Przedstawiciele Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Pracowników Ochrony Zdrowia po spotkaniu z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia poinformowali, że strony nie porozumiały się. "Mamy poczucie, że rozmowy są przeciągane, a przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia grają na zwłokę" - napisano we wspólnym oświadczeniu. Protestujący wspomnieli także o błędach w wyliczeniach resortu. O to pytany był po spotkaniu wiceminister zdrowia, który stwierdził, że dane pochodzą "z powszechnie dostępnych stron". Kolejne spotkanie zaplanowane jest na wtorek.
W Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie odbyło się drugie w tym tygodniu spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Pracowników Ochrony Zdrowia. W spotkaniu ze strony resortu brał udział między innymi wiceminister Piotr Bromber.
Przedstawiciele protestujących po spotkaniu spotkali się z dziennikarzami. Wspólne oświadczenie odczytała wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii Dorota Kowalczyk-Cyran.
"Ze strony rządu nadal nie padły konkretne propozycje. Dodatkowo materiały przesłane wczoraj przez ministra zdrowia zawierają błędy merytoryczne. 'Kosmiczna' kwota wzrostu kosztów, o której często i chętnie mówi minister zdrowia, przykładowo zawiera także obecnie wypłacane wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia, a więc jest sztucznie zawyżona. Nazywając rzecz po imieniu: to niestety jest zwykła manipulacja" - napisano.
"Mamy poczucie, że rozmowy są przeciągane, a przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia grają na zwłokę. Jesteśmy zawiedzeni i rozczarowani" - dodano.
W oświadczeniu zwrócono uwagę, że "jakość przygotowania merytorycznego przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia także pozostawia wiele do życzenia: brak odpowiedzi na pytania, materiały z wyliczeniami są niepełne, dane wynikają z obliczeń na podstawie zablokowanych hasłem i ukrytych formuł w plikach i tym podobne".
Protestujący stwierdzili, że "błędy są oczywiste" i dla przykładu podali: "W wyliczeniach kosztów wzrostu wynagrodzeń wzięto pod uwagę wszystkich dentystów, z których blisko 90 procent nie pracuje w publicznym systemie ochrony zdrowia".
"Powinniśmy zintensyfikować dialog. Zaproponowaliśmy kolejne spotkanie już jutro oraz wprowadzenie po dwóch neutralnych obserwatorów z każdej strony, którzy, jako osoby niezaangażowane w protest, będą mogli ocenić jakość i tempo negocjacji" - zaproponowano. W oświadczeniu podano jednak, że propozycja piątkowego spotkania została odrzucona, a "obecność obserwatorów zewnętrznych podana w wątpliwość".
W piśmie zadeklarowano "pełną gotowość do rozmów i współpracy, aby w końcu nastały zmiany na lepsze w publicznej ochronie zdrowia dla wszystkich Polek i Polaków".
Wiceprzewodnicząca Porozumienia Rezydentów Anna Bazydło zauważyła, że resort zdrowia "nie umożliwia" merytorycznego dialogu, do którego zaprasza. - Nie dostajemy danych i wyliczeń, nie jesteśmy w stanie odnieść się do materiałów, na podstawie których Ministerstwo Zdrowia informuje państwa o kosztach naszych postulatów. W związku z tym niejako uniemożliwia nam merytoryczną dyskusję na temat poprawy ochrony zdrowia w Polsce - powiedziała Bazydło. - Niezgoda na obecność obserwatorów w Centrum "Dialog" czy dalsze próby włączania nas w zespół trójstronny niestety prowadzą do impasu w naszym konflikcie - dodała.
Przedstawiciel Porozumienia Rezydentów Piotr Pisula poinformował, że po konferencji udają się do białego miasteczka, aby tam ustalić formę i dalszy przebieg protestu. - Na wtorek zaplanowane jest kolejne spotkanie - zapowiedział.
Wiceminister zdrowia po kolejnym spotkaniu z protestującymi
Piotr Bromber, wiceminister zdrowia, odpowiedzialny w resorcie między innymi za dialog, także rozmawiał z dziennikarzami po spotkaniu. Przekazał, że strona rządowa zaprezentowała perspektywę czasową na lata 2022-2027.
- Zaprezentowaliśmy trzy warianty naszych możliwości w różnym ujęciu procentowym. Dokładnie przypisaliśmy do konkretnej perspektywy nakłady w wysokości przeszło 90 miliardów - opisał. Sprecyzował, że były to trzy konkretne możliwości, jak wyglądałyby wzrosty najniższego wynagrodzenia.
Pytany o zdanie protestujących, że resort błędnie wyliczył koszty wzrostu wynagrodzeń, na przykład dentystów, odparł, że jeżeli chodzi o wykorzystywane przez ministerstwo dane, to pochodzą one "z powszechnie dostępnych stron". - Do wczoraj byliśmy zobowiązani, tak się umówiliśmy, że dostarczymy drugiej stronie niezbędne dokumenty. I do wczoraj te dokumenty zostały wysłane. Również wyjaśniliśmy założenia do wyliczenia. Przez cały wieczór byłem do dyspozycji, nikt nie zadzwonił - powiedział.
