Już sam tytuł sugeruje, że opowieść będzie szpiegowska. Jeden z pierwszych "Bondów", filmów o agencie 007, miał tytuł "Pozdrowienia z Rosji", po angielsku "From Russia with Love". Autor książki "Pozdrowienia z Warszawy", John Pomfret, wcale swojego zamiaru pisania historii szpiegowskiej nie ukrywa. Felieton Macieja Wierzyńskiego.
Czterdzieści lat temu, wiosną roku 1982, z moim kolegą Krzysztofem Wyrzykowskim, świetnym sprawozdawcą sportowym, stałem w kolejce przed budynkiem Polskiego Radia w Warszawie. Staliśmy w tym ogonku po kartki żywnościowe, które wydawała jakaś specjalnie w tym celu stworzona komórka działu personalnego Komitetu do spraw Radia i Telewizji.
Ponieważ kilka tygodni wcześniej zostaliśmy zwolnieni z pracy, no więc w tym ogonku gwarzyliśmy z Krzysiem nieobowiązująco, co by tu dalej robić, jak zarobić na życie - i wtedy pojawił się pomysł, że najprościej będzie zająć się taksówkarstwem. Po jakimś czasie, ponieważ trochę mówiłem po angielsku, przygarnął mnie do pracy korespondent amerykańskiej gazety "Washington Post" Bradley Graham.
Bradley, jak to Amerykanin, był legalistą i nie chciał płacić mi pod stołem. Na legalne zatrudnienie musiał jednak uzyskać zgodę polskich władz. Złożył podanie i przyszła odpowiedź odmowna. Złożył odwołanie do wyższej instancji, czyli do Ministerstwa Pracy. "Washington Post" do dziś nie dostał odpowiedzi na to odwołanie. A ministrem był wówczas Stanisław Ciosek. Ciosek został potem ambasadorem w Moskwie, reprezentował PRL, a następnie niepodległą Polskę. Najpierw generała Jaruzelskiego, a potem Lecha Wałęsę.
I tu wracam do książki Johna Pomfreta. "Pozdrowienia z Warszawy" to historia o tym, jak ludzie dawnego reżimu, w tym przypadku oficerowie polskiej Służby Bezpieczeństwa, świadczyli cenne usługi nowej władzy. Są to opisy malownicze, czyta się je jak najlepsze kryminały. Wydaje mi się jednak, że Pomfret, podkreślając wysokie kwalifikacje wywiadowcze polskich agentów, nie docenia ich umiejętności manipulowania ludźmi. Mówiąc krótko, amerykański dziennikarz daje się nabierać. Pomfret przypomina historie głośnych polskich szpiegów epoki PRL, którzy potem zmienili orientację i między innymi opisuje szczegółowo akcję szmuglowania funkcjonariuszy CIA z ogarniętego wojną Iraku. Kluczową rolę odegrał w tym przedsięwzięciu funkcjonariusz wywiadu, pracownik Departamentu I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, późniejszy szef UOP Gromosław Czempiński.
Od Pomfreta dowiadujemy się, że "ojciec Czempińskiego walczył z niemiecką okupacją", po wojnie starał się o pracę w organach bezpieczeństwa, ale go nie przyjęli, bo uznano go za polskiego nacjonalistę, a co za tym idzie, wroga Sowietów. Sugestia jest jasna: mamy do czynienia z patriotą odepchniętym przez głupkowaty reżim. Odepchnięty ojciec nie trafia jednak - jak przystało na prawdziwego patriotę - do żołnierzy wyklętych, ale znajduje zatrudnienie w Milicji Obywatelskiej, a jego żona w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa.
Ludzie "resortu" w Polsce Ludowej z reguły zaklinali się, że nie zajmują się śledzeniem zwykłych obywateli, tylko chronią ojczyznę przed wrogami zewnętrznymi. Funkcjonariusze różnych służb na wstępie każdej rozmowy - pamiętam ich kilka i nie są to wspomnienia przyjemne - zastrzegali, że nie chcą nikomu szkodzić, pracują dla dobra ojczyzny, a jedynym ich zadaniem jest zwalczanie wrogów. Byłem nęcony w ten sposób wielokrotnie i nie jestem w stanie wierzyć szczerości takich wyznań. W przypadku Pomfreta patriotyczne motywacje polskich agentów wydają mi się bajką stworzoną na użytek prostodusznego amerykańskiego dziennikarza.
Pewien wielki człowiek powiedział o Anglii, że nie ma ona wiecznych sojuszników ani wiecznych wrogów, ma tylko wieczne interesy. Często, zbyt często dotyczy to także ludzi. Nie mają ideałów, tylko interesy. I to nie jest żaden cynizm, tylko prawda o naturze ludzkiej.
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24