Przeciwnicy lex Czarnek protestowali we wtorek przed Sejmem. Ich zdaniem projekt nowelizacji prawa oświatowego, który ma zwiększyć rolę kuratorów w nadzorze pedagogicznym, zagraża wolnej szkole. - Jestem nauczycielem akademickim i nie pamiętam takiego zamordyzmu w edukacji, nawet za czasów komuny - mówiła w rozmowie z reporterem TVN24 jedna z manifestujących. Akcja protestacyjna zaczęła się w czasie, kiedy sejmowa komisja edukacji zebrała się na pierwsze czytanie projektu noweli.
Sejmowa komisja edukacji zajęła się we wtorek projektem nowelizacji prawa oświatowego, nazywanym lex Czarnek. Po godzinie 15 rozpoczęły się obrady komisji, jednak tuż po tym zarządzono przerwę ze względu na problemy techniczne. Przed godziną 16 powrócono do prac i na początku posiedzenia zgłaszane były między innymi wnioski formalne. Około 16.30 rozpoczęło się formalnie pierwsze czytanie projektu nowelizacji.
Projekt nowelizacji prawa oświatowego przyjęła w połowie listopada Rada Ministrów. Wzmacnia on rolę kuratora oświaty jako organu sprawującego nadzór pedagogiczny, między innymi w zakresie kontroli oraz egzekwowania zaleceń pokontrolnych, a także organizacji zajęć w szkołach przez stowarzyszenia i organizacje.
Lex Czarnek. Protest przed Sejmem
Kiedy komisja rozpoczynała posiedzenie, przed Sejmem trwał protest przeciwko lex Czarnek. Przed budynkiem zebrali się przeciwnicy wprowadzania nowelizacji ustawy, wygłaszane były tam także przemówienia. Głos zabrał między innymi prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Jak mówił, "przeciwni jesteśmy instrumentalnemu traktowaniu edukacji, oświaty na każdym poziomie". - Bo to niweczy dorobek tysięcy nauczycieli, którzy po '89 roku podjęli się trudu przebudowy polskiej szkoły - mówił.
- Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, to czeka nas czarny okres. Czarny okres w polskiej edukacji, który będziemy musieli latami odbudowywać - dodał.
Uczestnicy protestu mieli ze sobą transparenty, a na nich szereg haseł, między innymi "Lex Czarnek zagraża wolnej edukacji". Widoczne były także symbole czerwonej ekierki, które w ostatnich miesiącach stały się symbolem ruchu Wolna Szkoła. Tworzy go koalicja edukatorów, społeczników i organizacji pozarządowych sprzeciwiających się zmianom w systemie oświaty proponowanym przez ministra edukacji.
Reporter TVN24 Sebastian Napieraj rozmawiał ze zgromadzonymi przez Sejmem osobami. - Jestem nauczycielem akademickim i nie pamiętam takiego zamordyzmu w edukacji, nawet za czasów komuny - mówiła jedna z manifestujących.
Inny uczestnik protestu przyznał, że przyszedł tam, żeby "walczyć o wolną szkołę, o szkołę otwartą". - Bo jak lex Czarnek wejdzie w życie, tęczowa flaga w polskiej szkole będzie symbolem zakazanym, maseczki z piorunem będą symbolem zakazanym - ocenił, nawiązując do symboli LGBT oraz Strajku Kobiet.
Jedna ze współorganizatorek wydarzenia - stołeczna radna Dorota Łoboda z Fundacji Rodzice Mają Głos - mówiła, że jej zdaniem lex Czarnek "oznacza koniec wolności i autonomii polskiej szkoły". - To oznacza zarządzanie szkołami poprzez strach, to oznacza, że Przemysław Czarnek ze swoimi poglądami, które doskonale znamy, będzie tak naprawdę mógł zarządzać każdą szkołą. Będzie decydował o tym, kto będzie dyrektorem tej szkoły, bo urzędnicy kuratoryjni są tak naprawdę funkcjonariuszami partyjnymi - powiedziała.
Nie był to pierwszy protest przeciwko lex Czarnek. W poniedziałek akcje protestacyjne odbyły się przed wszystkimi kuratoriami oświaty w kraju i budynkiem Ministerstwa Edukacji i Nauki. Protestujący zawiesili na drzwiach arkusze z trzema tezami: "Wolna szkoła, wolni ludzie, wolna Polska".
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24