Nie ufam tej ekipie i każda zmiana w roku wyborczym wywołuje moje podejrzenia - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 były prezydent Bronisław Komorowski. Odniósł się do projektu zmian w Kodeksie wyborczym złożonego przez Prawo i Sprawiedliwość. Ocenił, że jeżeli wprowadza się takie zmiany, to powinny wejść w życie dopiero od następnych wyborów.
Prawo i Sprawiedliwość złożyło w zeszłym tygodniu w Sejmie projekt zmian w Kodeksie wyborczym. Według wnioskodawców ma być to "profrekwencyjna i prodemokratyczna" nowelizacja. Zakłada między innymi możliwość utworzenia komisji obwodowych w miejscowościach od 200 do 500 mieszkańców, co wcześniej nie było możliwe. Autorzy szacują, że powstałoby około sześciu tysięcy nowych komisji obwodowych. Projekt nakłada też na wójtów gmin obowiązek zorganizowania transportu do lokali wyborczych.
Były prezydent Bronisław Komorowski powiedział w czwartek w "Kropce nad i", że "nie ufa tej ekipie i każda zmiana w roku wyborczym wywołuje jego podejrzenia". - Chyba każdy się zgodzi, że najprawdopodobniej te zmiany mają dać jakieś korzystne rozwiązania Prawu i Sprawiedliwości, koalicji dzisiaj rządzącej, a nie opozycji i nie, tak powiem, demokracji. Jestem pełen wątpliwości, jaka jest motywacja władzy - dodał.
Zdaniem byłego prezydenta w roku wyborczym w ogóle nie powinno się wprowadzać takich zmian. - A jeżeli je się wprowadza, to powinny wejść w życie dopiero od następnych wyborów - zastrzegł Komorowski.
- Na pocieszenie powiem, że już parę razy obserwowałem to w moim już dosyć długim życiu politycznym, że kto popełnia taki faul, że zmienia prawo wyborcze albo coś w organizacji wyborów przed samymi wyborami, najczęściej sam wpada w te dołki, które wykopał - dodał.
Komorowski: jeśli premier negocjuje z własnym podwładnym, to jest ilustracja jego bezsilności
Komorowski odniósł się także do kwestii środków z Krajowego Planu Odbudowy, które nie zostały jeszcze Polsce wypłacone oraz spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą (Solidarna Polska). Politycy obozu Zjednoczonej Prawicy rozmawiali w zeszłym tygodniu o projekcie zmian w sądownictwie, któremu sprzeciwia się Solidarna Polska. Przedstawiciele PiS mówili, że projekt jest efektem negocjacji z Komisją Europejską i ma spełnić kluczowy tak zwany kamień milowy dotyczący sądownictwa, pozwalający na wypłatę Polsce środków z KPO.
- To jest rzeczywiście groteska. Gdyby spotykał się na przykład pan (Jarosław - red.) Kaczyński, który jest szefem partii z Ziobrą, który jest szefem innej partii koalicyjnej, to ja bym powiedział "okey". Ale jeżeli premier spotyka się i negocjuje z własnym podwładnym, ze swoim ministrem w rządzie, to niestety to jest ilustracja jego bezsilności oraz tego, że się nie odnajduje w roli premiera - ocenił.
Komorowski powiedział, że pewne jest, że dostaniemy te unijne pieniądze, jeśli wybory wygra opozycja. - To jest pierwsze działanie, które będzie uwieńczone sukcesem dzisiejszej opozycji - ocenił były prezydent.
- Natomiast czy dostaniemy to pod rządami PiS-u? Myślę, że oni mentalnie skapitulowali już przed Komisją Europejską, jeśli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość. Odnoszę wrażenie, że trochę się jeszcze handryczy, ale chyba - pod naciskiem opinii publicznej - Ziobro powoli chyba jest skłonny skapitulować. Wtedy z jednej strony byłaby droga do kompromitacji obecnej ekipy, bo by musiała zjeść własny język publicznie, ale z drugiej strony, do bardzo poważnego zastrzyku finansów dla Polski - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24