Protesty sięgają gdzieś głębiej niż tylko w kierunku poszukania jakiegoś chwilowego rozwiązania, naprawiającego sytuację pod względem politycznym - powiedział ustępujący Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. W "Rozmowie Piaseckiego" mówił o protestach w całej Polsce, które trwają od czwartku i są spowodowane decyzją Trybunału Julii Przyłębskiej.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar we wtorkowej "Rozmowie Piaseckiego" odniósł się do protestów w polskich miastach i miasteczkach, które trwają od czwartku. Tego dnia Trybunał Przyłębskiej zdecydował o niezgodności z konstytucją prawa do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
Bodnar w programie pytany był, czy jest szansa, aby znaleźć w tej sprawie kompromis.
- Mam wrażenie, że masowe protesty, także w małych miejscowościach, zmierzają do czegoś innego. One protestują w ogóle przeciwko podważeniu rozwiązania istniejącego w polskim prawie od 26 lat (kompromis aborcyjny - red.), a może nawet postulują, żebyśmy wreszcie na poważnie zaczęli dyskutować o różnych kwestiach, związanych z tematyką edukacji seksualnej, ochrony życia - mówił.
"Zostały rozbudzone potężne i nieprawdopodobne emocje społeczne"
Według niego, trwające protesty "sięgają gdzieś głębiej niż tylko w kierunku poszukania jakiegoś chwilowego rozwiązania, naprawiającego sytuację pod względem politycznym".
- Zostały rozbudzone tak potężne i nieprawdopodobne emocje społeczne, moim zdaniem większe niż w lipcu 2017 roku, gdy ludzie protestowali przeciwko reformie sądownictwa - ocenił. - Wydaje mi się, że te emocje nie będą uśmierzone przez techniczną zmianę ustawową, która i tak przesunie granice dopuszczalności aborcji w stosunku do tego, co było jeszcze 21 października bieżącego roku (przed decyzją TK - red.) - dodał.
Bodnar powiedział, że w związku z tym "czeka nas głęboka debata na temat dopuszczalności aborcji". - Ale to debata, która nas będzie wzmacniała jako społeczeństwo i wspólnotę, a nie dzieliła - zaznaczył.
"Jesteśmy w okresie całkowitego rozedrgania konstytucyjnego"
RPO był pytany także w TVN24 o to, czy jest jakiś sposób, który sprawiłby, że werdykt TK nie zacznie obowiązywać. - Szczerze mówiąc, nie mam pomysłu - odparł Bodnar.
- Wiem, że w debacie publicznej pojawiają się pomysły typu niepublikowanie wyroku, ale jeżeli uznajemy, że publikacja wyroku to jest czynność wyłącznie techniczna i że tutaj nie ma miejsca na jakąś dyskrecję ze strony premiera, no to trochę nie wyobrażam sobie, żeby ten wyrok miał być nieopublikowany - powiedział. Przypomniał, że niepublikowanie wyroku będzie też w tej sytuacji złamaniem konstytucji.
Podkreślił, że "nie możemy w ten sposób podchodzić, że teraz sobie selektywnie wybieramy, które wyroki publikujemy, a które nie".
- Jesteśmy w okresie całkowitego rozedrgania konstytucyjnego. Było już wiele sytuacji, gdy konstytucja była ignorowana - mówił dalej.
Referendum aborcyjne?
Bodnar pytany o to, czy zaakceptowałby pomysł referendum w sprawie prawa do aborcji, odpowiedział, że ma inną propozycję.
- To jest pomysł stworzenia panelu obywatelskiego, tak zwany citizens' assembly, wzorowanego na Irlandii - powiedział. - On ma to do siebie, że polega na pogłębionej dyskusji z udziałem naukowców, ekspertów, prawników, bioetyków i grupy stu wybranych obywateli, którzy są wybierani przez specjalnie do tego powołaną firmę i mają reprezentować cały przekrój społeczeństwa - tłumaczył. Powiedział, że taki panel ma na celu wyjaśnienie, na co się godzi społeczeństwo, a na co nie.
- Nie jestem przekonany, czy referendum byłoby niezbędne, czy nie wystarczyłaby po prostu zmiana ustawowa, która uwzględnia wyniki przeprowadzonych w ten sposób konsultacji - ocenił.
Bodnar: staram się nie wypowiadać na temat potencjalnych kandydatów
Kadencja obecnego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara upłynęła 9 września. Dotychczas jedyną kandydatką na jego następcę była Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, obecnie główna koordynatorka sądowych postępowań strategicznych w Biurze RPO, którą zgłosiły kluby opozycyjne. Sejmowe komisje negatywnie zaopiniowały jej kandydaturę. W czwartek Sejm odrzucił jej kandydaturę.
19 listopada Trybunał Julii Przyłębskiej zajmie się wnioskiem grupy posłów PiS o zbadanie konstytucyjności ustawowego przedłużenia pięcioletniej kadencji RPO w sytuacji, gdy upłynie jego kadencja, a następca nie zostanie wybrany. Poselski wniosek w tej sprawie trafił tam w połowie września.
- Mam nadzieję, że do tego czasu zostanie wybrany nowy Rzecznik Praw Obywatelskich, w trybie zgodnym z konstytucją, czyli przez Sejm za zgodą Senatu - powiedział Bodnar. Porównał tę sytuację do sprawy wyboru pierwszej prezes Sądu Najwyższego. - Pani profesor została odwołana ze stanowiska w wyniku skrócenia wieku emerytalnego, ale była w czasie obowiązującej, sześcioletniej kadencji - przypomniał. - Ja już swoją (pięcioletnią - red.) kadencję skończyłem - dodał.
To nawiązanie do ustawy o Sądzie Najwyższym z kwietnia 2018 roku. Według niej w stan spoczynku musieli przejść sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Przez to skrócona miała być kadencja także i pierwszej prezes, która sprzeciwiła się ustawie i oświadczyła, że jej kadencja trwa sześć lat, do kwietnia 2020 roku. To właśnie wtedy Gersdorf ustąpiła ze stanowiska.
"Gazeta Wyborcza" nieoficjalnie podała w poniedziałek, że PiS zgłosi na następcę Bodnara posła Bartłomieja Wróblewskiego, jednego z autorów rozpatrzonego przez Trybunał Przyłębskiej wniosku o aborcji. - Staram się nie wypowiadać na temat potencjalnych kandydatów - skomentował RPO. - Uważam, że to nie rola Rzecznika, żeby opiniować kandydatury - uciął.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24