Rzecznik praw pacjenta bada sprawę pięcioletniego Kacpra. Leczony na zapalenie oskrzeli chłopiec trafił do szpitala w Kartuzach (woj. pomorskie). Choć dziecko ledwo siedziało, a temperatura jego ciała spadła do 33 stopni, zostało odesłane do domu. Kolejny szpital - w Gdańsku - już nie był w stanie pomóc. Materiał "Faktów" TVN.
- To jest niewyobrażalne, co się przytrafiło, nie dociera to do nas - mówi pani Agnieszka, mama Kacpra. Prosi o zachowanie anonimowości, ale okoliczności śmierci synka chce nagłośnić, by przed dramatem ustrzec innych.
Lekarz stwierdził "stan dobry"
A ten zaczął się na początku kwietnia, gdy pięciolatek źle się poczuł. Rodzice dwukrotnie chodzili z nim do lekarza do przychodni. Ten podawał dziecku leki na zapalenie oskrzeli i ból gardła. Ale było coraz gorzej. Wreszcie dostali skierowanie do szpitala w Kartuzach. - Ledwo siedział na krzesełku, on się słaniał. Mąż podskoczył do niego, trzymał go. Nie mógł uleżeć na pleckach, ciężko oddychał - opowiada pani Agnieszka. Kacper miał bardzo wysokie tętno, a temperatura spadła do 33 stopni. - Przyjechaliśmy z takim spadkiem temperatury, a pani doktor mówi do nas: czy on spał na dworze? - wspomina mama chłopca.
Lekarka stwierdziła, że to tylko gardło. W "stanie dobrym" wypisała Kacpra do domu. - I nagle się odwrócił, zrobił się siny i już się urwał z nim kontakt - dodaje pani Agnieszka.
Nie pierwsza taka sytuacja
Naczelny lekarz szpitala w Kartuzach nie ma zamiaru tłumaczyć, dlaczego chłopca odesłano do domu. Chce rozmawiać bez kamery. - Nie mamy sobie nic do zarzucenia - zaznacza.
Nie wyjaśnia, jak to możliwe, ze rzekomo zdrowe dziecko niedługo po wizycie w Kartuzach trafia w ciężkim stanie do gdańskiego szpitala. Tam lekarze są już bezsilni. Przegrywają z niewydolnością serca, obrzękiem mózgu. - Dramatyczna walka. O każdy oddech - mówi Dariusz Kostrzewa, dyrektor szpitala Copernicus w Gdańsku.
O szpitalu w Kartuzach nie pierwszy raz jest głośno. Siedem lat temu odesłano do domu półrocznego Dawida, bo nie miał skierowania od specjalisty, choć takie skierowanie wcale nie jest potrzebne. Dziecko zmarło. Mama Kacpra postanowiła zawiadomić prokuraturę. Sprawę bada już rzecznik praw pacjenta. - Kacper miał dobre serduszko i nie chciałby, żeby jakieś dziecko cierpiało jak on - podkreśla pani Agnieszka.
Autor: eos//rzw/kwoj / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN