Płoną stodoły we wsi

Płoną stodoły we wsi
Płoną stodoły we wsi
Źródło: TVN24

Mieszkańców wsi Krasnowieś na Podlasiu opanował strach przed grasującym podpalaczem. W ciągu ostatniego miesiąca pożar strawił cztery stodoły. Nie śpimy po nocach – mówią mieszkańcy. Boją się, by podpalacz nie zaczął podkładać ognia pod ich domy.

Ich lęk jest uzasadniony: – Taka seria pożarów nie może być przypadkiem – przyznają strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Krasnowsi. Także mieszkańcy są pewni swego. – To musi być podpalacz – twierdzą i podejrzewają, że motywem podpaleń może być zemsta. Wskazywać na to ma fakt, że trzy z czterech spalonych stodół należały do tego samego właściciela.

Płomienie w południe

Pierwsza stodoła w spłonęła 30 czerwca, w południe. Strażakom, którzy przybyli na miejsce nie udało się uratować budynku. – Piękna, nowa stodoła. Sąsiad zrobił daszek, pokrył ją blachą. Stała może 10 miesięcy – wspomina sołtys Krasnowsi Aleksander Kondraciuk.

Była nowa, bo poprzednia spłonęła w zeszłym roku. Początkowo pożarów we wsi nikt nie kojarzył z działaniami podpalacza. Mieszkańców zaniepokoiły kolejne pożary, w krótkich odstępach czasu.

Płonęły w nocy

- Do kolejnych wybuchów ognia doszło 4, 28 i 30 lipca. Wtedy na mieszkańców padł blady strach. Stało się jasne, że we wsi grasuje podpalacz.

Najprawdopodobniej jest to osoba z tej wsi lub z sąsiedniej. - Jest to miejscowy podpalacz, musimy ustalić przede wszystkim motywy jakimi się kieruje i jego zatrzymanie to tylko kwestia czasu - mówi Jacek Dobrzyński z podlaskiej policji.

W zeszłym tygodniu strażacy pożar we wsi gasili dwukrotnie.

– Spłonęły stodoły u tego samego gospodarza – opowiada sołtys Kondraciuk. – W poniedziałek w pobliżu domu mieszkalnego, w środę – na działce po drugiej stronie ulicy. Człowiek jest już wykończony, nie śpi po nocach. Rodzina pilnuje jednej części dobytku, a on drugiej. To mu w dzień ogień podkładają - mówi sołtys.

Ktoś chodzi i podpala

Mieszkańcy nie wiedzą, jak mogą obronić się przed ogniem. Niewiele mogą im w tym pomóc strażacy. – W ciągu czterech tygodni spłonęły cztery stodoły. Wcześniej gasiliśmy też trawy i miejscowe śmietnisko. To nie może być żeby samoczynnie trzy stodoły się zapaliły. Śmietnik też samoczynnie nie podpali się. Musi tu ktoś być, co chodzi i podpala - mówi Andrzej Bujniuk, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Krasnowsi.

Wieś żyje w strachu

– Cała wieś jest w strachu – twierdzi sołtys Kondraciuk. – Nie śpimy po nocach. Bo nikt nie wie, co temu człowiekowi przyjdzie do głowy.

Źródło: tvn24

Czytaj także: