Pacjenci leżący na materacach "koło brudownika lub toalety" i rozmowy terapeutyczne w stołówce, w przepełnionym oddziale psychiatrii dziecięcej w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera w Poznaniu trudno mówić o zachowaniu godności - twierdzą tamtejsi lekarze. Złożyli wypowiedzenia, które upływają wraz z końcem wakacji. Z dwóch oddziałów psychiatrii dzieci i młodzieży w szpitalu, a zarazem w całym mieście, może zostać tylko jeden.
Wypowiedzenia złożyło wszystkich ośmiu specjalistów z oddziału "D" - dziecięcego - Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu, w tym jej szefowa prof. Agnieszka Słopień oraz Natalia Lepczyńska, konsultant wojewódzka w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży w Wielkopolsce. Okres wypowiedzenia wynosi trzy miesiące, więc lekarze będą pracować do końca sierpnia. Gdy odejdą, w klinice zostaną wyłącznie rezydenci, czyli lekarze w trakcie szkolenia specjalizacyjnego. Powody odejścia specjaliści przedstawiają w liście do Ministerstwa Zdrowia, Wielkopolskiej Rady Lekarskiej i Naczelnej Rady Lekarskiej: brak miejsc na oddziałach i warunki pracy zagrażające bezpieczeństwu pacjentów.
Lekarze: od wielu lat oddział dla dzieci przez większość roku był skrajnie przepełniony
Jak informują psychiatrzy, sytuacja na całodobowych oddziałach psychiatrii dzieci i młodzieży - oddziale "C" oraz "D" - jest dramatyczna. "Od wielu lat oddział 'D' (dla dzieci) przez większość roku był skrajnie przepełniony - na 25 miejsc zakontraktowanych przez NFZ hospitalizowanych było 50 pacjentów, 35-39 na oddziale 'C' (oddział dla młodzieży) pozostali na różnych oddziałach dla dorosłych. Z powodu tej sytuacji jeden z oddziałów dla dorosłych został zamieniony na młodzieżowy" - piszą lekarze w swoim liście. Dodają, że znaczna część pacjentów przyjmowana jest w trybie nagłym, a najbliższy termin przyjęcia planowego to jesień 2023 roku.
- To krzyk rozpaczy. Trudno zapewnić dzieciom odpowiednie leczenie, jeśli oddział ma 150-procentowe obłożenie, a dzieci leżą na materacach pod brudownikiem czy toaletą - mówi dr Krzysztof Kordel, prezes Wielkopolskiej Rady Lekarskiej. I dodaje: - W całym województwie jest tylko 42 specjalistów psychiatrii dzieci i młodzieży, a pacjentów przybywa.
ZOBACZ W TVN24 GO: Cykl reporterski o psychiatrii dziecięcej "Depresja systemu" >>>
Psychiatrzy: warunki uniemożliwiają prowadzenie terapii oraz powrót do zdrowia
W Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera w Poznaniu wielu pacjentów leży dziś na tzw. dostawkach, czyli łóżkach ustawionych na korytarzu, a częściej na materacach, jak piszą psychiatrzy z Jonschera, "leżących na podłodze koło brudownika lub toalety". Według psychiatrów, trudno w takiej sytuacji mówić o zachowaniu godności.
Prof. Agnieszka Słopień, szefowa kliniki mówi Łukaszowi Wójcikowi, reporterowi TVN24: - Łóżka dostawiamy na korytarzu, a jak ich nie wystarcza, to mamy materace albo pożyczone łóżka. Moja oddziałowa dokonuje cudów, żeby gdzieś zdobyć kolejne łożko, żeby dziecko nie leżało na korytarzu. Pożyczamy je z pediatrii, z oddziału dla dorosłych, z różnych miejsc.
W swoim liście lekarze podkreślają, że nie chodzi jedynie o brak miejsc do hospitalizacji. "Brakuje miejsc do siedzenia w jadalni, lekcje odbywają się w warunkach ciasnych pomieszczeń. Wielu pacjentów stanowią dzieci w kryzysie psychicznym, po próbie samobójczej, prezentujące zachowania autoagresywne, agresywne, niepełnosprawne intelektualnie - wymienione warunki szpitalne nie tylko uniemożliwiają prowadzenie terapii oraz powrót do zdrowia, ale wpływają na eskalację konfliktów i zachowań destrukcyjnych, agresywnych" - piszą psychiatrzy.
W swoim liście wspominają też o braku wystarczającej liczby łazienek i toalet, sal do odbywania rozmów z pacjentami czy opiekunami (jak wskazują, niejednokrotnie prowadzą je na stołówce), a także pomieszczeń przeznaczonych do prowadzenia terapii zajęciowej. Lekarze piszą też o niewystarczającej liczbie łazienek i toalet.
Lekarze wskazują też na "deprymujący problem nierówności płacowej lekarzy sektora publicznego i prywatnych placówek medycznych". I postulują "wzrost stawek osób pracujących na umowach kontraktowych oraz o podniesienie wynagrodzenia godzinowego za dyżury".
Dyrektor szpitala: większość postulatów odchodzących lekarzy "ma charakter płacowy"
Zapytaliśmy dyrektora placówki, czy jest w stanie zagwarantować, że gdy za trzy miesiące specjaliści odejdą, klinika będzie nadal funkcjonowała. - Generalnie to niczego nigdy nie można zagwarantować. To wymaga spokojnej rozmowy. Zwiększenie liczby łóżek nawet o 100 procent dwa lata temu niczego nie rozwiązało, bo zamiast jednego przeciążonego oddziału mamy dwa. Napór pacjentów jest bardzo duży, do czego przyczyniła się pandemia. Wojna w Ukrainie na pewno nie przysporzyła się sprawie - mówi reporterowi TVN24 dyrektor szpitala dr Paweł Daszkiewicz. Dodał, że większość postulatów odchodzących lekarzy "ma charakter płacowy", a tylko w dwóch przypadkach nie ma mowy o renegocjacjach pensji.
- Będę miał jakieś środki finansowe dodatkowe w lipcu i wtedy będę mógł się zastanowić, aczkolwiek to dzielenie krótkiej kołdry - jak inni więcej, to inni mniej - podkreśla Daszkiewicz.
Czytaj też: Szpital psychiatryczny w Gdańsku wstrzymał przyjęcia dzieci i młodzieży. Na 46 miejsc jest 56 pacjentów
Dyrektor twierdzi, że wypowiedzenie prof. Słopińskiej, która ze szpitala odchodzi po 24 latach, było dla niego zaskoczeniem, bo dyrekcja przychylnie przyjęła jej pomysł stworzenia w szpitalu kompleksowego ośrodka psychiatrii dziecięcej. - Wiadomo jednak, że nie nastąpi to z dnia na dzień - twierdzi dr Daszkiewicz.
Psychiatrzy podkreślają jednak, że doszli do ściany. "Pandemia i wojna w Ukrainie spowodowały dramatyczny wzrost hospitalizacji osób po próbach samobójczych. Według statystyk policyjnych, w porównaniu z 2020 i 2021 rokiem wśród dzieci i nastolatków wzrosła o 77 proc. liczba prób samobójczych" - piszą w liście lekarze.
Dodają, że dotkliwy jest brak personelu, który sprawia, że praca niejednokrotnie toczy się "na granicy ludzkiej wytrzymałości", "nie wspominając o legalności takiego postępowania".
Rezydenci: stoimy murem za naszymi specjalistami
Zgodnie z danymi Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce jest 531 lekarzy psychiatrów dziecięcych, w tym 498 wykonujących zawód (stan na 30 kwietnia 2022 r.). 42 psychiatrów dziecięcych w województwie wielkopolskim nie stanowi nawet 10 proc. z nich.
Jeśli specjaliści ze szpitala im. Jonschera zdecydują się na odejście, rezydenci podążą w ślad za nimi. - Jeśli jest ryzyko, że nasi specjaliści odejdą z pracy, my także możemy ją stracić, i to w trybie natychmiastowym. Prawo w Polsce stanowi bowiem, że każdy z rezydentów musi mieć swojego kierownika specjalizacji. A biorąc pod uwagę liczbę specjalistów w całej Polsce, znalezienie nowych kierowników specjalizacji właściwie graniczy z cudem - mówi Mariusz Teper, jeden z 14 lekarzy rezydentów psychiatrii dzieci i młodzieży szpitala im. Jonschera. - Stoimy murem za naszymi specjalistami i popieramy ich w całej rozciągłości - dodaje.
Ministerstwo Zdrowia: szukamy rozwiązań
Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, jakie działania zamierza podjąć w związku z sytuacją w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera w Poznaniu. - Wspólnie z wojewódzkim oddziałem NFZ szukamy rozwiązań, które zapewnią dostępność takich usług dla pacjentów z tego regionu. Samorząd województwa tworzy i prowadzi podmioty lecznicze, które udzielają świadczeń zdrowotnych w zakresie psychiatrycznej opieki zdrowotnej. Organy samorządu województwa posiadają też narzędzia, które umożliwiają realizację tego obowiązku - realizują długoterminową strategię zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych mieszkańców i interweniują w sytuacji pojawiających się kryzysów - odpowiada Maria Kuźniar z Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia. - Jesteśmy również w kontakcie z rektorem Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, który ma nam przedstawić stanowisko dotyczące sytuacji na oddziale Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera oraz działań zaradczych związanych z obecnym kryzysem - przekazuje.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, zadzwoń na numer 997 lub 112.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock