Konsekwencje takich spotkań ujawniają się po jakimś czasie. Sądzę, że spora część elektoratu lewicowego jest w dużej konfuzji - stwierdził w "Rozmowie Piaseckiego" były premier Leszek Miller, który komentował rozmowy Lewicy z rządem.
Prawo i Sprawiedliwość porozumiało się we wtorek z Lewicą w sprawie poparcia ratyfikacji unijnego funduszu odbudowy. Politycy Platformy Obywatelskiej twierdzą, że Lewica takim krokiem "zdradziła opozycję".
Porozumienie komentował w "Rozmowie Piaseckiego" europoseł i były premier Leszek Miller, który w marcu odszedł z Lewicy.
- Skoro Lewica zdecydowała się już na to spotkanie i miała bardzo silną pozycję negocjacyjną, bo (premier, Mateusz) Morawiecki był w narożniku z uwagi na obstrukcję pana ministra Ziobry, to mogła zażądać więcej i uzyskać więcej. Szkoda, że otrzymała tak mało - skomentował. Nawiązał tu do sprzeciwu koalicjanta PiS - Solidarnej Polski - wobec ratyfikacji unijnego funduszu.
Sześcioma postulatami, z którymi Lewica wyszła do premiera było: minimum 30 procent środków dla samorządów, 75 tysięcy tanich mieszkań na wynajem, miliard euro na szpitale powiatowe, 400 milionów euro dla zagrożonych firm, powstanie Komitetu Monitorującego wydatki oraz przedstawienie szczegółowego planu wydatków z części pożyczkowej funduszu odbudowy.
Lewica podała, że rząd zgodził się na te warunki, w tym na przekazanie 800 milionów euro dla szpitali powiatowych, 300 milionów dla firm poszkodowanych przez pandemię oraz wybudowanie 75 tysięcy tanich mieszkań na wynajem.
- Można było uzyskać więcej, tym bardziej że Lewica naprawdę wiele ryzykowała. Partner jest kompletnie niewiarygodny i nie można mieć do niego zaufania - zwrócił uwagę Miller. Przypomniał przy tym antyczną maksymę Wergiliusza: "Obawiam się Greków, nawet gdy przynoszą dary", nawiązującej do wojny trojańskiej.
Miller: spora część elektoratu lewicowego jest w dużej konfuzji
Według Millera, "konsekwencje takich spotkań ujawniają się po jakimś czasie". - Sądzę, że spora część elektoratu lewicowego jest w dużej konfuzji. Do tej pory ten elektorat słyszał, że PiS jest śmiertelnym wrogiem, nie tylko Lewicy, ale w ogóle potwornym zagrożeniem polskiej demokracji i praworządności. Wczoraj ten sam elektorat zobaczył premiera i (wicemarszałka Sejmu z ramienia Lewicy, Włodzimierza - red.) Czarzastego przy jednym stole - skomentował.
Dodał, że elektorat lewicy przypomniał sobie zapewne przy tym, że "niedawno Lewica skandowała do Morawieckiego 'będziesz siedział'". - Elektorat nie sądził, że tu chodzi o to, żeby usiąść przy jednym stole - ironizował.
- Zastanawia mnie, dlaczego to spotkanie nie odbyło się z całym klubem lewicy, dlaczego po tym spotkaniu nie było żadnego wspólnego komunikatu i dlaczego Morawiecki nie pokazał swoim parterom projektu ustawy o ratyfikacji, choć dwie godziny później on został przyjęty przez rząd - mówił dalej były premier.
"Wygląda na to, że jesteśmy świadkami rodzenia się nowego serialu"
Dlaczego rząd negocjował właśnie z Lewicą? Miller odparł, że nie zna szczegółów ani kulis tych rozmów. - Być może Lewica była najbardziej chętna do takich spotkań - sugerował. - Lewica od początku mówiła, że w przypadku ratyfikacji zagłosuje "za" - przypomniał.
- Wygląda na to, że jesteśmy świadkami rodzenia się nowego serialu, tym razem pod hasłem "Przychodzi Czarzasty do Dworczyka" - stwierdził Miller.
Poseł KO Bartłomiej Sienkiewicz, komentując porozumienie Lewicy i rządu, mówił we wtorek w Sejmie: - Rząd PiS, który nie ma większości w Sejmie przy głosowaniu nad funduszem odbudowy, pozyskał dzisiaj nowego koalicjanta, jakim się okazała Lewica.
Jak Miller odnosi się do takiego komentarza? - To przesada - stwierdził. Argumentował, że różne rozmowy w Sejmie to "kuchnia polityki".
"Widać już, jak ta manipulacja jest przygotowana"
Były premier w TVN24 przypomniał konferencję Mateusza Morawieckiego, który po spotkaniu z Lewicą ogłosił, że "Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o ratyfikacji zasobów własnych Unii Europejskich". - Przekazujemy ten akt do parlamentu - zapowiedział.
- Już wczoraj zauważyliśmy za plecami premiera przygotowane billboardy, gdzie triumfalnie obwieszcza się 770 miliardów złotych. W domyśle: pan premier załatwił - skomentował Miller. - W tym jest fałsz albo nieporozumienie. To, co będzie ratyfikowane, to nie 770 miliardów, tylko jakieś 260 miliardów - tłumaczył.
Według Millera premier "w ten sposób stwarza wrażenie, że to, co za chwilę będzie w Sejmie, ta ratyfikacja, to chodzi o 770 miliardów". - Widać już, jak ta manipulacja jest przygotowana i jak obóz rządzący będzie to dyskontował - podsumował.
Miller, jako bezpartyjny, ale przez większość życia związany z lewicą, został zapytany, na kogo odda głos w wyborach parlamentarnych w 2023 roku. - To jeszcze są dwa lata, bardzo wiele rzeczy może się zdarzyć. Dzisiaj mówimy pod wpływem chwili i impresji wynikających z wczorajszego spotkania - odpowiedział krótko.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24