O doniesieniach dotyczących inwigilacji Pegasusuem mówił na środowym posiedzeniu senackiej komisji specjalnej sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński. Były szef PKW ocenił, że gdyby potwierdzona została inwigilacja senatora KO Krzysztofa Brejzy, to "niewątpliwie to mogło mieć wpływ na wynik wyborów" w 2019 roku.
W środę odbyło się kolejne posiedzenie senackiej komisji nadzwyczajnej w sprawie inwigilacji Pegasusem. Senatorowie wysłuchali mecenasa Romana Giertycha, a następnie sędziego Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, byłego szefa Państwowej Komisji Wyborczej Wojciecha Hermelińskiego.
Hermeliński o sprawie inwigilacji Brejzy: to mogło mieć wpływ na wynik wyborów
Przewodniczący komisji senator Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki zapytał Hermelińskiego o sprawę senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Według grupy badaczy z Citizen Lab senator był 33 razy inwigilowany przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, kiedy był szefem kampanii wyborczej KO.
Były szef PKW pytany, czy gdyby zostały udowodnione działania polegające na pobieraniu danych w kluczowych momentach kampanii od szefa sztabu ugrupowania startującego w wyborach i opozycyjnego, miałoby to wpływ na ocenę ich przebiegu, ich uczciwości, ważności, odpowiedział, że "gdyby potwierdzona została inwigilacja poprzez urządzenie Pegasus pana senatora Brejzy, który pełnił ważną funkcję w czasie wyborów i uzyskanie takich informacji przez służby, to najprawdopodobniej (…) w moim przekonaniu niewątpliwie to mogło mieć wpływ na wynik wyborów". - Mogło w jakiś sposób ten wynik wyborów zniekształcić - dodał. Zaznaczył jednak, że "teraz już sprawa tych wyborów, w czasie których pan senator Brejza był podsłuchiwany, jest za nami". - Nie można nic już zrobić. (…) Nie ma możliwości wznowienia postępowania - dodał Hermeliński.
Przypomniał ponadto, że uchwała Sądu Najwyższego dotycząca ostatnich wyborów parlamentarnych nie odnosiła się do przebiegu kampanii, a jedynie samego głosowania i liczenia głosów. - Jest kilka orzeczeń Sądu Najwyższego, w których Sąd usiłuje brać pod uwagę również te wcześniejsze procedury wyborcze, ale ostatecznie dochodzi do wniosku, że ma związane ręce artykułem 82 Kodeksu wyborczego (który reguluje kwestie składania protestów wyborczych - przyp. red.) i bardzo wąsko na to patrzy - dodał sędzia.
- Niewątpliwie tego rodzaju działania, jak inwigilowanie pana senatora Brejzy, pełniącego istotną funkcję w czasie wyborów, można powiedzieć, że ma wpływ na wynik wyborów. Kwestia tylko, jak doprowadzić do tego, aby Sąd Najwyższy w swojej uchwale uznał, że tego rodzaju naruszenia prawa, jeżeli są wyraźnie w protestach uzasadnione, są na tyle istotne, że są podstawą dla unieważnienia wyborów - mówił Hermeliński. Dodał, że "przy obecnym stanie prawnym jest to dosyć mało prawdopodobne".
Hermeliński: nie chcę powiedzieć jednoznacznie, że jestem przekonany, że wybory, które nastąpią, będą nieuczciwymi
Pytany przez senatorów, czy są możliwe w przyszłości, w trakcie obecnych rządów, legalne wybory parlamentarne, odpowiedział, że "nie chce powiedzieć jednoznacznie, że jest przekonany, że wybory, które nastąpią, będą wyborami nieuczciwymi, nieopartymi na konstytucji, nie będą wyborami równymi". Dodał, że ma nadzieję, że będą uczciwe i równe. - Chociaż z drugiej strony to, co teraz się stało (…), to dobrze nie wróży - powiedział Hermeliński.
Ocenił, że "jeżeli atakowany jest w ten sposób przedstawiciel, czy szef partii, czy szef kampanii wyborczej jednej z partii, które kandydują, które przedstawiają, zgłaszają swoich kandydatów do stanowiska prezydenta, posła, czy senatora, czy nawet w wyborach samorządowych, to jest oczywiste, że tego rodzaju działania są tak rażąco sprzeczne z porządkiem prawnym, że one muszą być napiętnowane w postaci, wydaje mi się, unieważnienia wyborów".
Hermeliński o akceptacji kontroli operacyjnej. "Niektórzy mówią: ale sąd przecież sprawuje kontrolę. To jest iluzja"
Hermeliński odniósł się także do kwestii wniosków prokuratorskich kierowanych do sądu z prośbą o akceptację planowanej kontroli operacyjnej.
- Tutaj nawet jak mówimy o Pegasusie, to w zasadzie to nie ma żadnego znaczenia w moim przekonaniu, bo sędzia, który dostaje wniosek prokuratorski nie wie, czy środkiem technicznym wiodącym do kontroli operacyjnej będzie Pegasus, czy będzie jakiś podsłuch telefoniczny, czy jakieś inne urządzenie - powiedział były sędzia TK.
Dodał, że "niestety Sąd Najwyższy trochę przyczynił się do tego". - W orzeczeniu z 2008 roku powiedział, że jeżeli nie jest możliwe wskazanie sądowi nazwiska osoby, co do której ma być prowadzona kontrola operacyjna, to wystarczy, że będzie napisane we wniosku "dysponent telefonu" - mówił. Dodał, że nawet nie podaje się numeru operatora, tylko podaje się przypisany każdemu telefonowi techniczny numer. - Co tu z tego sędzia wywnioskuje? - pytał retorycznie.
- Sąd akceptuje to, co dostanie. Jeśli tam nie będzie jakiegoś rażącego błędu, nie będzie wskazane jakieś wykroczenie, które nie podlega żadnej kontroli operacyjnej zamiast przepisu, który mieści się w zakresie działalności służby, to sąd zaakceptuje taki wniosek, bo nie ma podstaw ku temu, żeby odmówić - mówił były szef PKW.
- Ta kontrola to jest iluzja. Niektórzy mówią: ale sąd przecież sprawuje kontrolę. To jest iluzja - ocenił.
Hermeliński: SN powinien orzec, iż wybory nie mogły być uczciwe i należy je powtórzyć
Hermeliński dopytywany pod koniec posiedzenia przez senatora Marcina Bosackiego, czy w takim razie jego zdaniem można zgodzić się ze stwierdzeniem, że wybory w roku 2019 choć nie zostały sfałszowane, to nie były uczciwe, powiedział, że "można tak powiedzieć".
Źródło: TVN24, PAP