PiS chce zmniejszenia pełnego składu Trybunału Konstytucyjnego z jedenastu do dziewięciu sędziów. W tej sytuacji TK mógłby zająć się ustawą skierowaną przez prezydenta. Opozycja zaznacza, że to kolejny przykład ręcznego sterowania tą instytucją, rządzący z kolei twierdzą, że ma to usprawnić działania Trybunału. W tej kwestii głos zabrał premier Mateusz Morawiecki.
Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła w Sejmie projekt ustawy o zmianie ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Jak czytamy na sejmowej stronie, projekt dotyczy "usprawnienia działalności Trybunału Konstytucyjnego" przez zmniejszenie minimalnej liczebności Zgromadzenia Ogólnego z 2/3 liczby sędziów Trybunału (tj. 10 sędziów) do dziewięciu oraz pełnego składu Trybunału z 11 sędziów do dziewięciu.
Premier: ciężko jest zebrać jedenaście osób
W sprawie głos zabrał w sobotę w Radziejach premier Mateusz Morawiecki. - Do roku 2016 włącznie, jeśli mnie pamięć nie myli, w Trybunale Konstytucyjnym tak zwany pełen skład, który mógł rozstrzygać, to było dziewięć osób. Potem zostało to zmienione na jedenaście osób. Bardzo często są urlopy, są choroby. Teraz mamy do czynienia z taką sytuacją, że ciężko jest zebrać jedenaście osób - przyznał.
Zdaniem premiera mniejsza liczba "obowiązywała przez lata, za czasów rządów opozycji, Platformy Obywatelskiej, PSL-u i nikomu to nie przeszkadzało". - Dajmy Trybunałowi Konstytucyjnemu normalnie funkcjonować. W spokoju, w ciszy niech podejmują decyzje - zakończył. - Jakąkolwiek decyzję nie podejmą sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, my się do niej dostosujemy - przekonywał.
Rozłam w Trybunale
Trwający w Trybunale Konstytucyjnym spór związany jest z tym, że według części prawników, w tym byłych i obecnych sędziów TK, kadencja Julii Przyłębskiej - jako prezesa TK - upłynęła po sześciu latach, czyli 20 grudnia 2022 roku i jednocześnie nie ma ona możliwości ponownego ubiegania się o tę funkcję. Według samej Przyłębskiej, a także premiera Mateusza Morawieckiego i części ekspertów, jej kadencja upływa w grudniu 2024 roku - razem z końcem kadencji Przyłębskiej jako sędzi TK.
Na początku stycznia sześciu sędziów TK, w tym wiceprezes Mariusz Muszyński, skierowało pismo do Julii Przyłębskiej i prezydenta, w którym żądają od niej zwołania Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent wskaże nowego prezesa.
ZOBACZ MATERIAŁ "CZARNO NA BIAŁYM" W TVN24 GO: Trybunał i polityka. "Zbrojne ramię władzy"
Na początku marca służby prasowe TK podały, że prezes Przyłębska zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, które "bezwzględną większością głosów, w obecności dwóch trzecich sędziów TK podjęło uchwałę, w której stwierdzono brak podstaw do zwołania zgromadzenia w celu wyboru kandydatów na prezesa Trybunału".
Na początku kwietnia do Trybunału wpłynęło pismo pięciu sędziów TK, w którym informowali oni o gotowości podjęcia prac nad wnioskiem prezydenta w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym i innych sądach (która ma pozwolić na uruchomienie unijnych środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy), ale w piśmie wskazali jednak, że wszelkie działania Przyłębskiej, które są przypisane prezesowi TK, są nieskuteczne i łamią obowiązujące prawo. Pięciu sędziów zaapelowało też o zwołanie Zgromadzania Ogólnego TK i wybór nowego prezesa. Odnosząc się do tego pisma, sędzia TK Jarosław Wyrembak stwierdził, że wpisuje się ono w ciąg działań poważnie zagrażających polskiej racji stanu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24