To jest jeden wielki worek z przestępstwami, dlatego prokurator nie chce czegokolwiek robić w tym śledztwie - powiedział senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza, komentując działania prokuratury w postępowaniu dotyczącym uzyskania dostępu do telefonu senatora przy pomocy systemu Pegasus. - Jestem pokrzywdzonym od dwóch lat w śledztwie, w którym nic się nie dzieje - dodał.
Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim poinformowała o wszczęciu postępowania w sprawie uzyskania dostępu do telefonu senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy w styczniu 2022 roku.
Senator Brejza złożył zawiadomienie do prokuratury pod koniec września 2021 roku. Wskazał w nim, że chodzi o nielegalne przejęcie korespondencji z jego telefonu, gdy był szefem sztabu wyborczego KO. Jak wskazywał w zawiadomieniu, uzyskane treści zostały następnie opublikowane w telewizji rządowej.
Brezja: to jeden wielki worek z przestępstwami
Jak ustalił reporter TVN24 Aleksander Przybylski, śledztwo jest nadal na wstępnym etapie. - Prokuratura gromadzi dowody, przesłuchuje świadków, zabezpiecza dokumentację - relacjonował. Dziennikarz rozmawiał z prowadzącym postępowanie prokuratorem Marcinem Kubiakiem, który nie wskazał, kiedy śledztwo może się zakończyć.
- Jestem pokrzywdzonym od dwóch lat w śledztwie, w którym nic się nie dzieje. Prokurator Ziobry działa jak zamrożony, tak jakby ktoś go sparaliżował. Boi się tej sprawy, nie chce nic wykonywać w tym postępowaniu - powiedział w rozmowie z TVN24 senator Krzysztof Brejza.
W jego opinii "sprawa jest wielką kompromitacją, wielkim zagrożeniem dla PiS-u". - To jest jeden wielki worek z przestępstwami, dlatego prokurator nie chce czegokolwiek robić w tym śledztwie - dodał.
- Śledztwo zostało wszczęte, jestem osobą pokrzywdzoną, ale przy pierwszych czynnościach okazało się, że jest to gigantyczna afera związana z nielegalnym podsłuchiwaniem opozycji, z wpływaniem na przebieg wyborów poprzednich parlamentarnych, z niszczeniem dowodów, z tworzeniem dowodów fałszywych, z oczernianiem osób uczciwych - mówił senator.
CZYTAJ TEKST PREMIUM: Inwigilacja Krzysztofa Brejzy Pegasusem. "Sądowi powinny zapalić się wszystkie ostrzegawcze lampki"
Brejza inwigilowany Pegasusem
Grupa badaczy z Citizen Lab, działająca przy Uniwersytecie w Toronto, w ekspertyzie wykazała, że w Polsce inwigilowani oprogramowaniem Pegasus byli między innymi mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek oraz senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Fakt, że Brejza był inwigilowany, potwierdziła też niezależnie Amnesty International. Według Citizen Lab senator Krzysztof Brejza był 33 razy inwigilowany przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, kiedy był szefem sztabu wyborczego KO. Przeciwko politykowi nie toczy się żadne postępowanie.
Jak wynika z ustaleń reporterów "Superwizjera" TVN, zgoda warszawskiego sądu dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego na kontrolę operacyjną Brejzy potwierdza ustalenia Citizen Lab o zainfekowaniu telefonu polityka. Do szczegółów decyzji stołecznego sądu dziennikarze dotarli w trakcie pracy nad reportażem o sprawie Pegasusa.
- Sąd, wydając tę zgodę, wskazał przepis stworzony dla CBA do inwigilacji takim oprogramowaniem - ocenili prokuratorzy, którzy mają doświadczenie w przebiegu nadzoru nad stosowaniem kontroli operacyjnej. Sąd odpowiadał, że Biuro nie informowało, jaką metodą będzie inwigilować i że żadna służba nie jest zobligowana, by o tym informować.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24