Na trzy miesiące do aresztu trafił 25-letni łodzianin podejrzany o spowodowanie wypadku po alkoholu, w którym zginął 19-latek, a dwóch jego rówieśników trafiło do szpitala. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu 12 lat więzienia.
- Sąd przychylił się do prokuratorskiego wniosku o areszt w obawie przed matactwem i z uwagi na wysoką grożącą karę - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury. - Mężczyzna nie przyznaje się do winy, twierdzi, że nie pamięta momentu wypadku - mówi prokurator.
Według ustaleń śledczych, aresztowany mężczyzna wjechał w miniony weekend w grupę młodych ludzi na przejściu dla pieszych. Zawartość alkoholu w jego krwi w momencie wypadku ustalono na 1,3 promila. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości grozi mu 12 lat więzienia.
Śmierć na miejscu
Do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę na skrzyżowaniu ul. Dachowej ze Rzgowską w Łodzi. Prokuratorzy twierdzą, że osobowy ford uderzył troje 19-latków na przejściu dla pieszych. Mężczyzna, który wszedł jako pierwszy na przejście został potrącony z olbrzymią siłą. Zginął na miejscu.
- Ofiara odbiła się od maski osobowego forda. Mężczyzna został uderzony tak mocno, że jego ciało znaleziono 20 metrów od przejścia, na którym doszło do wypadku - wyjaśnia prokurator Kopania.
Śledczy informują, że dwoje 19-latków, którzy również ucierpieli w zdarzeniu znajdują się w szpitalu. Poszkodowany mężczyzna ma złamaną nogę, a potrącona kobieta ma obrażenia głowy.
Tajemniczy kierowca, który nie istniał
Kiedy policja przyjechała na miejsce wypadku, w samochodzie znajdował się 25-latek i jego o trzy lata starszy kolega. Jak informuje prokuratura, pierwszy siedział na tylnej kanapie, drugi siedział na fotelu pasażera.
- Obydwaj mężczyźni byli pijani. Jako kierowcę wskazywali trzecią osobę, której w samochodzie już nie było. Nie potrafili wskazać, kim miała być ta osoba - tłumaczy st. asp. Radosław Gwis z łódzkiej policji.
O tym, że to 25-latek siedział za kierownicą pomogły ustalić badania biologiczne.
- Sprawdziliśmy próbki DNA na fotelu kierowcy. Wyniki pozwoliły nam na postawienie zarzutów - dodaje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej.
Autor: bż/iga / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź