1982 rok, ładny, majowy dzień. 19-letni Piotr Majchrzak wychodzi do koleżanki. Wraca pobity - jak powtarzają jego rodzice - przez oddział zomowców. Rany okazują się zbyt rozległe i Piotr umiera. Po latach IPN uznaje go za ofiarę stanu wojennego, a papież jan Paweł II nazywa "męczennikiem". W wersję państwa Majchrzaków dziś nie wierzy tylko jedna instytucja - sąd. Walka o prawdę trwa już 27 lat.
Piotr nie był grzecznym chłopcem. Stawiał się władzy, więc miał problemy. - 11 maja wyszedł z domu do koleżanki, jak zawsze - z opornikiem i różańcem w kieszeni - opowiada Teresa Majchrzak. Jej syn znalazł się w centrum akcji milicji. Gdy wrócił do domu był bardzo pobity. Rany były zbyt ciężkie, Piotr zmarł.
Nie dowiedli
Jestem pewien, że nawet gdybym przyprowadził tego zomowca do sądu i on by się przyznał, to sąd by ogłosił, że jest psychicznie chory i nie uznał tych słów. Jerzy Majchrzak, ojciec zamordowanego
- Jak go wtedy zobaczyłam... To jest nie do opisania. Głowę miał zawiniętą, trzy dziury na twarzy - tak scenę powrotu syna zapamiętała pani Teresa. Wiele razy wspominała o tym przed sądem, za każdym razem przez łzy. Ale sędziowie wiary w te słowa nie dali.
Podczas ostatniego procesu, w którym domagali się odszkodowania od skarbu państwa za śmierć syna, usłyszeli, że nie dowiedli, że Piotra zabili funkcjonariusze ZOMO.
- Jestem pewien, że nawet gdybym przyprowadził tego zomowca do sądu i on by się przyznał, to sąd by ogłosił, że jest psychicznie chory i nie uznał tych słów - mówi dziś gorzko Jerzy Majchrzak, ojciec. W całej sprawie najbardziej zastanawia fakt, że tak naprawdę tylko sąd podważa ich wersję.
Historycy kontra prawnicy
Nie jesteśmy w stanie odtworzyć wiernie tego, co się stało, natomiast obrażenia wskazują na to, że (Piotr) został pobity pałką i tu trop prowadzi do funkcjonariuszy MSW. On jest ofiarą stanu wojennego. Agnieszka Łuczak, historyk IPN
- Nie jesteśmy w stanie odtworzyć wiernie tego, co się stało, natomiast obrażenia wskazują na to, że (Piotr) został pobity pałką i tu trop prowadzi do funkcjonariuszy MSW. On jest ofiarą stanu wojennego - przyznaje Agnieszka Łuczak, historyk IPN. Dlaczego więc prawnicy mówią co innego niż historycy? To pytanie Jerzy Majchrzak zadaje sobie od lat: - Jeżeli syn uznany przez prezydenta, przez IPN, za ofiarę stanu wojennego, a sąd to podważa, to co to za sąd? To nie jest polski sąd, to jakieś inne siły, obłuda - mówi rozgoryczony.
Frustracja jest tym większa, że ostatnia przegrana walka przed sądem nie była pierwszą. Wcześniej sprawę wielokrotnie umarzano w procesach karnych. Za każdym razem sądom brakowało dowodów.
Dopóki siła
Dziś rodzica Piotra podkreślają, że nie chodzi o zemstę, czy karę, a o prawdę. - W 2001 roku zostałam zaproszona przez Ojca Świętego. Pierwsze słowa jakie powiedział to: Witam cię Matko Polko, Matko bohatera męczennika. Powiedz, czy przebaczasz tym mordercom? – Długo klęczałam, było mi ciężko, ale w końcu powiedziałam: Tak przebaczam. Gdyby dziś przyszli do mnie nie powiedziałabym nic - kończy Teresa Majchrzak.
Z mężem usiadła już do przygotowywania apelacji. - Dopóki mamy siłę, dopóty będziemy walczyć o tę prawdę - zaznaczają zgodnie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24