprawie można zmienić.
- Tym bardziej, że ja nie zmieniłem poglądów (…). Zmieniłem perspektywę patrzenia na rozwiązania prawne, które dotyczą nie tylko mnie, ale wszystkich Polaków - mówił.
- Zawsze byłem takiego zdania i zawsze to powtarzałem: tego kompromisu, nazwijmy to tak, stanu prawnego z 1993 roku nie należy ruszać. Należy zostawić go w takim kształcie, w jakim był - podkreślał.
Tzw. kompromis aborcyjny został ustalony w obowiązującej od 1993 r. ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, która zezwalała dotychczas na dokonanie aborcji w trzech przypadkach. Jednym z nich było właśnie duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
W opinii Hołowni, "spraw (aborcji - red.) w taki sposób, w jaki załatwił Jarosław Kaczyński z Trybunałem Konstytucyjnym w ubiegły czwartek, po prostu nie można załatwiać".
- Jeszcze w tej chwili, zamiast próbować w jakiś sposób wybrnąć z tej sytuacji (...)- podnoszą się głosy (premiera, Mateusza - red.) Morawieckiego, podnoszą się głosy naszego prezydenta (Andrzeja – red.) Dudy, który był bezobjawowy do tej pory, ale się na szczęście objawił, choć bez żadnych konkretów – to Kaczyński brnie w zaparte, straszy razem z Ziobrą, że będą aresztować ludzi - mówił.
Wcześniej, w środę, prezydent stwierdził, że trzeba wspólnie z ekspertami przygotować rozwiązanie, które będzie chroniło dzieci - na przykład z zespołem Downa - ale też "nie będzie narażało kobiet na cierpienie", i które "przyniesie spokój społeczny". Andrzej Duda zadeklarował, że jest gotów zaangażować się w przygotowanie takiego rozwiązania.
Hołownia: Musimy od strony państwa jasno i wyraźnie wytyczyć granice. Natomiast Kościół instytucjonalny powinien się opamiętać
Głos w sprawie sytuacji po orzeczeniu Trybunału, kierowanego przez Julię Przyłębską, i związanego z tym nagrania Kaczyńskiego zabrali także katolicy świeccy. "Jarosław Kaczyński nie ma prawa do przemawiania w imieniu polskich katolików - napisali.
"Kategorycznie sprzeciwiamy się próbie przedstawiania masowych społecznych protestów przeciw łamiącym prawo rządom PiS jako ataku na Polskę i wiarę" - napisali. Wezwali też "polskich biskupów do potępienia tej kolejnej próby wykorzystania Kościoła w politycznym interesie partii rządzącej". "Episkopat powinien jednoznacznie odrzucić ofertę 'obrony' ze strony prezesa PiS i osiłków przebranych w kostium patriotów" - podkreślili.
Szymon Hołownia przyznał w "Jeden na jeden", że "pod tym głosem się podpisuje".
- Jestem zwolennikiem i orędownikiem nie gadania o tym, tylko przeprowadzenia rozdziału Kościoła od państwa wreszcie w Polsce. Bo to trzeba zrobić – i mówię to jako obywatel i jako katolik – i to trzeba zrobić konsekwentnie, trzeba to zrobić jednoznacznie - podkreślił. Według niego "to się musi odbywać w dialogu, to się musi odbywać na spokojnie, ale z żelazną, zimną konsekwencją".
CZYTAJ WIĘCEJ: "Powinniśmy niezwłocznie skończyć z używaniem religii do celów politycznych". Apel 27 księży >>>
- Rozpoczęliśmy prace nad przygotowaniem białej księgi - bo wydaje nam się to bardzo pilne - konkretnych zmian ustawowych i ustrojowych, które trzeba wprowadzić, żeby ten pilny temat został wreszcie załatwiony - powiedział lider ruchu 2050.
Podkreślił przy tym, że w sprawie sytuacji dotyczącej aborcji w przypadku ciężkich wad płodu "mamy cały czas rozmyte stanowisko Episkopatu".
- Mamy po prostu głupie stanowiska. Tak trzeba nazwać list do kapłanów, który wystosował arcybiskup szczeciński (metropolita szczecińsko-kamieński - red.) Andrzej Dzięga, w którym - już pomijam to, że sugerował, że nie należy w epidemii udzielać komunii na rękę, tylko wciąż do ust - ale pisał o wdzięczności za wyrok Trybunału Konstytucyjnego, sugerował, że jest jakiś element opętania i potrzebna jest tu pokuta i nawrócenie dla uczestników protestów i tak dalej - mówił Hołownia.
Podkreślił, że "musimy po prostu od strony państwa jasno i wyraźnie wytyczyć granice". - Natomiast Kościół instytucjonalny, bo wielu ludzi w nim widzi, co się dzieje, powinien się naprawdę opamiętać - ocenił.
- Bo z wielu stron docierają dzisiaj głosy, że pasterze po prostu tchórzą. A owczarnia, jeżeli trzymamy się tych metafor, takich pasterzy nie potrzebuje. Oni (hierarchowie - red) face to face, w rozmowach osobistych, w jakichś wąskich gronach, dociera to przecież do mnie zewsząd, mówią niezwykle rozsądne rzeczy, ale w momencie, w którym trzeba wyjść (...) powiedzieć publicznie: słuchajcie, nie mogę już na to patrzeć, naprawdę musimy zacząć to robić inaczej - to takiego głosu nie ma - kontynuował.
Zdaniem Hołowni, "to jest też ból, który będzie pogłębiał wzrost nieufności do Kościoła w najbliższych miesiącach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24