Ambasador RP Tomasz Orłowski na stronie internetowej prywatnej spółki zachęcał do wzięcia udziału w konkursie na "najlepszą pracę w Polsce". Na potrzeby działań promocyjnych obiecywał m.in. "specjalną kolację" w ambasadzie. O sprawie nie wiedziało MSZ. Gdy się nią zainteresowaliśmy, informacje o współpracy dyplomaty ze spółką zniknęły ze strony internetowej, a ambasada odcięła się od sprawy. - To niedomówienie, nie było rozmów o takim zaangażowaniu w projekt - usłyszeliśmy.
"Luxtester - najlepsza praca w Polsce" - tak swój projekt reklamują szefowie niewielkiej opolskiej spółki, która kilka miesięcy temu pojawiła się na rynku. Na forach internetowych użytkownicy zastanawiają się, czy ogłoszenie, w którym pracodawca poszukuje osoby mającej stołować się w najlepszych restauracjach i gościć w ekskluzywnych hotelach a potem to opisywać, jest wiarygodne. Nad projektem unosi się mgiełka tajemnicy, ponoć zgodnie z planem.
O tym, że oferta jest poważna, miało świadczyć firmowanie jej przez polskiego ambasadora we Francji Tomasza Orłowskiego, który - jak informują autorzy projektu - podczas uroczystej kolacji w ambasadzie dokona ostatecznej oceny i wybierze "luxtestera". Jak się okazuje, bez wiedzy jego przełożonych i podobno także wbrew intencjom samego dyplomaty.
Według informacji umieszczonej na stronie internetowej ambasador "zgodził się ocenić finalistów konkursu". "W Ambasadzie Polski kandydaci znajdą się w sytuacji wymagającej znajomości savoir vivre'u podczas wyjątkowej kolacji, po której nasz znakomity juror wskaże osobę, która najlepiej poradziła sobie z meandrami etykiety (...). Osoba ta zostanie luxtesterem" - można było przeczytać na stronie.
Zadania? Biała dyplomacja, pozytywny lobbing
Autorzy projektu nie ukrywali, że to przedsięwzięcie czysto komercyjne, ale nie widzieli też nic złego w tym, że w promowaniu "ciekawych miejsc" - zwłaszcza luksusowych hoteli i restauracji - oraz uwiarygodnianiu biznesu pomaga im urzędujący ambasador.
Jak wyjaśniał Piotr Stokłosa, fotograf i dyrektor artystyczny projektu, temat współpracy pojawił się "przy okazji" i od razu - jak twierdził - bardzo spodobał ambasadorowi. Stokłosa, który od lat jest autorem kalendarza przygotowywanego przez ambasadę w Paryżu, dodawał, że później ustalano już tylko kwestie techniczne.
A jakie zadania powierzono ambasadorowi? Dyrektor tłumaczył, że dokładnie nie zostało to jeszcze ustalone, ale - jak dodawał - idea jest identyczna jak w dyplomacji: ambasador spotyka się z masą ciekawych osób i każdej może coś powiedzieć, zainteresować projektem. Miała to być biała dyplomacja i pozytywny lobbing na rzecz promocji ciekawych miejsc w Polsce.
Czy przepisy pozwalają polskim dyplomatom na - jak określają to pomysłodawcy projektu - taki "pozytywny lobbing"?
MSZ poinformowało tvn24.pl, że nie wiedziało o zaangażowaniu ambasadora Orłowskiego w prywatny biznes, a na pytania, czy pomoc wysokich rangą dyplomatów w promowaniu typowo komercyjnych projektów i użyczanie na ich potrzeby pomieszczeń ambasad oraz organizacja kolacji nie naruszają przepisów, odpowiedziało ogólnikowo.
Resort wskazał jedynie, że dyplomaci - podobnie jak inni członkowie korpusu służby cywilnej - muszą "zachowywać się godnie" i nie mogą "wykonywać czynności lub zajęć podważających zaufanie" do służby.
Gdy dopytywaliśmy, ministerstwo w końcu stwierdziło, że "ambasador RP w Paryżu Tomasz Orłowski nie będzie uczestniczyć w projekcie spółki Luxtester w zakresie opisanym na jej stronach internetowych".
Praktyka? "Jak najdalej od komercyjnych biznesów"
- To nie są rzeczy, którymi powinien zajmować się ambasador bo często rodzą pytania natury etycznej - komentuje Jerzy Bahr, wieloletni ambasador RP na Ukrainie, Litwie i w Rosji. Jak dodaje, w wielu krajach "lobbystyczne" działania dyplomatów są dopuszczalne, a nawet wskazane, ale pod warunkiem, że w tych konkretnych przypadkach nacisk kładzie się na promocję gospodarczą kraju.
- Dotychczasowa praktyka naszych ambasadorów była jednak bardzo daleka od wszelkich takich "prywatnych" inicjatyw i uważam to za słuszne - dodaje Bahr.
Podobnego zdania jest Jerzy Nowak, były ambasador Polski przy NATO i w Hiszpanii. - W sytuacji, o której mowa, można mówić o dużej niezręczności. Nie tylko w kontekście lobbowania na rzecz prywatnego, komercyjnego projektu o nikłej wartości dla kraju, ale także w kontekście organizowania konkursów w pomieszczeniach ambasady - dodaje.
Ambasador? "Zaszokowany. Żadnej kolacji i lobbingu"
A jak tłumaczy swoje zaangażowanie sam ambasador? - O całej sprawie dowiedzieliśmy się od Pana. Nastąpiło niedomówienie. Pan ambasador nigdy nie zobowiązywał się do współpracy przy tym projekcie i dlatego nie występował o pisemną zgodę do dyrektora generalnego służby zagranicznej - odpowiada Piotr Błoński, attaché prasowy polskiej ambasady we Francji. Dodaje, że ambasador pozytywnie ocenia projekt, ale "był zaszokowany" tym, w jakim kontekście posłużono się jego nazwiskiem i stanowiskiem.
- Nie było mowy o żadnym jurorowaniu w konkursie i - tym bardziej - uroczystych kolacjach w naszej ambasadzie. Dlatego zwróciliśmy się o natychmiastowe usunięcie tej informacji - zapewnia Błoński.
Wpisu, w którym ambasador firmował swoim nazwiskiem nabór na stanowisko "luxtestera", nie ma już na stronie internetowej.
Autor: Łukasz Orłowski//mat / Źródło: tvn24.pl