Na pytanie o kolejny termin spotkania powiedział, że padła godzina 11 we wtorek.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia: nikt rozsądnie myślący nie może pokusić się o stwierdzenie, że dzisiaj zakończymy protest
Wcześniej tego dnia rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował, że na spotkaniu przedstawiane są wyliczenia postulatów protestujących. - Te wyliczenia na bazie tych postulatów, które otrzymaliśmy, zasadniczo się nie zmieniły. Nadal mówimy o wzroście nakładów w ciągu kilku miesięcy o 104 miliardy złotych, w tym 65 miliardów na sam wzrost wynagrodzeń - wskazał rzecznik.
- Zgodnie z postulatami sam wzrost minimalnego wynagrodzenia dla lekarza specjalisty w ciągu czterech miesięcy to miałaby być kwota 8800 złotych. Sam wzrost minimalnego wynagrodzenia dla lekarza w trakcie specjalizacji, to jest w granicach sześciu tysięcy brutto. I mówimy o wynagrodzeniu dla lekarza bez specjalizacji, wzrost minimalnego wynagrodzenia o kwotę pięciu tysięcy złotych. Te szczegółowe wyjaśnienia zostały przekazane, ale oczekujemy też odpowiedzi i liczymy, że one w trakcie dzisiejszego spotkania padną, choćby do tego, jak mamy liczyć staż pracy - wyliczał Andrusiewicz.
Pytany, czy jest szansa na kompromis, odparł, że na to zawsze jest szansa, gdy strony siadają do stołu. - Dlatego tak ważne jest, że dialog w tej chwili się odbywa. Ale zastrzegam, że ten dialog na pewno się dzisiaj nie skończy i nikt rozsądnie myślący nie może pokusić się o stwierdzenie, że dzisiaj zakończymy protest, że dzisiaj osiągniemy porozumienie. To raczej będzie długotrwały proces - powiedział rzecznik.
Stwierdził, że w rozmowach powinni uczestniczyć także pracodawcy i organizacje związkowe. - My dzisiaj spotykamy się z komitetem protestacyjnym, ale jeżeli rozmawiamy o jakimkolwiek wzroście wynagrodzeń, to ktoś ten wzrost wynagrodzeń będzie musiał realizować, a to jest strona pracodawców - podkreślił.
Jak dodał, zawsze wzrost nakładów na ochronę zdrowia jest słuszny, ale "nie jesteśmy w stanie w ciągu czterech miesięcy wyłożyć 104 miliardy złotych"
Pracodawcy apelują, by włączyć ich do negocjacji
Pracodawcy RP oraz Polska Federacja Szpitali wystosowali w czwartek apel o umożliwienie pracodawcom uczestniczenia w trwających negocjacjach między protestującymi pracownikami systemu ochrony zdrowia a rządem.
"Pracodawcy RP oraz Polska Federacja Szpitali od zawsze apelowali i nadal apelują o pogłębiony dialog i współpracę ze wszystkimi interesariuszami systemu ochrony zdrowia, o wspólne kreowanie rozwiązań pacjenckich poprawiających dostęp do leczenia, zapewniających jakość oraz optymalizację wykorzystania zasobów, w tym godziwe warunki pracy dla pracowników podmiotów leczniczych" – wskazano w apelu.
"Dlatego też prosimy o umożliwienie pracodawcom uczestniczenia w trwających negocjacjach pomiędzy protestującymi a stroną rządową. Konsekwencje tych rozmów będą w efekcie dotyczyć sposobu zarządzania i działalności poszczególnych pracodawców" – głosi apel.
Jego sygnatariusze – wiceprezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala i prezes Polskiej Federacji Szpitali Jarosław Fedorowski – wskazali w apelu, że "nie jest możliwe wypracowanie konsensusu bez udziału strony pracodawców".
"Pierwszy krok do wyjścia z impasu" po wtorkowych rozmowach
Poprzednie spotkanie odbyło się w "Dialogu" we wtorek, 21 września. Obecny na nim wiceminister zdrowia Piotr Bromber ocenił je jako bardzo dobre. Przekazał, że na kolejne, czwartkowe, strony zobowiązały się dostarczyć dokumenty i informacje, które pomogą doprecyzować postulaty i koszty.
Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok oceniała tamto spotkanie jako "techniczne". Jako "pierwszy krok do wyjścia z impasu" spotkanie ocenił z kolei wówczas wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Artur Drobniak.
Postulaty protestujących pracowników ochrony zdrowia
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia ma osiem postulatów. Obejmują one m.in. podwyżki, realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenie norm zatrudnienia związanych z liczbą pacjentów.
Komitet postuluje także m.in. zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego i stworzenie systemu ochrony pracowników przed agresją słowną i fizyczną pacjentów, wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej i zawodzie ratownika medycznego.
Według resortu zdrowia łączne koszty realizacji postulatów komitetu protestacyjnego byłyby ogromne. Kierownictwo MZ zaznacza, że realizacja postulatów płacowych protestujących medyków jest nie do udźwignięcia w przyszłorocznym budżecie i deklaruje, że chce rozmawiać o wynagrodzeniach i ścieżce ich wzrostu.
Porozumienie z Komitetem Protestacyjnym Ratowników Medycznych
We wtorek porozumienie z ministrem zdrowia zawarł Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych i Związek Pracodawców Ratownictwa Medycznego SP ZOZ.
Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych zobowiązał się natomiast do zaprzestania akcji protestacyjnej z dniem podpisania porozumienia. Komitet Protestacyjno-Strajkowy Ochrony Zdrowia we wpisie na Twitterze podkreślił z kolei, że "porozumienie zostało podpisane z jednym związkiem ratowników medycznych", a "większość środowiska nie identyfikuje się z tym podpisem".
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24