Jarosławem Kaczyńskim kieruje chęć zemsty i on już doskonale wie, na kim ta zemsta ma zostać dokonana - oceniła Joanna Mucha w "Ławie polityków" w TVN24. Decyzji o wezwaniu byłego premiera do prokuratury bronił z kolei Arkadiusz Mularczyk podkreślając, że to Tusk "robi z tego spektakl".
W czwartek w Prokuraturze Krajowej w charakterze świadka przesłuchiwany był szef Rady Europejskiej Donald Tusk w sprawie śledztwa dotyczącego nieprawidłowości przy przeprowadzenie sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.
Mularczyk: Tusk robi z tego spektakl
- Jarosławem Kaczyńskim kieruje chęć zemsty i on już doskonale wie na kim ta zemsta ma zostać dokonana - oceniła Joanna Mucha (Platforma Obywatelska). - Łatwiej by było, gdyby Jarosław Kaczyński sporządził taką listę, całe państwo nie musiałoby być zaprzęgnięte w tę procedurę. Niech Kaczyński po prostu wyjdzie i powie: "winni są" i tutaj nastąpi lista nie wiem ilu nazwisk, między innymi oczywiście Donald Tusk - powiedziała.
Zdaniem posłanki PO, to "zaprzęgnięcia całego aparatu państwa do tego, by tego jednego człowieka w jakikolwiek sposób upokorzyć albo dopaść i wyeliminować jako potencjalnego konkurenta politycznego". - To jest czymś niesłychanym, jeszcze nam się to w Polsce do tej pory nie zdarzyło - oceniła.
Z jej poglądem polemizował Arkadiusz Mularczyk (Prawo i Sprawiedliwość), którego zdaniem "to wszystko co wydarzyło się po katastrofie smoleńskiej" obciąża Donalda Tuska. - Twierdzenie, że to jakieś szykany, jest po prostu śmieszne - stwierdził poseł PiS.
- (Donald Tusk - red.) jest traktowany jak każdy polski obywatel, który zobowiązany jest stawić się przed organami ścigania, złożyć zeznania - powiedział dodając, że to były premier "robi z tego spektakl".
- Po przegranych przez PiS wyborach w 2007 roku wdrożono wówczas około 100 postępowań wobec prezesa Jarosława Kaczyńskiego i wobec ministra Ziobry. Oni jeździli od prokuratury do prokuratury - przypomniał Mularczyk.
- Wówczas Donald Tusk na konferencji ironicznie odpowiedział: "chłopie, czego się boisz?". Dzisiaj też można tak powiedzieć panu Tuskowi - powiedział.
Polityk Zjednoczonej Prawicy podkreślił także, że to, że Donald Tusk funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej "dostał od Angeli Merkel, to wiemy dzisiaj, jest faktem po części związanym z tym, ze miał świadomość odpowiedzialności za różne rzeczy, które w Polsce działy się za jego rządów". - Ma to związek taki, że wykorzystuje swoją funkcję kiedy twierdzi, że w Polsce dzieją się teraz jakieś straszne rzeczy - stwierdził.
"Tusk musiał coś wybrać"
Zdaniem Katarzyny Lubnauer (Nowoczesna) wzywanie Donalda Tuska na przesłuchania do Polski "robi wrażenie próby upokorzenia czy nękania". Jak dodała, trzeba jednak "brać pod uwagę wszystkie okoliczności, które miały miejsce wtedy, siedem lat temu". - My byliśmy już wówczas członkiem NATO, członkiem Unii Europejskiej, i tak naprawdę w tej sytuacji zostaliśmy sami. I Tusk musiał coś wybrać - powiedziała posłanka Nowoczesnej.
- Nie wiadomo, czy gdyby zdecydował się na inne rozmowy z Rosją, to by okazało się, że w tej chwili być może te zwłoki (ofiar katastrofy smoleńskiej - red.) na dużo dłużej by zostały w tej nieludzkiej ziemi, tak jak z resztą to stało się z wrakiem - zauważyła dodając, że "nie zawsze to, co się wybierze, po kilku latach wydaje się wyborem najlepszym". - Tam nie było dobrego wyboru - podkreśliła.
Zdaniem Jacka Protasiewicza (Unia Europejskich Demokratów), Jarosław Kaczyński "kieruje de facto działaniami wymiaru sprawiedliwości wymierzonymi przeciwko Donaldowi Tuskowi. Polityk Unii Europejskich Demokratów ocenił następnie, że w przesłuchaniu Donalda Tuska "chodziło o kwestię otwarcia bądź nie trumien" ofiar katastrofy.
- Decyzję w 2010 roku podejmowała w tej kwestii prokuratura - powiedział dodając, że prokuratura była niezależna wówczas od rządu, a jedynym ministrem, który miał wówczas kontakt z prokuraturą, był minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który dwa lata później w Sejmie oświadczył, że "nie było zakazu otwierania trumien". - Jest dzisiaj ministrem w rządzie Beaty Szydło, jest wicepremierem. Dlaczego to oni nie jest wzywany i przesłuchiwany? - spytał.
- Jesteście przykładami na to, że za waszych rządów państwo było państwem teoretycznym. Że nikt za nic nie odpowiadał, premier nie wiedział co robi prokuratura, bo to minister Gowin był odpowiedzialny, prokuratura była niezależna - ripostował Arkadiusz Mularczyk.
"Pierwszy prezes Polski"
Marek Sawicki (Polskie Stronnictwo Ludowe) poprosił resztę gości, by "nie lekceważyli i przestali nazywać Jarosława Kaczyńskiego szeregowym, zwykłym posłem". - Zmienia się struktura państwa, Jarosław Kaczyński jest swego rodzaju naczelnikiem, pierwszym prezesem Polski - powiedział poseł PSL.
Jego zdaniem "pozainstytucjonalne zmienianie Polski" rozpoczęło się wraz z początkiem zmian proponowanych przez obecny rząd w sądownictwie.
- My przyzwyczailiśmy się w Polsce, że polityk nie odpowiada kompletnie za nic - stwierdziła Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15). Podkreśliła, że kwestia odpowiedzialności nie dotyczy tylko kwestii smoleńskiej.
- Ja bym chciała usłyszeć o odpowiedzialności pana Donalda Tuska, który jest cały czas osobą czynną w polityce i dostał nagrodę: posadę w Brukseli, za to, że podnosił 21 razy podatki, że młodzi ludzie wyjechali, że zabrano pieniądze z OFE, że nie spełnił wielu obietnic - wymieniała posłanka Kukiz'15 podkreślając, że "za to nie poniósł żadnej odpowiedzialności politycznej".
Autor: mm/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24