- Państwo działa. Konsekwentnie realizowane jest pociągnięcie do odpowiedzialności PiS-owskiego układu, który zorganizował największą w Europie aferę podsłuchową - powiedział europoseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Na posiedzenie komisji śledczej do spraw Pegasusa doprowadzony został przez policję były szef ABW. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przekonywał, że "dzieje się to w formie bezprawnej", dlatego że "komisja jest nielegalna".
W poniedziałek na posiedzenie sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa został doprowadzony przez policję były szef ABW Piotr Pogonowski. Wcześniej nie stawił się trzykrotnie na posiedzenie, powołując się na wrześniowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego uznające prace komisji za niekonstytucyjne. Po zasięgnięciu opinii ekspertów prawnych komisja stwierdziła, że sytuacja kwalifikuje się do zastosowania środków przymusu w postaci przymusowego doprowadzenia świadka, z czym zgodził się Sąd Okręgowy w Warszawie.
- Zostałem przymuszony bezprawiem do tego, żeby znaleźć się przed państwem - stwierdził Pogonowski w poniedziałek. Jawne przesłuchanie trwało prawie cztery godziny.
Błaszczak: doprowadzenie Pogonowskiego bezprawne
Tuż po rozpoczęciu obrad komisji o godzinie 10 na sali pojawili się posłowie PiS Marcin Przydacz i Mariusz Gosek, a także szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Przydacz i Gosek, którzy byli członkami komisji, ale złożyli rezygnację, zasiedli przy stole prezydialnym. Chcieli zabrać głos, przekonując, że po wyroku TK "to nie jest komisja śledcza". Utrudniali przebieg prac komisji. Ostatecznie zostali wykluczeni z posiedzenia.
Wcześniej, przed jego rozpoczęciem, Błaszczak mówił w rozmowie z reporterką TVN24 Agatą Adamek, że "pseudokomisja doprowadza na swoje posiedzenie byłego szefa ABW". - Dzieje się to w formie bezprawnej, dlatego że jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego z września tego roku, który jasno stanowi, że ta komisja jest nielegalna, że jest to pseudokomisja. W związku z tym działanie jest ewidentnym naruszeniem prawa. Dlatego złożymy zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie - dodał.
Brejza: boją się w sposób paniczny
Odnosząc się do wypowiedzi posłów PiS, europoseł KO Krzysztof Brejza, który był inwigilowany z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus w 2019 roku, skomentował: - Strach, panika, oni wiedzą, co zrobili. - Ponoszą odpowiedzialność, ale działa państwo, działa Rzeczpospolita. Konsekwentnie realizowane jest pociągnięcie do odpowiedzialności tego PiS-owskiego układu, który zorganizował największą w Europie aferę podsłuchową - ocenił.
Reporterka TVN24 zauważyła, że "widać, że PiS jako element swojej strategii politycznej będzie używać tego do robienia ofiar z tych, którzy są doprowadzani na komisję".
- Jaką ofiarą, czego jest Zbigniew Ziobro? Jaką ofiarą czegokolwiek jest Pogonowski i inni ludzie ze służb? Po prostu wysypała im się historia polowania na ludzi, niszczenia ludzi, niszczenia rodzin, preparowania materiałów. Boją się tego w sposób paniczny, do pewnego momentu mogą grać tą kartą, że są doprowadzani, ale obywatele docenią i zobaczą wreszcie, że państwo działa - powiedział Brejza.
Kuźmiuk: komisja jest zespołem posłów
Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk zapytany na sejmowym korytarzu, czy stawiłby się przed komisją do spraw Pegasusa i zeznawałby, gdyby został wezwany, odparł, że "nie stawiłby się, bo od momentu rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego komisja jest zespołem posłów, a oni nie mają prawa wzywać kogokolwiek". - Gdyby mnie w jakiejś interesującej sprawie zaprosili i chcieli porozmawiać jak poseł z posłem, to pewnie bym przyszedł, bo jestem kulturalnym człowiekiem, więc na zaproszenia odpowiadam - dodał.
Trybunał orzekł w sprawie komisji
We wrześniu Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej orzekł, że zakres działania sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa jest niezgodny z konstytucją. Z wnioskiem dotyczącym sejmowej uchwały o powołaniu komisji wystąpiła grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Szefowa komisji ds. Pegasusa Magdalena Sroka (PSL-TD) deklarowała, że komisja będzie pracować dalej, a orzeczenie TK nic nie zmienia.
6 marca Sejm przyjął uchwałę w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 i stwierdził, że "uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy".
Od czasu podjęcia uchwały przez Sejm wyroki TK nie są publikowane w Dzienniku Ustaw.
Źródło: TVN24, PAP