Fala powodziowa dociera do Nowej Soli, ale ona nie jest tak szybka, jak przy powodzi górskiej. Będzie na terenie danego obszaru nawet do kilkudziesięciu godzin - powiedział w TVN24 komendant główny Państwowej Straży Pożąrnej Mariusz Feltynowski. Gość "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 stwierdził, że "jest stabilnie" i zapewnił, że strażacy monitorują sytuację.
Komendant główny Państwowej Straży Pożarnej nadbrygadier Mariusz Feltynowski był pytany przez Konrada Piaseckiego, czy walka z powodzią zakończyła się już zwycięstwem.
- Nie. Jest stabilnie. W Głogowie początek fali kulminacyjnej przechodził wczoraj o godzinie 14, w Nowej Soli można powiedzieć, że dociera. Natomiast ta fala nie jest tak szybka, jak przy powodzi górskiej. Ona będzie kilkanaście do kilkudziesięciu godzin na terenie danego obszaru - wyjaśnił.
Zapewnił, że strażacy monitorują sytuację. - Wysyłamy wcześniej zasoby ratownicze, siły i środki na miejsce. Wspieramy się nowymi technologiami, wysyłamy drony do rozpoznania, uszczelniamy wały. Jeżeli jest potrzeba, to podnosimy koronę wałów i przygotowujemy się do ewentualnej ewakuacji ludzi - mówił Feltynowski.
Feltynowski: nie użyłbym sformułowania, że gdziekolwiek przejęliśmy władzę
W kilku najbardziej dotkniętych przez powódź miejscowościach strażacy decyzją ministra spraw wewnętrznych i administracji przejęli zarządzanie kryzysowe.
- Nie użyłbym sformułowania, że przejęliśmy gdziekolwiek władzę, bo my jesteśmy od tego, żeby pomagać. Pomagamy - zaznaczył Feltynowski.
Pytany, czy takie pełnomocnictwa straż powinna otrzymać w jeszcze jakichś zagrożonych miejscowościach, odparł: - Za zarządzanie kryzysowe nie odpowiada straż pożarna, ale jeżeli ja mógłbym sugerować, to uważam, że nie ma potrzeby.
- Ale przedstawiliśmy rekomendacje i listę osób, które były przygotowane do tego w razie decyzji ministra - zaznaczył.
Feltynowski: sytuacja na Odrze stablina, ale nie całkowicie
Feltynowski ocenił, że sytuacja na Odrze jest stablina, ale "nie jest tak, że całkowicie". - Dopóki stan wody w korycie rzeki nie zejdzie poniżej stanu nie tylko alarmowego, ale ostrzegawczego, to nie ma gwarancji, czy ten wał nie będzie przesiąkał - podkreślił.
Zaznaczył przy tym, żę "między przesiąknięciem wału, a przerwaniem wału jest kolosalna różnica".
Feltynowski: Nie przespaliśmy weekendu. Jestem przygotowany na wystąpienie przed Sejmem
Komendant główny PSP był też pytany o zarzuty o spóźnioną reakcję na informacje o możliwej powodzi. - Mogę powiedzieć, że to totalna bzdura. My byliśmy dwa dni przed czasem. Różnica między 2010 rokiem, a teraz polega na tym, że nie przespaliśmy weekendu - podkreślił.
- Już w środę byliśmy na sztabie w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa. Już w środę podnieśliśmy stany osobowe w stanowiskach kierowania, żeby obywatele zgłaszając informacje o potencjalnych zagrożeniach mogli być szybciej obsłużeni. Już w środę były dyspozycje z województwa lubuskiego na teren województwa dolnośląskiego. W czwartek już zastępca komendanta był na miejscu. W piątek uruchomiliśmy system europejski, mapy satelitarne - wyliczał Feltynowski.
Dlatego - zapewnił - "jest przygotowany na wystąpienie sejmowe" w sprawie działań strażaków.
Dodał, że "dużym wsparciem teraz okazały się Wojska Obrony Terytorialnej, których wcześniej nie było, a wypełniły znaczną lukę".
Feltynowski: takie powodzie będą co kilkanaście lat
Feltynowski zaapelował: - Słuchajcie tych osób, które się znają na swojej pracy.
- Jeżeli nasze rekomendacje dotyczące ewakuacji na podstawie prognoz i analiz z Instytutu Meteorologii Gospodarki Wodnej, gdzie są naprawdę fachowcy, byłyby słuchane, to być może wiele więcej osób można by było ewakuować nie technikami alpinistycznymi, tylko w tradycyjny sposób - powiedział komendant.
Dodał, że "trzeba się zastanowić, czy należy się budować na terenach zalewowych, bo przecież takie powodzie będą co kilkanaście lat".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24