- Nie wykluczam, że po wyborach zwrócimy się do ludzi PO o włączenie się w dzieło dobrych rządów – mówi w wywiadzie dla "Wprost" Jarosław Kaczyński. - Cały polityczny plan Kaczyńskiego ogranicza się do tego, że poderwał politycznie żonę Rokicie – ripostuje Donald Tusk.
Propozycja Jarosława Kaczyńskiego nie dotyczy jedynie pewnej grupy polityków Platformy. – Jest oczywiste, że z ofertą współpracy nie zwrócimy się do (Boże, wybacz taką myśl!) Grzegorza Schetyny! Na środowisko dawnego KLD nie liczymy. W PO jest jednak wiele osób o konserwatywnych poglądach, a także wielu polityków pragmatycznych – tłumaczy szef rządu.
Spore nadzieje premier wiąże także z jednym z założycieli Platformy, a obecnie kandydatem z list PiS do Parlamentu - Maciejem Płażyńskim. - On jedynie kandyduje z naszych list. Wszyscy politycy spoza PiS, których wzięliśmy na listy musieli podpisać zobowiązania, że jeśli opuszczą klub złożą mandat poselski. Wyjątkiem jest Płażyński. Myślę, że wraz z Janem Rokitą mógłby się podjąć zadania reformy PO – podkreśla Kaczyński.
Tusk do premiera: bez żartów
Jednak przewodniczący Platformy Donald Tusk nie przejmuje się specjalnie tymi zapowiedziami. Na słowa Jarosława Kaczyńskiego odpowiedział również w tym samym numerze "Wprost". - Bez żartów. Cały polityczny plan Kaczyńskiego ogranicza się do tego, że poderwał politycznie żonę Rokicie. Nie sądzę, że zbuduje tym swój wymarzony wielki obóz centroprawicy. Jedyne uprawnione pytanie brzmi: jak Kaczyński i PiS przetrzyma ewentualną przegraną – mówi Tusk.
Do tego lider PO sam zastanawia się nad złożeniem propozycji przejścia do swego ewentualnego rządu politykom obecnie związanym z Prawem i Sprawiedliwością. - Ja niczego nie muszę rozłamywać. Mam sygnały, że w PiS jest duża grupa osób, które są gotowe współpracować z Platformą, nawet jeżeli Jarosław Kaczyński tego nie zaakceptuje. A gdybym zaproponował Gęsickiej, Gilowskiej czy Relidze pozostanie w rządzie, być może – oczywiście dla dobra Polski – znowu zdecydowaliby się na objęcie stanowisk – stwierdza w wywiadzie Tusk.
Lider PO widzi miejsce w swojej partii dla Kazimierza Marcinkiewicza, i zaprzecza, że powodem jest chęć osłabienia w ten sposób PiS. - Pomógłby ugruntować przywództwo polskiej centroprawicy przez nowoczesną i bardziej umiarkowaną Platformę, a nie coraz bardziej endeckie PiS - uzasadnia.
Dziennikarze tygodnika pytają też o możliwość powrotu do koncepcji PO-PiS i przyjęcia propozycji Jarosława Kaczyńskiego, zachęcającego Platformę do stworzenia koalicji zdolnej zmienić konstytucję. - Jego propozycja polega na ograniczeniu roli Trybunału Konstytucyjnego, podporządkowaniu banku centralnego i poddaniu wszystkich dziedzin życia kontroli państwowej. Nasze poglądy w tych dziedzinach idą w druga stronę - stwierdza Donald Tusk. Nie wyklucza jednak możliwości zmian w ustawie zasadniczej i wskazuje zniesienie immunitetu, wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych, zniesienie Senatu i zmniejszenie liczebności Sejmu.
Źródło: Wprost