Do domu Roberta Bąkiewicza weszli policjanci, którzy przeprowadzili przeszukanie w związku ze śledztwem dotyczącym Marszu Niepodległości, który w 2018 roku przeszedł ulicami Warszawy. Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Norbert Woliński tłumaczył, że śledztwo jest w sprawie, nie przeciwko komuś. Także w środę policja weszła do siedziby stowarzyszenia Marszu Niepodległości.
Po godz. 6 Robert Bąkiewicz poinformował o "rewizji policji" w jego domu na platformie X. Jak ustalił dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński, przeszukanie przeprowadzają policjanci z Komendy Stołecznej Policji na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przeszukanie zakończyło się po godz. 9.
Prokuratura o przeszukiwaniach w domu Bąkiewicza
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Norbert Woliński tłumaczył, że śledztwo jest w sprawie, nie przeciwko komuś. Wyjaśnił, że ujawniono nagranie wskazujące na to, że jeden z uczestników marszu kierował groźby karalne wobec innego. Prokuratura szuka tego człowieka.
Śledztwo w tej sprawie prokuratura wszczęła 4 stycznia 2019 r. - Wizerunek osoby z nagrania został okazany kilkudziesięciu świadkom, w tym Robertowi Bąkiewiczowi, który był przewodniczącym zgromadzenia. Żaden z nich nie rozpoznał pokazanej osoby - powiedział Woliński. Prokuratura umorzyła śledztwo 14 maja 2020 roku.
6 maja 2024 roku zostało podjęte ponowie. Obecnie prowadzi je Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. - Z uwagi na nowe ustalenia została podjęła decyzja o podjęciu śledztwa - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Chodzi m.in. o prześledzenie danych zgromadzonych przez stronę internetową Marszu Niepodległości. Znajduje się tam formularz kontaktowy, przez który osoby zainteresowane dołączeniem do straży MN mogą zgłaszać swoją kandydaturę. - Oznacza to, że organizatorzy marszu mogą dysponować danymi, których szukamy. Czynności przeszukania podjęte w środę przez policję w domu pana Roberta Bąkiewicza mają z tym związek - powiedział.
Prokuratura zajmuje się również treścią haseł eksponowanych wypisanych na transparentach niesionych podczas marszu i skandowanych przez uczestników. - Ponowna ocena materiału sprawy wskazuje na to, że spośród kilkudziesięciu sloganów trzy hasła odpowiadają znamionom przestępstw z art. 119 par. 1 oraz art. 126 a Kodeksu karnego - powiedział rzecznik.
Art. 126 kk dotyczy publicznego nawoływania do popełnienia czynu zabronionego lub publicznego pochwalania popełnienia takiego czynu określonego w przepisach dot. ludobójstwa, udziału w masowym zamachu i dyskryminacji, za co grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
- Pan Robert Bąkiewicz był przesłuchiwany w tej sprawie w charakterze świadka i zeznał, że treść haseł prezentowanych podczas marszu były uzgadniana z przedstawicielami władz państwowych, m.in. kilku ministerstw, Senatu i KPRM. W zasobach tych instytucji nie zachowały się dokumenty potwierdzających takie ustalenia. Chcemy więc je zrekonstruować - powiedział Norbert Woliński.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do śledztwa, sprawa została podjęta w prokuraturze z zażalenia prezydenta Warszawy oraz innych pełnomocników pokrzywdzonych.
Marsz narodowców w 2018 roku
Uczestnicy zgromadzenia 11 listopada 2018 roku, organizowanego przez narodowców, przynieśli ze sobą transparenty, na których widniały napisy: "Patriotyzm największą siłą narodu polskiego, 1918-2018 wolnym być!", "Bóg, Honor, Ojczyzna". Widoczne były też portrety m.in. Henryka Sienkiewicza oraz Romana Dmowskiego.
Na jednym z samochodów z nagłośnieniem zawieszone były transparenty: "Islam is enemy of Europe" ("Islam jest wrogiem Europy") i "Delete Islam" ("Skasować islam"). Odpalono race.
Oprócz biało-czerwonych flag część osób niosło również zielone flagi Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR) oraz czarne włoskiego skrajnie prawicowego, neofaszystowskiego ugrupowania Forza Nuova. O formowaniu wspólnej kolumny przez członków obu tych organizacji wcześniej w mediach społecznościowych informował sam ONR.
Niektórzy odpalali race. Zapłonęły m.in. przy banerze z napisem "Młodzież Wszechpolska". Organizacja ta zamieściła także w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym uczestnicy marszu narodowców palą flagę Unii Europejskiej.
Przez grupy osób skandowane były m.in. hasła: "Nie tęczowa, nie czerwona, tylko Polska narodowa", "Lwów i Wilno zawsze polskie", "Pileckiego pamiętamy, komunistom żyć nie damy", "A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści", "Szczerbiec w dłoń - komunistów goń, goń, goń", "Naszą drogą nacjonalizm", "Zawsze w pamięci Żołnierze Wyklęci", "Roman Dmowski wyzwoliciel Polski", "Ocalić Europę przed emigracją".
Robert Bąkiewicz - kim jest
Robert Bąkiewicz to były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. To ta organizacja odpowiada za przechodzący co roku 11 listopada ulicami Warszawy marsz narodowców, podczas którego w przeszłości niejednokrotnie prezentowano rasistowskie, antyunijne czy antyaborcyjne transparenty, dochodziło też do gwałtownych zamieszek. W 2020 roku miały np. miejsce poważne starcia z policją przy salonie sieci Empik obok ronda de Gaulle'a, a do jednego z mieszkań przy moście Poniatowskiego wrzucono racę, która spowodowała pożar.
W przeszłości Bąkiewicz był przedsiębiorcą budowlanym, ale zbankrutował, jego firma przynosiła kilkumilionowe straty. Historię biznesu Bąkiewicza przedstawił w październiku 2022 roku Artur Warcholiński w reportażu "Łaskawość dla bankruta".
Bąkiewicz przestał być prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w lutym 2023 roku, a następnie został usunięty z organizacji. Zarząd Stowarzyszenia uzasadniał to notorycznym łamaniem statutu, nieprzestrzeganiem uchwał władz stowarzyszenia, niebraniem udziału w posiedzeniach zarządu stowarzyszenia w okresie, w którym był jego członkiem oraz podejmowaniem szeregu działań na szkodę stowarzyszenia. Podjęta decyzja była efektem konfliktu o władzę w organizacji.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24