Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska potwierdziła, że to ona zasygnalizowała Kancelarii Prezydenta kłopot z podejmowaniem uchwał przez Sąd. Przyznała, że prezydencki projekt zmian w regulaminie "jest zapewne pokłosiem tej sygnalizacji". W wywiadzie była także pytana o swoją pozycję w Sądzie Najwyższym. - Jestem przygotowana na wszelkie możliwe warianty tego, co może się wydarzyć w przyszłości. I zapewniam: na pewno nie cofnę się ani o krok - powiedziała.
Małgorzata Manowska w rozmowie z dziennikarzem "Wirtualnej Polski" Patrykiem Słowikiem zaprzeczyła, by była spakowana i planowała opuszczenie swojego urzędu. - Dlaczego miałabym być spakowana? - zapytała. - Biorąc pod uwagę moją posturę, mogą mieć kłopoty. Niech przyślą jakichś silnych - odparła.
- Jest dużo szumu. Prowadzone są dyskusje, co dalej z Sądem Najwyższym, co dalej z sądami powszechnymi. Nie zapiszę się do chóru gdybaczy - powiedziała. - Bardzo oszczędnie dawkuję sobie informacje medialne, bo cenię swoje zdrowie psychiczne. Także wszystkim hejterom zawsze mówię, że mogą twierdzić na mój temat, co tylko chcą, bo ja i tak tego nie czytam, nie słucham, nie oglądam - dodała.
Manowska zauważyła, że zadaniem pierwszego prezesa Sądu Najwyższego nie jest odnoszenie się do "wszystkich koncepcji". Podkreśliła, że jest przygotowana na wszelkie możliwe warianty tego, co może się wydarzyć w Sądzie Najwyższym w przyszłości. - Zapewniam: na pewno nie cofnę się ani o krok - dodała.
Manowska: teorie o "betonowaniu" Sądu Najwyższego są absurdalne
Pierwsza prezes SN zapytana została o projekt zmiany Regulaminu Sądu Najwyższego, który ostatnio przedstawił prezydent Andrzej Duda. Jedna ze zmian zawartych w projekcie przewiduje, że do podjęcia uchwały pełnego składu SN lub połączonych izb wymagana będzie obecność co najmniej połowy sędziów każdej z izb. Także do podjęcia uchwały izby wymagana miałaby być obecność połowy jej sędziów. Obecnie dla podjęcia takich uchwał konieczny jest udział 2/3 wszystkich sędziów pełnego składu SN, połączonych izb lub jednej izby.
- Moi współpracownicy pokazali mi płomienne przemowy niektórych sędziów, jak to rzekomo wspólnie z panem prezydentem Andrzejem Dudą szykujemy zamach na praworządność, "betonujemy" Sąd Najwyższy. Absurdalne teorie - skomentowała.
Manowska przekonywała, że zmiana powinna pomóc obywatelom, którzy oczekują od sędziów orzekania. Argumentowała, że nie może być tak, że SN nie orzeka w najważniejszych dla obywateli i wymiaru sprawiedliwości sprawach, bo sędziowie nie są w stanie się porozumieć.
- Od kilku lat Sąd Najwyższy nie jest w stanie podjąć tak zwanej uchwały frankowej, na czym tracą i ludzie, i wymiar sprawiedliwości paraliżowany zalewem spraw frankowych. I tylko dlatego, że część sędziów ma jakiś problem ze wspólnym orzekaniem. Zresztą obniżenie kworum nie odbiera nikomu prawa do wzięcia udziału w posiedzeniu, choćby po to, by zgłosić zdanie odrębne - mówiła.
Oceniła przy tym, że osoby twierdzące, że zmiana regulaminu ma odbierać jakiekolwiek prawa czy nawet naruszać konstytucję, uważają najwidoczniej, że "prawo do obstrukcji i dezorganizacji pracy Sądu Najwyższego jest wartością konstytucyjną".
Dopytywana, czy po zmianie regulaminu nie będzie orzekała w sprawie własnego statusu sędziego SN odpowiedziała, że "nikt w Sądzie Najwyższym nie ma prawa orzekać na temat statusu sędziego Sądu Najwyższego".
Manowska: zasygnalizowałam Kancelarii Prezydenta kłopot z podejmowaniem uchwał
Manowska, zapytana kto wyszedł z inicjatywą zmiany regulaminu przyznała, że to ona zasygnalizowała Kancelarii Prezydenta kłopot z podejmowaniem uchwał. - Projekt zmiany regulaminu jest więc zapewne pokłosiem tej sygnalizacji - dodała.
Pytana dalej o "dwie główne koncepcje dotyczące tak zwanych neosędziów z Sądu Najwyższego", które zostały opracowane przez ekspertów dyskutujących o reformie wymiaru sprawiedliwości. Pierwsza zakłada powrót na poprzednio zajmowane stanowisko. Profesor oceniła, że choć nie ma nic przeciwko Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie, w którym pracowała, jednocześnie podkreśliła, że na pewno nie odejdzie z SN i nie wróci do Sądu Apelacyjnego dlatego, że ktoś tak sobie życzy.
- Jeśli natomiast zostałaby przeprocedowana ustawa zakładająca, że miałabym wrócić na poprzednio zajmowane stanowisko, i taka ustawa zostałaby podpisana przez prezydenta, a następnie opublikowana w Dzienniku Ustaw, rozważyłabym to - wyjaśniła.
"Będę bronić wszystkich sędziów powołanych w ostatnich latach do służby na jakimkolwiek szczeblu"
Odnosząc się do drugiej koncepcji zakładającej powołanie komisji weryfikacyjnej, odpowiedziała: "żadnej weryfikacji się nie poddam". - Będę bronić wszystkich sędziów powołanych w ostatnich latach do służby na jakimkolwiek szczeblu sądownictwa przed taką weryfikacją, o ile tylko nie będą chcieli się jej poddać - zaznaczyła. Oceniła, że zapowiedź weryfikacji to próba nacisku na sędziów.
Pytana o to, jak powinna wyglądać reforma wymiaru sprawiedliwości, odpowiedziała, że przede wszystkim należy spłaszczyć strukturę wymiaru sprawiedliwości. Zaproponowała, że "należałoby oderwać awans sędziego od wolnego stołka w sądzie wyższej instancji".
- Wraz z nabywaniem doświadczenia sędzia dostawałby coraz poważniejsze sprawy i wyższe wynagrodzenie. Aby ten model dobrze zafunkcjonował, potrzebne byłoby utworzenie biur sędziowskich. Wokół sędziego powinien być cały zespół ludzi, zarządzający sprawami. Spowodowałoby to przypływ dotychczasowych osób funkcyjnych do orzekania. Nie byłoby również zjawiska rozmycia odpowiedzialności za sprawność postępowania - wyjaśniła.
CZYTAJ TAKŻE: Prezes Izby Pracy o sytuacji w SN: gdybym powiedział, że jest beznadziejnie, tobym się przechwalał
Źródło: Wirtualna Polska, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Elzbieta Krzysztof / Shutterstock.com