Polscy prokuratorzy chcą poprosić Rosjan o ponowne odsłuchanie fragmentów oryginałów czarnych skrzynek. Urządzenia są w posiadaniu rosyjskiego Komitetu Śledczego - dowiedziała się TVN24. Biegli nie zakończyli jeszcze pracy nad odsłuchiwaniem zapisów – chociaż stenogramy rozmów zostały już w całości uzupełnione.
Jak dowiedziała się TVN24, eksperci z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie zamierzają jeszcze raz odsłuchać oryginały czarnych skrzynek. Biegli skupiają się na pozostałych dźwiękach zarejestrowanych przez rejestrator CVR, który zapisuje rozmowy w kabinie pilotów.
Jeżeli Rosjanie nie wyrażą zgody na udział polskich biegłych w tym badaniu, wówczas polska prokuratura po raz kolejny wystąpi o "wypożyczenie" czarnych skrzynek. Polacy bowiem do tej pory dysponują jedynie kopią zapisów rejestratorów załogi tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem.
Eksperyment z udziałem Tupolewa
Ponadto polscy eksperci zaplanowali na marzec eksperyment z udziałem jedynego polskiego TU – o nr bocznym 102. Biegli będą chcieli zarejestrować pracę wszystkich urządzeń w tym samolocie, po to, by porównać z tymi zarejestrowanymi podczas katastrofy Tu-154 o numerze 101.
Emocje wokół czarnych skrzynek
Czarne skrzynki rozbitego tupolewa zaczęły budzić emocje po publikacji polskich uwag do raportu MAK. Według strony polskiej, piloci Tu-154 nie chcieli za wszelką cenę lądować w Smoleńsku. 22 sekundy przed katastrofą podjęli decyzję o odejściu na drugi krąg - kiedy byli na wysokości 100 metrów i 2400 m od progu pasa lotniska.
Raport MAK zawiera natomiast stwierdzenie, że "decyzji dowódcy załogi, by odejść na drugi krąg, nie było", a słowo "Odchodzimy" wypowiedział II pilot na 14 sekund przed zderzeniem z ziemią na wysokości 80 metrów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24