Nie pomogły telefoniczne wezwania - karetka nie przyjechała. Dyspozytorka dwukrotnie odmówiła jej wysłania, choć wzywający pomocy mężczyzna wręcz płakał, alarmując, że jego brat potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarza. Mężczyzna zmarł.
- Brat zmarł na głupie zapalenie płuc. To zwykła bezmyślność - mówi Mirosław Chojęta, brat zmarłego. Mimo, że stan mężczyzny, do którego wzywano pogotowie stale się pogarszał, dyspozytorka odmawiała wysłania ekipy ratunkowej. "Erkę" wzywano dwukrotnie - bez skutku.
Dyrektor szpitala, przy którym działa pogotowie, nie potrafi wytłumaczyć powodów, dla których lekarze nie pojechali do pacjenta. Dyspozytorka, która przyjmowała zgłoszenie miała 20-letni staż pracy.
- Ja tego nie rozumiem. Miała wszystkie karetki do dyspozycji, dwa zespoły ratownictwa medycznego na miejscu i tylko 700 metrów do miejsca zdarzenia. Nie było żadnych konkurencyjnych zgłoszeń, które wymagałaby zaangażowania sił - powiedział Andrzej Dąbrowski dyrektor Szpitala Powiatowego w Sławnie.
Sprawą zajęła się prokuratura. Dyspozytorce grozi do trzech lat więzienia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24