Na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym w województwie podlaskim powstało obozowisko migrantów, których wypychają z Białorusi tamtejsze służby. Jak mówił reporter TVN24 Piotr Czaban, na pasie ziemi niczyjej koczuje około 50 osób, między innymi z Iraku i Afganistanu, w tym kobiety i dzieci. - Sytuacja jest patowa - relacjonował Czaban, dodając, że za linią drzew po stronie białoruskiej stoją żołnierze i pogranicznicy, którzy nie wpuszczają grupy z powrotem.
Władze w Mińsku oskarżane są o celowe przerzucanie przez granice z Litwą, Łotwą i Polską, które jednocześnie są granicami strefy Schengen, migrantów z krajów takich jak Irak czy Afganistan, w celu wywarcia presji na Unię Europejską z powodu nałożonych przez nią sankcji na białoruski reżim. We wtorek Centrum Informacyjne Rządu podało, że tylko w sierpniu tego roku 1935 osób usiłowało nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską.
Obozowisko migrantów na Podlasiu
Reporter TVN24 Piotr Czaban w środę rano relacjonował sytuację na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym w województwie podlaskim, gdzie zgromadziła się grupa około 50 migrantów chcących przedostać się do Polski. - Sytuacja jest patowa. Z relacji naszych pograniczników wiemy, że za drzewami stoją funkcjonariusze straży granicznej z Białorusi. Oni nie wpuszczają uchodźców na swój teren. Uchodźcy są tutaj prawie przez tydzień - relacjonował.
Jak mówił Czaban, na tym odcinku granicy tworzy się obozowisko, do którego podlascy pogranicznicy przywożą jedzenie i wodę. Migranci to obywatele między innymi Afganistanu i Iraku. Wśród nich przeważają mężczyźni, jednak są tam także kobiety i dzieci - tłumaczył reporter TVN24. - O obozowisku nie dowiedzielibyśmy się, gdyby nie jeden z okolicznych mieszkańców, który przez przypadek trafił na obozowisko. W mediach społecznościowych zamieścił wpis i ujęcia, pokazujące, jak to wygląda w nocy - powiedział.
Reporter TVN24 tłumaczył, że migranci próbują przedostać się przez granicę z Polską od kilku tygodni. - Wiemy, że to jest zagrywka polityczna prezydenta Białorusi [Alaksandra Łukaszenki - przyp. red.], który w ten sposób być może chce stworzyć swego rodzaju problem w Polsce. Ten problem rzeczywiście się pojawia - dodał.
W nieoficjalnych rozmowach funkcjonariusze Straży Granicznej przyznają, że nie wiedzą, jak zachować się w stosunku do migrantów. - Procedury są takie, że nie wpuszczamy ich do Polski, ale polscy żołnierze i pogranicznicy widzą i współczują tym ludziom. Często za własne pieniądze kupują jedzenie - zaznaczył Czaban.
Pytania o pomoc uchodźcom
Jak mówił reporter TVN24, od rana zgłaszają się do niego osoby prywatne z pytaniami, jak można pomóc uchodźcom na granicy. - Skierowałem te osoby do oddziału Straży Granicznej w Szudziałowie. (…) Pogranicznicy, którzy działają tutaj, są pod dowództwem tego oddziału Straży Granicznej - mówił.
- Kobieta zadzwoniła, powiedziała, że chce przywieźć ciepły posiłek. Usłyszała, że niepotrzebna jest taka pomoc, bo strona białoruska ma żywić tych uchodźców - relacjonował.
Migranci na litewskiej granicy
Do podobnych incydentów prowokowanych przez władze w Mińsku dochodzi także na granicy z Litwą. We wtorek 12 białoruskich żołnierzy przekroczyło nielegalnie granicę, wypychając za nią 35 imigrantów z Iraku. Żołnierze wycofali się, gdy litewscy strażnicy powiedzieli im kilkakrotnie, że nielegalnie przekroczyli granicę - przekazał rzecznik służb ochrony pogranicza Rokas Pukinskas.
Resort spraw wewnętrznych Litwy oznajmił w komunikacie, że patrole graniczne zostaną wzmocnione. Problem migracji nasilił się pod koniec maja. Ogólna liczba osób, które nielegalnie przekroczyły w tym roku litewsko-białoruską granicę, wynosi ponad 4 tysiące. W całym 2020 roku zatrzymano jedynie 81 migrantów.
Wtorkowy incydent zdaje się potwierdzać zarzuty litewskich władz przekonanych, że napływ imigrantów to efekt działań Mińska, który w ten sposób reaguje na unijne sankcje i litewskie wsparcie dla białoruskiej opozycji, prowadząc za pomocą nielegalnych imigrantów "wojnę hybrydową".
Rząd Litwy stosują taktykę zawracania migrantów. Są oni kierowani na przejścia graniczne lub do placówek dyplomatycznych. Resort spraw wewnętrznych zarządził, że każdy, kto nielegalnie przekroczył granicę, a będzie chciał powrócić do swego kraju, otrzyma bilet i 300 euro. Litewski Sejm postanowił też, że w związku z napływem nielegalnych imigrantów Litwa zbuduje płot na granicy z Białorusią o długości 508 kilometrów.
Żołnierze wysłani do wsparcia Straży Granicznej
Wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Maciej Wąsik poinformował w mediach społecznościowych we wtorek, odnosząc się do informacji o migrantach próbujących dostać się do Polski, że granica z Białorusią jest "uszczelniona", a Straż Graniczną wspiera tysiąc żołnierzy Wojska Polskiego. "Działamy szybko i skutecznie" - napisał na Twitterze.
To odpowiedź na wpis posła Konfederacji Roberta Winnickiego, który napisał wcześniej, że "jeśli Straż Graniczna nie radzi sobie z odpieraniem fal imigrantów ze strony Białorusi, trzeba ją jak najszybciej wspomóc oddziałami Wojska Polskiego". "Zważywszy na sytuację na Bliskim Wschodzie, w Etiopii i Afganistanie trzeba szybko uszczelniać granice" - dodał Winnicki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24