Krakowska prokuratura wyjaśnia przyczyny śmierci głodowej w areszcie. Obywatel Rumunii, oskarżony o kradzież portfela i 22 tys. zł z konta bankowego, odmówił przyjmowania pokarmów i zmarł z wyczerpania.
Aresztowany na potrzeby śledztwa 33-letni Claudiu Crulic odmówił przyjmowania jedzenia i zmarł po czterech miesiącach w szpitalu z powodu wygłodzenia. O sprawie napisał „Tygodnik Powszechny".
- Postępowanie w sprawie śmierci aresztanta wszczęto w lutym, po zawiadomieniu przez Zakład Medycyny Sądowej o otrzymaniu zwłok ze szpitala. Jak wynika z uzyskanych w ubiegłym tygodniu wyników sekcji zwłok, powodem śmierci aresztanta było zapalenie płuc i mięśnia sercowego u osoby skrajnie wyczerpanej długotrwałą głodówką – powiedziała rzecznik Prokuratury Okręgowej Bogusława Marcinkowska.
Oskarżony o kradzież portfela i pieniędzy z konta
Prokuratura zarzuciła Claudiu Crulicowi, iż w lipcu ub. r. ukradł w sklepie portfel z dokumentami i kartami bankomatowymi i kredytowymi, a następnie, razem z innymi osobami, pobrał z bankomatów na podstawie skradzionych kart 22,5 tys. zł.
Podejrzany trafił do aresztu we wrześniu. Akt oskarżenia powstał w listopadzie, a w grudniu trafił do sądu. Crulic zmarł w styczniu br. W marcu, jego przyjaciółka skazana została nieprawomocnie za udział w tej kradzieży na 6 miesięcy pozbawienia wolności.
"Sąd nie wiedział, że życie aresztanta jest zagrożone"
Zdaniem prokuratury, do końca listopada ub.r., nie było żadnych informacji dotyczących jego zachowania w areszcie, w tym protestu głodowego. Także sąd – jak powiedział rzecznik Sądu Okręgowego Rafał Lisak – nie miał wcześniej informacji, by życie aresztanta było zagrożone. - Po uzyskaniu informacji o zagrożeniu, sąd wydał postanowienie o przymusowym karmieniu sondą i dożylnie oraz pobraniu krwi do badania. Potem uchylił areszt – powiedział sędzia Lisak. Dzień później oskarżony zmarł w szpitalu.
Zdaniem dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Krakowie Zygmunta Lizaka, sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby osadzony pozostawał do dyspozycji jego służb. - Aresztant pozostawał do dyspozycji sądu i to sąd decydował w tej sprawie – powiedział Zygmunt Lizak. - My zgłaszaliśmy pogarszający się stan jego zdrowia, podejmowaliśmy interwencje poprzez wychowawców, rozmowy z psychologami i psychiatrami. O stanie osadzonego informowaliśmy konsulat rumuński – dodał Lizak.
Jak podkreślił, gdyby osadzony był już prawomocnie skazany i pozostawał do dyspozycji służb więziennych, służby te, same mogłyby odpowiednio wcześniej podejmować w jego sprawie decyzje, łącznie z tzw. wlewem przymusowym, czyli odżywieniem na siłę.
kaw//gak
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: Prosto z Polski TVN24